- Koszmar i katastrofa - tak mieszkańcy Galla nazywają drogę, przy której mieszkają, i którą muszą codziennie pokonywać.
Ich ulica to jedna wielka dziura, a teraz, przy okazji roztopów nie sposób się z niej wydostać, żeby nie uszkodzić samochodu. A przejść da się tylko w gumowcach.
Ogromne doły sięgają nawet pół metra głębokości.
- Jeździmy kilka razy dziennie po tych dołach z prędkością ślimaka, bo inaczej się nie da - denerwuje się Bartłomiej Majcher, jeden z mieszkańców. - Już kilka razy musiałem wymieniać przód. Wszystkim sąsiadom coś w samochodach stuka. I kto za to zapłaci?
Nawet taksówkarze nie chcą podjeżdżać na ulicę Galla. - Jak usłyszą, że do nas, to rezygnują - dodaje mężczyzna. - Nie dziwię się, za parę złotych ryzykować uszkodzenie samochodu?
Mieszkańcy nie mają już siły na pisanie pism, próśb, i interwencje u miejskich urzędników.
Założyli już komitet społeczny i są gotowi pokryc część kosztów przebudowy ulicy. Niestety ,wciąż każą im czekać.
- Wodociągi nie chcą się zgodzić na drenaż ulicy - mówi Bartłomiej Majcher. - Najpierw chcą zrobić kanał burzowy na Witkacego i dopiero wtedy zajmą się naszą drogą.
Więcej czytaj we wtorek w "Echu Dnia"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?