W środę około godziny 14 do 77-letniej mieszkanki Kozienic zatelefonowała na telefon stacjonarny kobieta, która przedstawiła się jako jej córka. Mówiła, że ma problemy finansowe w banku, obecnie przebywa w prokuraturze i jeśli nie wpłaci pieniędzy, czekają ją dużo większe nieprzyjemności.
Jednocześnie stwierdziła, że wie o lokatach bankowych rodziców, więc prosiła matkę, by szybko wypłaciła gotówkę i przekazała ją koleżance, Monice, która się do niej zgłosi. Ona sama ponoć nie mogła opuścić budynku prokuratury. Poprosiła też matkę o podanie numeru telefony komórkowego, na który owa Monika zadzwoni.
- Starsza pani bardzo przejęła się losem córki, dlatego natychmiast postanowiła jej pomóc - mówi Patrycja Zaborowska, oficer prasowy kozienickiej policji - Najpierw pojechała na działkę, gdzie przebywał jej mąż. Pomimo tego, że ostrzegł ją, że to może być oszustwo, wróciła do miasta i w kilku bankach podjęła łącznie 100 tysięcy złotych. Potem przekazała je w centrum Kozienic kobiecie, która umówiła się tam z nią telefonicznie.
Dwie godziny później do 77-latki zatelefonowała jej prawdziwa córka, mieszkająca daleko od Kozienic. Zaprzeczyła, by prosiła ją o pieniądze. O sprawie dowiedziała się kozienicka policja, która szybko zaczęła szukać oszustki. Na razie nie udało się ustalić jej personaliów.
77-latka w czasie przesłuchania nadal była przekonana, że rozmawiała z córką. Mówiła też, że słyszała wcześniej w telewizji ostrzeżenia przed oszustami, ale nie przypuszczała, że może zostać oszukana.
- Apelujemy do wszystkich o ostrożność w takich sytuacjach i prosimy w razie jakichkolwiek wątpliwości natychmiast kontaktować się nami - dodała Patrycja Zaborowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?