Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Adam Włodek Człowiekiem Roku 2015 w kategorii Religia. Rozmowa "Echa Dnia"

Piotr Stańczak
Piotr Stańczak
Ksiądz Adam Włodek z Jastrzębia podczas jednej z pielgrzymek do Częstochowy.
Ksiądz Adam Włodek z Jastrzębia podczas jednej z pielgrzymek do Częstochowy. Archiwum prywatne
Ksiądz Adam Włodek z parafii w Jastrzębiu koło Szydłowca zdobył nagrodę „Echa Dnia” Człowiek Roku 2015 w kategorii Religia.

Jak ksiądz traktuje zwycięstwo, zdobycie nagrody Człowieka Roku 2015?

- Przede wszystkim byłem zaskoczony już tym, że znalazłem się w gronie nominowanych. Potem po analizie doszedłem do wniosku, iż jest to wyróżnienie ze strony parafian, młodzieży, z którą na co dzień pracuję. Dlatego wszystkim gorąco dziękuję za docenienie posługi.

Zanim ksiądz wstąpił w stan kapłański, w pełni oddawał się swej futbolowej pasji. Jest ona zresztą ważna także dziś. Proszę opowiedzieć nam o tym piłkarskim etapie życia.

- Pochodzę z Przedborza w województwie łódzkim, czyli tam, gdzie kończy się zasięg diecezji radomskiej. Fakt, jako młody chłopak grałem w piłkę nożną w tamtejszej Pilicy. Sport był wtedy bardzo ważny dla mnie. Zresztą nadal pełni istotną rolę. Wtedy stałem na bramce w moim zespole i nieźle sobie radziłem. Zadebiutowałem już nawet w seniorskiej drużynie.

Życiorys jak w przypadku wielu młodych, uzdolnionych piłkarzy. Co więc takiego przełomowego zdarzyło się, że w pewnym momencie ksiądz postanowił zostać duchownym?

- To były problemy zdrowotne. Kiedy miałem 16 lat, doznałem kontuzji przedramienia. Trafiłem do szpitala, zaczęło się żmudne leczenie. Proszę sobie tylko wyobrazić, co to oznaczało dla młodego chłopaka, uczącego się w szkole średniej, pełnego sportowej energii. Nagle trzeba było poddać się leczeniu, rehabilitacji, piłka zeszła na drugi plan, najważniejsze było zdrowie. To właśnie w szpitalnych murach uświadomiłem sobie, że na futbolu życie jednak się nie kończy. Wtedy usłyszałem po raz pierwszy głos powołania od Pana Boga.

Mając 16-17 lat już ksiądz w stu procentach wiedział, był pewny, że wstąpi w kapłański stan?

- Ta decyzja dojrzewała we mnie jeszcze w kolejnych latach. Po maturze nie zdecydowałem się od razu wstąpić do seminarium. Podjąłem studia administracyjne na Akademii Jana Długosza w Częstochowie. Chciałem się jednocześnie usamodzielnić. Dorabiałem, pracując najpierw w składzie materiałów budowlanych, potem w piekarni. Poznałem specyfikę tego drugiego zawodu. Piekarze prowadzą inny tryb życia. Swoją pracę wykonują w nocy, w ciągu dnia odsypiają. Ciężko mi było przestawić się na taki tryb życia i pogodzić pracę ze studiowaniem.

Wybranego kierunku edukacji także ksiądz jednak nie kontynuował. Dlaczego?

- Ponieważ już po pierwszych tygodniach oraz miesiącach szybko zorientowałem się, że nie jest to kierunek, ani też droga życiowa dla mnie. Już w grudniu wiedziałem, że latem następnego roku wstąpię do Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu. Tak też się stało.

Jak przyjęła tę decyzję rodzina, najbliżsi?

- Rodzina zrozumiała moją decyzję, choć na początku przyjęła ją z niepewnością. To normalne. Przekonała się jednak później, że stan duchowny jest moim powołaniem.

Młodym alumnem nie targały żadne wątpliwości?

- Pojawiały się one, ale w takich chwilach mogłem liczyć na pomoc, duchowe wsparcie księży, którzy byli naszymi wychowawcami, mentorami w seminarium. Pomagała życzliwa rozmowa. Wtedy wątpliwości znikały. Utwierdzałem się w przekonaniu, że podążam właściwą dla mnie drogą. Święcenia kapłańskie przyjąłem w radomskiej katedrze 25 maja 2013 roku. Wtedy też rozpocząłem swoją posługę.

Od razu po święceniach trafił ksiądz do parafii w Jastrzębiu?

- Tak. Od samego początku służę w parafii pod wezwaniem Świętego Jana Chrzciciela w Jastrzębiu. Przyznam, że dokładnie nie znałem wcześniej tej miejscowości, parafii, gminy, położonej daleko od moich rodzinnych stron. Wiedziałem tylko, że z Jastrzębia pochodzi ksiądz Albert Warso, który był moim seminaryjnym wykładowcą w Radomiu. Przechodziłem tędy również jako uczestnik pielgrzymek do Częstochowy.

Ksiądz znany jest z tego, że pracuje z młodzieżą, nawiązuje z nią łatwy kontakt.

- Zadaniem moim jako wikariusza jest pomaganie proboszczowi Zbigniewowi Tuchowskiemu, współpraca z młodzieżą. Kapłan musi być dostępny, otwarty dla młodych ludzi. Trzeba pamiętać bowiem o tym, że wspólnoty w kościele nie tworzą tylko ludzie starsi, to nie jest oschła instytucja, ale także otwarta na młode pokolenie, jego sprawy, troski, radości, problemy.

Stąd wzięła się organizacja licznych wydarzeń czy imprez, głównie dla młodych ludzi?

- W 2015 roku zainicjowaliśmy bale karnawałowe, andrzejkowe. Połączone były z różnymi, szczytnymi celami (między innymi zbiórką pieniędzy na wyjazd miejscowej grupy na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa). Bardzo dużą popularnością cieszył się pierwszy konkurs pieśni religijnej, który odbył się kilka miesięcy temu w Jastrzębiu. Podczas tego wydarzenia w świetlicy Ochotniczej Straży Pożarnej w Jastrzębiu znalezienie wolnego miejsca na widowni graniczyło z cudem. Zgromadziły się całe rodziny, to także było doskonałym przykładem na to, że takie wydarzenia są w parafii potrzebne.

Konkurs piosenki religijnej integrował jastrzębską społeczność. Ksiądz nie zdecydował się zaśpiewać z najmłodszymi na scenie?

- Oj, nieee! (śmiech). To dzieci zaśpiewały, wystąpiły na scenie. Ja nie wspierałem ich wokalnie, lecz organizacyjnie i duchowo. Wraz z grupą księży z okolicznych parafii: Adrianem Jakubiakiem z Szydłówka, Norbertem Skawińskim z szydłowieckiego „Zygmunta” oraz Krzysztofem Bochniakiem z Wierzbicy przygotowujemy się ze swymi podopiecznymi do wspomnianych Światowych Dni Młodzieży. W marcu po raz pierwszy w historii z Jastrzębia do sankturium w Kałkowie-Godowie wyruszyli uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

Gmina Jastrząb, podobnie zresztą jak powiat szydłowiecki oraz region radomski borykają się z wieloma problemami, ubóstwem, bezrobociem, brakiem perspektyw. Jakiego duchowego przesłania potrzebują?

- Często rozmawiamy o tych problemach podczas wizyt duszpasterskich, ale nie tylko. Brak pracy wymusza emigrację zagraniczną. Wielu mieszkańców wyjeżdża na przykład do Niemiec, na Wyspy Brytyjskie. Są skazani na rozłąkę z rodziną, najbliższymi. Jest ona trudna dla obu stron. Modlimy się w ich intencji.

Z drugiej strony dużo jest akcji charytatywnych, ludzie tu mieszkający dzielą się z chorymi oraz potrzebującymi. Z czego to wynika? Wszak sami borykają się na co dzień z różnymi materialnymi problemami.

- Mieszkają tu ludzie, którzy mają otwarte serca i chętnie angażują się w pomoc innym. Potrafią zrozumieć problemy, trudną sytuację innych.

To będzie może nietypowe pytanie : czy potrafiłby ksiądz np. odnaleźć się w metropolii, parafii w większym mieście?

- Wychowałem się w Przedborzu, który liczy sobie też około siedmiu tysięcy mieszkańców. Teraz pełnię posługę w Jastrzębiu. Znam specyfikę mniejszych miejscowości i potrafię odnaleźć się w nich. Wydaje mi się, że w większym mieście ludzie są dla siebie bardziej anonimowi.

Mimo bolesnej kontuzji, odniesionej przed laty, nie zerwał ksiądz z piłką nożną i w ogóle sportem.

- Gram w futbolowej reprezentacji diecezji radomskiej, w kwietniu wybieramy się na Mistrzostwa Polski Księży w Tarnowie. Nasza drużyna już dwukrotnie triumfowała w krajowym czempionacie w piłce nożnej i siatkówce. Współorganizuję rozgrywki ministrantów z dekanatu. Sam reprezentuję także B-klasowy KS Jastrząb, kiedy mogę, pomagam kolegom w walce o ligowe punkty. Stoję oczywiście na bramce, tak jak to było przed laty w Przedborzu. Z młodzieżą organizujemy także obozy narciarskie, ostatnio byliśmy w Bańskiej Wyżnej u podnóża Tatr. Sam lubię aktywne życie i zachęcam do tego także innych. Sport uczy współpracy w zespole, znakomicie też integruje.

Jak zatem zwracają się do księdza koledzy z drużyny na boisku?

- Normalnie, po imieniu „Adam”.

Dziękujemy za rozmowę. Życzymy dużo łask Bożych w dalszej posłudze.

Ksiądz Adam Włodek ma 29 lat. Pochodzi z Przedborza w województwie łódzkim. Po maturze studiował administrację w Akademii Jana Długosza w Częstochowie. Przerwał naukę po pierwszym roku i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu. Święcenia kapłańskie przyjął 25 maja 2013 roku w tamtejszej katedrze. Od tamtej pory służy jako wikariusz w parafii pod wezwaniem Świętego Jana Chrzciciela w Jastrzębiu (powiat szydłowiecki). Odpowiada za przygotowania do Światowych Dni Młodzieży na tym terenie. Gra w piłkę nożną. W przeszłości reprezentował Pilicę Przedbórz, obecnie KS Jastrząb w radomskiej klasie B.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie