Koncert z żółtym tulipanem. Maleńczuk pokazał swoje drugie oblicze

Artysta miał świetny kontakt z publicznością

O Macieju Maleńczuku mówi się jako o czołowym skandaliście polskich scen. Artysta zapracował zresztą na ten obraz i niejednokrotnie dawał przykłady kontrowersyjnych zachowań. Tak było też przed rokiem podczas występu w Radomiu w Strefie G2. Tym razem artysta pojawił się w sali koncertowej Radomskiej Orkiestry Kameralnej, co z góry stworzyło podział na tych co na scenie i na tych, którzy zasiadają w fotelach.

Dodatkowo organizatorzy zapowiadali, że będzie to koncert dedykowany paniom z okazji Dnia Kobiet, a to z kolei groziło nudą, komercją i piosenkarskimi "goździkami". Pomimo tego sala została wypełniona po brzegi, a jedynym "goździkiem" był rzucony w kierunku artysty przez jedną z fanek żółty tulipan

Sam Maciej Maleńczuk już na wstępie zaprosił do publiczność po wędrówki po jego życiorysie, a że życiorys to pełen różnych barw i zawirowań, tak różnorodny był też repertuar. Artysta śpiewał utwory zarówno własne, jak i popularne szlagiery w ciekawych aranżacjach. I co trzeba przyznać - robił to w brawurowy sposób, mając świetny kontakt z publicznością. Piosenki były tradycyjnie przeplatane komentarzami, ale ci co spodziewali się prowokacyjnych wystąpień, tym razem mogli się poczuć zawiedzeni. Maleńczuk już tak bardzo nie szokował, tonował wypowiedzi i raczej starał się pozyskać publiczność, niż ją obrażać.

Przedstawiając towarzyszących mu muzyków z zespołu Psychodancing stwierdził, że należą do niewielu tej klasy w Polsce, podobnie jak zespół Szymona Wydry oraz IRA. To oko puszczone w stronę Radomia spowodowało aplauz. Brawa na stojąco były też na zakończeniu koncertu, a na bis - wiązanka komercyjnych, światowych przebojów, która poderwała ludzi do wspólnego śpiewania i tańca.