MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasto nie ma pieniędzy na rachunki. Jak załatać dziurę w kasie?

ik
Trzeba łatać dziurę w miejskiej kasie. Sytuacja jest poważna - mówi opozycja. Zdaniem prezydenta radni histeryzują. - Rada zgodziła się na deficyt, teraz trzeba go pokryć obligacjami - mówi Andrzej Kosztowniak. Miasto chce wyemitować obligacje na 160 milionów złotych

Co na to prezydent?

Co na to prezydent?

Andrzej Kosztowniak, prezydent Radomia: Nie mamy kłopotów finansowych. O obligacjach mówiłem już w ubiegłym roku, kiedy uchwalany był budżet. Trzeba się było zastanowić wtedy, a nie teraz jak prace już ruszyły. Musimy za nie zapłacić. Radni uchwalając deficyt mieli świadomość, że trzeba go będzie spłacić. Pożyczamy i będziemy pożyczać, bez względu na to, kto będzie prezydentem. Moglibyśmy oczywiście siedzieć i czekać, aż manna spadnie z nieba, ale cuda mają się nie zdarzają. Radni mówią o oszczędnościach, ale niech podadzą konkretne przykłady. Mamy zrezygnować z inwestycji, gdzie są przygotowane przetargi? Na to nie będzie zgody. Mamy plan i trzeba go realizować. Dziwne dla mnie byłoby, gdyby osoby, które głosowały za budżetem teraz nie zagłosowały za obligacjami.
A bieżące rachunki? To żadne problemy. Brakuje na nie, bo nie spływają na czas pieniądze, które powinniśmy dostać. Ale one będą. Podnoszenie takiej rzeczy jest delikatnie mówiąc zabawne. Trzeba mieć złą wolę, żeby tak mówić.

We wrześniu przyjdzie czas zapłacić pierwsze rachunki za budowy, które trwają w Radomiu. A w miejskiej kasie nie ma na to pieniędzy. Prezydent chce, zdobyć kasę emitując obligacje warte 160 milionów złotych. W piątek zajmie się tym Rada Miejska. We wtorek Andrzej Kosztowniak spotkał się w tej sprawie z opozycją.

Z obozu rządzących w mieście płyną uspokajające informacje. Miasto nie ma na faktury, bo nie spływają pieniądze między innymi z unijnych dotacji. Ale to tylko 14 milionów złotych, a pożyczyć chcemy 160 milionów złotych.
- Musimy pokryć deficyt budżetowy - mówi Dariusz Wójcik, przewodniczący Rady Miejskiej i szef klubu Prawa i Sprawiedliwości. - Z finansami Radomia nic złego się nie dzieje. Nie widzę powodów do obaw. Do miasta będą spływać kolejne pieniądze.

Opozycja z kolei bije na alarm i ostrzega: z radomską kasą jest źle. Miejskie jednostki mają problemy z płaceniem bieżących rachunków, choćby za wodę. A najgorsze jeszcze przed nami. Po pierwsze wykonawcy dopiero zaczynają przychodzić do magistratu z rachunkami za swoją pracę. Te największe dopiero będą płacone.

- Z tego, co mówi pani skarbnik wynika, że wydatki inwestycyjne mamy zrealizowane na poziomie 10 procent, największe będą dopiero w kolejnych kwartałach - wylicza Kazimierz Woźniak z Radomian Razem. - A my już mamy takie problemy.
Po drugie teraz pożyczamy, ale spłacanie długów na dobre zacznie się dopiero w 2011 roku, a więc w następnej kadencji.

- Podrzucamy kolejnemu prezydentowi, kimkolwiek on będzie, kukułcze jako - mówi Bohdan Karaś. - A ostrzegałem w maju, jak prezydent chciał zwiększenia deficytu, że sytuacja będzie ciężka. Miejski skarbnik uspokajał mnie wtedy, że budżet jest dobrze zaplanowany, że sobie poradzimy, bo może rząd podniesie podatki i nasze dochody będą większe. Niestety, okazuje się, że to ja miałem rację.

Opozycja komentuje

Opozycja komentuje

Wiesław Wędzonka, przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej: Radni Platformy byli przeciwni takiemu deficytowi, bo przewidywaliśmy, że będą problemy. I nie myliliśmy się. To nie sztuka wziąć teraz kredyt, a jego spłatę odsunąć na kolejną kadencję. A pamiętajmy jeszcze, że do końca kadencji został prezydentowi jeszcze jeden budżet. W przyszłym roku znowu będzie pożyczał, a przez kolejne lata trzeba będzie to spłacać i inwestycje staną, bo miasta nie będzie na nie stać. Nasza propozycja na teraz to zrezygnować z części zadań i nie pogłębiać i nie pogarszać i tak trudnej sytuacji.

Radni opozycji mówią - oszczędzajmy. Po pierwsze chcą, aby prezydent przyjrzał się zaplanowanym inwestycją i przełożył na następny rok te jeszcze nie rozpoczęte.

- Nie mówię, żebyśmy z nich zrezygnowali całkowicie, ale przesuńmy je o kilka miesięcy - mówi Bohdan Karaś. - Sytuacja jest bardzo poważna, nie ma wyjścia trzeba zacisnąć pasa.

- Dochody będą mniejsze niż planowano, a my brniemy w zobowiązania, zamiast oszczędzać - wtóruje mu Kazimierz Woźniak. - Wiadomo było, że ten rok będzie trudny. Jest kryzys, rząd tnie wydatki, a my, co? Kładziemy trawę z rolki w parku na Plantach. A w maju prezydent przyszedł do Rady, żeby zwiększyła deficyt o 28 milionów złotych. Dokłada kolejne obciążenia dla budżetu. To musiało się tak skończyć.

Nic nadzwyczajnego w całej sytuacji nie widzi natomiast prezydent Radomia. I przekonuje, że naszym finansom nic nie zagraża.

- Rada uchwaliła budżet i deficyt. Prowadzimy inwestycje i trzeba za nie płacić. Manna z nieba nam nie spadnie - mówi Andrzej Kosztowniak. - Nie rozumiem tej histerii niektórych radnych, bo przecież o obligacjach mówiłem od dawna.

O rezygnacji z jakichkolwiek inwestycji zdaniem prezydenta nie ma mowy. Tego samego zdanie jest przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik.

- Nie wyobrażam sobie z czego mielibyśmy zrezygnować - mówi przewodniczący. - Musimy robić to, co zaplanowaliśmy i sięgać po pieniądze unijne. A, jak pokazuje praktyka łatwiej je zdobyć na te zadania, których realizacja już się rozpoczęła. Nic złego się nie dzieje, inwestujemy i będziemy inwestować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie