MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Królowie rytmu bez agresji

Dominik MAJSTEREK
Na radomskie "sound systemy" przychodzi coraz więcej ludzi. Ostatnio trzeba było odpowiednio wcześniej rezerwować bilety.
Na radomskie "sound systemy" przychodzi coraz więcej ludzi. Ostatnio trzeba było odpowiednio wcześniej rezerwować bilety. Archiwum

- Chcemy się bawić bez agresji przy pozytywnej muzyce - mówią uczestnicy "sound systemów". To nowy rodzaj imprez, który zdobywa w Radomiu coraz większą rzeszę zwolenników. Sami więc poszliśmy zobaczyć, jak wygląda taki "sound system".

Przed radomskim klubem "Bordo" kłębi się tłum młodych ludzi. Wszyscy są zmarznięci, ale nikogo nie opuszcza dobry humor - przecież przyszli się pobawić. W środku tymczasem kilka osób nerwowo się krząta. Jeden gość podłącza mikser, inny sprawdza jak działa projektor do wyświetlania obrazów na ekranie, jeszcze ktoś sprawdza, czy działają światła. - 15 minut opóźnienia - ktoś rzucił w tłum.

Odpowiedział mu tylko pomruk niezadowolenia. Nikt nie mógł się doczekać, kiedy ruszy impreza. Kiedy wreszcie się zaczęło, wszyscy zapomnieli o opóźnieniu i wpadli w muzyczny trans.

Dobra zabawa, czyli uczestnicy

"Iron" jest radomianinem, ma 21 lat. "Sound system" w klubie "Bordo" nie jest pierwszą imprezą tego typu, na którą przyszedł. Razem z nim pląsa trzysta innych osób. - "Sound system", to jest to - odpowiada krótko na pytanie, dlaczego tu przyszedł.

Jak sam mówi, muzyka to część jego życia. Kilka lat temu słuchał metalu i rocka, a potem usłyszał reggae i ragga. Zakochał się w tych pozytywnych dźwiękach i tak jest do dziś. Nie ogranicza się zresztą tylko do słuchania, ale także aktywnie tworzy podobne dźwięki w swoim zespole "Oracabessa". - Jestem tam wokalistą - mówi.

"Misiek" także mieszka w Radomiu. Na głowie ma kolorową czapkę, skrywającą dredy. Dla niego muzyka reggae jest pierwszą i, jak do tej pory, jedyną namiętnością. - Ale cały czas ewaluuję. Kiedyś słuchałem klasyków, jak na przykład Marleya, teraz wybieram raczej raggae, czyli takie "reggae elektroniczne" - mówi.

Kiedy pada pytanie, co w tym gatunku podoba mu się najbardziej od razu odpowiada tak samo jak "Iron" - "pozytyw i radość jaką niesie reggae".

"Królowie rytmu", czyli organizatorzy

"Sound system" w klubie "Bordo" zorganizowała grupka młodych radomian - przedział wieku od 26 do ponad 30 lat. W Radomiu znani są jako "Królowie rytmu".

Jednym z nich jest "Fotak", czyli Szymon Wykrota. Zawodowo zajmuje się fotografią, jednak jego pasją jest muzyka. Dlatego organizuje przeróżne imprezy. Ale - częściej do nich dopłaca z własnej kieszeni niż na nich zarabia. - Tak to wygląda w Radomiu, ale jestem przekonany, że to się zmieni - mówi.

Wcześniej robił koncerty rockowe i metalowe, a organizacją "sound systemów" zajmuje się od roku. - Do tej pory udało nam się zrobić kilka tego typu imprez w różnych miejscach Radomia - mówi.

Nad tą w klubie "Bordo" pracowali kilka tygodni. - Najpierw trzeba było zadzwonić do ludzi, którzy mieli grać, zrobić plakaty i bilety. Poza tym dużo pracy włożyliśmy w dniu imprezy - zdradza Szymon.

Tym razem się opłacało, przyszło się bawić bowiem ponad trzysta osób. Chętnych było tak wielu, że bilety trzeba było odpowiednio wcześniej rezerwować.

Źródło energii, czyli didżeje i vidżeje

"Marika", czyli Marta Kosakowska pochodzi z Białegostoku. Niedawno skończyła filologię polską w Poznaniu. Teraz jest członkiem składu "Bass Medium", w którym jest wokalistką. Do Radomia przyjechała razem z "Aborem", człowiekiem, który zajmuje się selekcją muzyki. - Przyjechaliśmy tu prosto z Bydgoszczy - mówi wyraźnie zmęczona.

Znużenie jednak przechodzi jej, kiedy z głośników płyną pierwsze dźwięki. Na początek dynamiczne rytmy. Ludzie powoli się rozkręcają. - Oni nie muszą się niczym odurzać przy reggae, bo ta muzyka potrafi naprawdę rozruszać - przekonuje "Marika".

Za chwilę sama wychodzi na scenę i zaczyna śpiewać. W tle słychać jamajskie rytmy przemieszane z elektronicznymi wstawkami. Ponad 300 osób porusza się jak w transie. Na białym ekranie wyświetlane są krótkie filmiki. Zajmuje się tym Vj Kodi, czyli "visual jockey" - radomianin mieszkający od kilku lat w Krakowie. - Bawię się w to od roku - zdradza.

Jego zajęcie profesjonalnie nazywa się "wizualizcja" i stanowi istotny element wystroju imprezy. - To tworzy klimat. Już dawno zauważyłem, że wygląd miejsca imprezy jest bardzo istotny. Nie wiem dlaczego tak jest, ale naprawdę widać, że ma to wpływ ludzi - mówi "Fotak".

Pozytywny klimat, czyli o co chodzi w "sound sytstemie"

Ludzie, którzy przyszli do klubu "Bordo", podkreślają, że "sound systemy" bardzo różnią się od zwykłych imprez klubowych. Głównie chodzi o muzykę.

- Na "sound systemie" króluje reggae, ragga, dance hall i drum & bass, choć w innych miastach można usłyszeć także klimaty na przykład indyjskie - mówią.

Całość budowana jest jednak z zachowaniem całej sztuki didżejskiej. Muzyka jest "dozowana" w zależności od tego jak reaguje sala. - Nie można serwować zbyt ostrych kawałków cały czas. Czasami trzeba dać ludziom odpocząć, przy jakichś wolniejszych rytmach - wyjaśnia Vj Kodi.

Rodzaj granej muzyki nie jest jednak jedynym co różni "sound system" od zwykłej klubowej imprezy. - To, co my robimy tworzy pewną wspólnotę i klimat. Na "sound systemach" nie ma miejsca dla agresji. Idealny uczestnik tego typu zabawy wchodzi na nią uśmiechnięty i potem w takim samym nastroju wraca do domu - wyjaśnia "Fotak". - To dzięki muzyce reggae, która niesie pozytywne przesłanie pokoju - dodaje "Marika".

Nie ma znaczenia jak się wygląda, czy ma się dredy, czy jest się łysym. Wszyscy bawią się tak samo i bujają się w rytm jamajskich dźwięków. Całkowicie poddają się muzyce. - I to tu chodzi - mówi "Misiek".

Małe kroczki, czyli coraz więcej ludzi tak się bawi

"Moda" na "sound systemy" przychodzi do nas z innych miast. Tam już od dawna są one znane. Na przykład w Krakowie, Warszawie czy Poznaniu istnieją nawet specjalne tematyczne kluby, w których przynajmniej raz na tydzień organizowane są tego typu imprezy.

W Radomiu "sound systemy" są w pewnym sensie nowością. Jeszcze do niedawna w ten sposób bawiło się co najwyżej kilkadziesiąt osób. Na początku stanowiło je grono znajomych.

Rok temu w Radomiu odbył się pierwszy większy "sound system". Od tego czasu zwolenników tej formy zabawy ciągle przybywa. Szymon ma nadzieję, że także w naszym mieście uda się zrobić w końcu klub, gdzie mogłyby królować tego typu imprezy. - To na razie tylko marzenie. Nie możemy przecież skakać od razu na głęboką wodę, bo utoniemy. Nasze plany będziemy realizować małymi kroczkami, jak do tej pory - mówi.

Po raz pierwszy

Pierwszy "sound system" w Radomiu był rok temu. Podczas tego typu imprez najczęściej można usłyszeć muzykę reggae i jej odmiany. W innych miastach często spotyka się także imprezy z muzyką indyjską.

Co to jest?

"Sound system" jest zupełnie nową formą imprezy. To nie tylko muzyka, ale także klimat. Ludzi, których można tam spotkać, łączy pozytywne nastawienie do świata i niechęć do agresji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie