Lotnisko w Radomiu będzie, jeśli w miejskiej kasie znajdą się miliony

Radomskie lotnisko

Radomskie lotnisko cywilne na Sadkowie mamy współużytkować ze stroną wojskową. Wspólny będzie między innymi pas startowy, na początek wieża kontroli lotów. Miasto dostało za to działki, na których budowany jest terminal. Spółka za 2 miliony złotych kupiła używany budynek w Łodzi, kolejne 4,5 miliona ma kosztować jego przewiezienie i złożenie na Sadkowie. Niedawno uprawomocniła się tak zwana decyzja środowiskowa, jeden z najważniejszych dokumentów potrzebnych do uzyskania zgody na prowadzenie działalności. Lotniska ma już lotniską straż pożarną i służbę ochrony lotniska. Miasto ma wybudować drogę dojazdową do terminala. Jeśli do września tego roku nie uda się uruchomić cywilnych lotów z Sadkowa miasto straci ziemię na Sadkowie, tym samym także szansę na radomski port lotniczy.

Spółka Port Lotniczy Radom o wsparcie prosi miasto. O dekapitalizowaniu będą decydować radni, najprawdopodobniej już 1 lipca. Port Lotniczy Radom to spółka samorządu Radomia. Dysponuje wyłącznie pieniędzmi, które dostała z radomskiej kasy. Radni dwukrotnie ją dokapitalizowywali, w sumie wyłożyli 22,5 miliona złotych plus pieniądze na wykup działek, grubo ponad milion złotych, czy zwolnienia z podatków.

CERTYFIKAT: MUSI BYĆ KASA

Spółka wydała prawie wszystkie pieniądze i znowu prosi o pomoc miasto, bo nie ma innego inwestora. Kapitał jest potrzebny, żeby Port Lotniczy Radom dostał pozwolenie na prowadzenie cywilnej działalności lotniskowej. Urząd Lotnictwa Cywilnego, który certyfikaty wydaje musi mieć gwarancję, że spółka będzie miała pieniądze na co najmniej dwa lata działalności.

Miasto ma więc po raz kolejny dokapitalizować swoją spółkę. Jakich pieniędzy potrzeba? Przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik mówi o 30 milionach złotych. Tłumaczy, że taka kwota padała podczas rozmów o porcie lotniczym. - Oficjalnego pisma ze spółki jeszcze nie mamy - mówi Sławomir Szlachetka, skarbnik miasta. - W rozmowach padały różne kwoty, ostatecznej jeszcze nie ma, ale mogę powiedzieć, że będzie to najwyżej 30 milionów złotych.

A CZAS GONI...

Certyfikat od Urzędu Lotnictwa Cywilnego musimy dostać do września tego roku. Jeśli nie, miasto może stracić działki na Sadkowie, a co za tym idzie również nadzieję na cywilne lotnisko. Czasu jest niewiele, dlatego Dariusz Wójcik chce zwołać specjalną sesję Rady Miejskiej na 1 lipca.

- Chciałabym, żeby przed podjęciem decyzji o dekapitalizowaniu radni zapoznali się z sytuacją spółki Port Lotniczy radom i zobaczyli, jakie są postępy prac - mówi Dariusz Wójcik. - Ale myślę, ze nie mamy wyjścia: jeśli chcemy mieć lotnisko, musimy wyłożyć te pieniądze.

OBLIGACJE, AKCJE?

Ze strony zarządu spółki wciąż płyną informacje o poszukiwaniu inwestora, ale wciąż go nie ma. Podczas jednej z konferencji prasowych Tomasz Siwak, prezes spółki Port Lotniczy Radom przekonywał, że wariantów finansowania jest kilka. Wyliczał, że jest możliwość zbycia akcji, albo wyemitowania obligacji. Zakupem tych ostatni, jak przekonuje Tomasz Siwak, zainteresowane są dwa poważne banki. Prowadzone są też rozmowy z partnerami biznesowymi, którzy mogliby wyłożyć własne pieniądze.

- Teraz jednak aktywa spółki są wyceniane na 70 - 80 milionów złotych - przekonywał Tomasz Siwak, dlatego zdaniem prezesa o zbyciu akcji lepiej pomyśleć, kiedy port lotniczy zacznie już funkcjonować, bo ich cena będzie wtedy wyższa.

Równocześnie zapowiadał, że spółka chce uruchomić lotnisko za swoje pieniądze. Dotąd jednak oficjalnie nie było mowy o kolejnym dokapitalizowaniu pieniędzmi z miejskiej kasy. Takiej pozycji nie ma zresztą w budżecie Radomia na ten rok.

Skąd magistrat weźmie pieniądze dla lotniska? - Ciągle myślę skąd - odpowiada skarbnik Sławomir Szlachetka. - Najpewniej będą to pieniądze ze zwrotów unijnych dotacji za wykonane inwestycje.