Masz zielone, ale nie pojedziesz. A rozwiązanie jest banalne...

Zielone światło a Ty nie możesz ruszyć, bo skrzyżowanie blokuje jakiś nadgorliwy kierowca. Zna to niemal każdy użytkownik drogi, bo takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Przejazd przez niektóre radomskie skrzyżowania w godzinach szczytu to koszmar.

Tego typu zatory tworzą się w wielu miejscach Radomia. Tak jest między innymi na skrzyżowaniu ulicy 25 Czerwca z Kelles-Krauza, 25 Czerwca z Żeromskiego, Malczewskiego z Wernera czy Zbrowskiego i Kolberga. Sytuacja ma miejsce zazwyczaj tam, gdzie w pobliżu jest kolejne sygnalizacja świetlna.

OBY ZDĄŻYĆ

Najgorzej jest tuż po godzinie 15. Wtedy pracę kończy wielu urzędników. Kierowcy widząc co się dzieje chcą jak najszybciej uciec ze skrzyżowania i wjeżdżają na jego środek nawet jeśli nie mają pewności, że zdążą zjechać przed zmianą świateł. W efekcie zator robi się większy, bo samochody stojące na pozostałych wlotach są zablokowane nawet jeśli mają zielone światło.

Doskonale znane kierowcom są skrzyżowania na 25 Czerwca, gdzie takie zatory tworzą się najczęściej. - Zawsze wracam z pracy jednokierunkową ulicą Żeromskiego i skręcam w 25 Czerwca - opowiada Artur, pracujący w centrum. - Niestety wiele razy nie mogłem wjechać na skrzyżowanie, bo blokowali je jadący 25 Czerwca. Totalny brak wyobraźni.

Niewiele dalej, bo na skrzyżowaniu 25 Czerwca z Kelles-Krauza również rozlegają się klaksony. Bo jadący 25 Czerwca nawet nie pomyślą, że powinni zostawić w korku lukę dla chcących skręcić z przeciwnego pasa w Kelles-Krauza. - Kultura kierowców pozostawia wiele do życzenia, raz zostawiłem dziurę, bo wiedziałem, że mogę nie zjechać na zielonym to rozległy się klaksony - dodaje nasz rozmówca.

Korki na 25 Czerwca w godzinach szczytu sprawiają, że każdy chce jak najszybciej uciec ze skrzyżowania.
(fot. T. Klocek)

IDEALNE ROZWIĄZANIE

Z takimi zachowaniami ciężko walczyć. Zwłaszcza, że policja nie patroluje skrzyżowań w godzinach szczytu. Wydawałoby się, że sytuację powinien zmienić nowy taryfikator punktów, według którego za wjazd na skrzyżowanie jeśli na nim lub za nim nie ma miejsca do kontynuowania jazdy mamy przypłacić dwoma punktami. - Nie patrolujemy skrzyżowań specjalnie w tym celu - mówi Piotr Kostkiewicz, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego w Radomiu. - Na tych najbardziej ruchliwych nawet nie ma się gdzie zatrzymać. Jeśli takie przypadki będą ujawniane to przy okazji codziennych patroli. Możemy jedynie apelować do kierowców o rozsądek i rozwagę.

Jak widać kierowców ciężko ukarać za to przewinienie. Trzeba więc znaleźć sposób na zlikwidowanie takich zachowań.

Inne miasta już sobie z tym radzą. U nas do tego jeszcze długa droga. A chodzi o zamontowanie na najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach liczników odmierzających czas do zmiany świateł. Takie liczniki pojawiły się już między innymi w Rzeszowie. Dzięki temu kierowcy widząc, że do zmiany świateł zostały dwie sekundy nie pchaliby się na skrzyżowanie. Usprawniłoby to też ruch samochodów nauki jazdy. Kursanci widząc, że zaraz zapali się zielone mogliby wcześniej przygotować się do jazdy i ruszyć z miejsca.

Czy jest szansa na takie sygnalizatory w Radomiu zapytaliśmy w Miejskim Zarządzie Dróg i Komunikacji w Radomiu. Na odpowiedź czekamy.