Na taki pojedynek radomski boks czekał wiele lat. Michał Cieślak, wychowanek Broni Radom otrzymał wielką szansę i stoczył pojedynek o mistrzostw świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej.
W ostatnich dniach wokół tej walki wydarzyło się bardzo wiele. Cieślak wraz z trenerem i siedmioosobowym sztabem pojechał do Afryki w środę. Trening medialny odbył się na środku ulicy w centrum miasta, konferencję prasową zorganizowano w lokalnej knajpie, zaś ekipa Polaka nie czuła sięswojsko, gdy na ulicach na każdym rogu widziała ludzi z pistoletami i karabinami.
Zastanawiano się jak ta cała otoczka wpłynie na poziom pojedynku. Michał Cieślak bił się z zawodnikiem, który na 26 walk, wygrał 24. Z kolei radomianin w dotychczasowej karierze zwyciężył wszystkie 19.
Pojedynek zakontraktowano na 12 rund. Ring ustawiono w Kinszasie na starym stadionie piłkarskim. Cała otoczka była trochę zabawna i kompletnie nie przypominała tego, że tu właśnie toczyć się będzie bitwa o mistrzostwo świata!
Pierwsza runda była bardzo ostrożna z obu stron, ale już w drugiej Cieslak zaatakował śmielej i kilka ciosów Makabu odczuł. W trzeciej rundzie radomian mocno obił korpus rywala. W czwartej doszło do kuriozalnej sytuacji, Cieślak usłyszał gong myślał, że jest koniec rundy, odwrócił się i Makubu uderzył go i posłał na deski. Radomianin powinien być ostrożniejszy w takich przypadkach. To uderzenie miało swój wpływ na dalszy rozwój walki.
W 30 sekundzie piątej rundy to Cieślak posłał mocny prawy i Makubu się zachwiał i był liczony! Kolejne dwie rundy były bardziej wyrównane. Widać było, że Cieślak musi coraz częściej łapać tlen, bo w czasie walki w Kinszasie było 24 stopnie. Makubu był wytrzymały, mocno kontrował. Z każdą minutą widać było coraz większe zmęczenie u obu pięściarzy. Ósmą rundę wyraźnie wygrał zawodnik z Kongo, ale już kolejna runda była dla naszego zawodnika, który dwa razy mocno trafił Ilungę Makabu.
Emocje sięgały zenitu. Cieślak bił mocno, ale Makabu w 10 i 11 rundzie punktował częściej. Na 12 rundę więcej sił zachował reprezentant Kongo. Lepiej czuł się w swoim klimacie. Cieślak posłał kilka mocnych ciosów, ale tracił przy tym sporo sił. To zaważyło na sędziowskim werdykcie. Ilunga lepiej wytrzymałościowo i taktycznie rozegrał końcówkę walki.
Mimo porażki, Polak z podradomskiego Kosowa zasłużył na wielkie brawa. Sędziowie punktowali jednogłośnie: 114:112, 114:111, 115:111. Do mistrzowskiego pasa nie było tak daleko.
Gdyby doszło do rewanżu można być przekonanym, że Cieślak poradziłby sobie z Makubu w każdym innym zakątku świata.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?