Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie w "socjalu"

Piotr Kutkowski
Widok zza wybitej szyby na wspólną toaletę w budynku przy ulicy 25 Czerwca 85.
Widok zza wybitej szyby na wspólną toaletę w budynku przy ulicy 25 Czerwca 85. P. Kutkowski

Rozłożysty, pięciokondygnacyjny blok przy ulicy Mieszka I w Radomiu. Kiedyś mieścił się tu hotel pielęgniarski, dzisiaj pozostała po nim nieoficjalna nazwa i grupka lokatorów. Część mieszkań zyskało status socjalnych, w ślad za tym poszły przydziały dla ludzi znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej czy też eksmitowanych.

Pani B. jest dawną lokatorką. O nowych sąsiadach mówi "element".

- Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich, tylko części - zastrzega. - Ale niestety, to właśnie ten margines zdominował nas wszystkich. Kiedyś była portiernia, o 23 budynek zamykano, panował porządek. Rowery i wózki zostawiało się na dole, nic nie ginęło. Wychodząc na chwilę z mieszkania, nie zamykałam nawet drzwi na klucz. Teraz od razu po wejściu do domu zamykam wszystkie zamki, a kładąc się spać, zastanawiam się, czy obudzi mnie libacja czy łomotanie do drzwi.

Najgorzej jest ponoć latem, bo wtedy "nowi" przesiadują od rana do nocy na ławkach przed blokiem. Imprezy toczą się na świeżym powietrzu, towarzyszą im pijackie okrzyki, wyzwiska. Interweniować nikt nie ma odwagi.

- To, że oni sami piją i rozrabiają to jeszcze nic - dodaje pani B. - Najgorzej, że do tego "elementu" ściąga z różnych melin w mieście znajomy "element". Ci już nie mają żadnych hamulców i nie uszanują niczego.

Portiernia jest dzisiaj pierwszą wizytówką upadku budynku. W drzwiach, zamiast szyb, są zamontowane arkusze blachy. Podobnie wyglądają ściany. Szyby, które jeszcze zostały, regularnie "ktoś" wybija.

Najwięcej o dewastacjach wiedzą dwie kobiety, które pracują w firmie zajmującej się sprzątaniem budynków. Jedna z nich czyściła dawniej korytarze w zwykłym bloku.

- Niebo a ziemia - porównuje.

Co według niej jest niebem, a co ziemią, nie musi mówić.

Tutaj nie ma dnia, by coś się nie zdarzyło. A to podpalą wycieraczkę, a to wybiją szybę, a to potłuką szyby - wylicza. - Potrafią nawet opalić sufit. Malowanie po ścianach, wyrzucanie śmieci na klatkę, kradzieże żarówek to codzienność.

Pani B. ma jedno marzenie - przenieść się z budynku do zwykłego, normalnego bloku. O tym, w którym teraz mieszka mówi wprost: "slumsy".

Zarządzanie

"Hotel pielęgniarski" jest jednym z kilkunastu budynków w Radomiu, w których znajdują się mieszkania socjalne. Do listopada 2005 roku były one w zarządzie spółki "Administrator", teraz zajmuje się tym Miejski Zarząd Lokalami.

- Przejęliśmy te budynki ze stanem "zerowym", trudno jest więc nam operować dokładnymi liczbami - informuje Andrzej Kałowski, dyrektor Miejskiego Zarządu Lokalami. - Szacujemy jednak, że zadłużenie czynszowe mieszkańców samego budynku przy ulicy Mieszka I wynosi około 800 tysięcy złotych. W okresie od listopada 2005 do stycznia 2006 roku ogólne zadłużenie lokatorów mieszkań socjalnych w Radomiu przekroczyło 84 tysiące złotych.

Bieżące naprawy i usuwanie skutków dewastacji to stałe wydatki, które liczone są rocznie w dziesiątkach tysięcy złotych. Takie koszty ponosiła spółka "Administrator". Miejski Zarząd Lokalami nie ma jeszcze podobnych wyliczeń. Problem jednak nie zniknął i został "odziedziczony" wraz z lokatorami. A ci, jak zauważa dyrektor, raczej nie zmieniają swoich przyzwyczajeń.

- Chyba już nic nie jest mnie w stanie zdziwić - mówi jeden z pracowników Miejskiego Zarządu, który od lat zajmuje się administrowaniem budynkami z mieszkaniami socjalnymi. - Kiedyś byłem w mieszkaniu, które oświetlano i opalano zniczami. Sadze znajdowały się na ścianach i sufitach. Z innego budynku latem znikły kaloryfery, które sprzedano na złom. Za to, gdy zbliżała się zima, lokatorzy przyszli z żądaniem, by zainstalować im nowe. Są takie kamienice, gdzie ciężko w ogóle wejść. Boją się tam pojawiać nawet mundurowi, a co dopiero zwykli ludzie.

Widok zza dykty

Złą sławą cieszą się między innymi kamienice przy ulicy 25 Czerwca, jedna z nich nosi nawet nazwę "bloku cudów". Wybudowane jeszcze przed wojną, stanowiły kiedyś chlubę miasta. Teraz są gettami, w których mieszkają ludzie z "biedy" i z "marginesu".

Klatka schodowa budynku z numerem 85 ma ściany obtłuczone z tynku, a tam gdzie tynk się zachował - pokryte hasłami i malunkami. Z poręczy ktoś zerwał drewniane elementy, w żadnym z okien nie zachowała się szyba. Wiatr hula, wirują płatki śniegu. Tylko w niektórych miejscach powstrzymują je przybite do framug dykty.

Wystający w klatce schodowej mężczyźni przyznają, że takich elementów z dykty było więcej.

- Ale ludzie tutaj potrzebują grzać w mieszkaniach, dlatego pewnie komuś się dykta przydała - zdradza jeden z nich.

Na pewno nie zrobił tego lokator z I piętra. On w ogóle nie ogrzewa mieszkania, zajmując się grzaniem swego ciała od środka, przy pomocy różnych, alkoholowych wynalazków. Jak mieszka - każdy może zobaczyć.

- Tam drzwi w ogóle nie są zamykane, kto chce, może wejść, może się napić, może robić co chce - informuje jeden z sąsiadów.

Lokatorzy mają pretensje nie do siebie i sąsiadów, a do administracji, że opieszale reaguje na wszelkie interwencje.

- Niczego się tu nie można doprosić. Sracze są wspólne, na korytarzu. Tymczasem podłoga w nich to jedna, wielka ślizgawka. A szczurów jest tyle, że trzeba uważać, by nie uszczypnęły w wypięty tyłek - narzekają.

Faktycznie, w jednej ze zbiorowych toalet na podłodze zalega lód. W drugiej w ogóle nie ma szyb, jest za to mnóstwo porozrzucanych, starych przedmiotów. To jednak nic w porównaniu z tym, co znajduje się w piwnicach. Tam trudno jest się przecisnąć pomiędzy śmieciami.

Barbara Sas, kierownik ekonomiczno-handlowy Rejonowego Zakładu Energetyki w Radomiu, nie ukrywa, że lokatorzy mieszkań socjalnych sprawiają sporo kłopotów.

- Głównym problem są nieuregulowane rachunki - informuje. - Dużo mieszkań ogrzewanych jest na prąd, ludzie używają piecyków bez umiaru, a potem mówią, że nie stać ich na płacenie należności. I faktycznie, pewnie ich nie stać, skoro rachunki sięgają tysiąca złotych.

Rejon Energetyczny stara się rozkładać płatności na raty, niekiedy stosuje także inne rozwiązania. - W części mieszkań na ulicy Odlewniczej zamontowaliśmy tak zwane liczniki przedpłatowe - mówi Barbara Sas. - Są droższe, ale pozwalają na przepływ tylko takiej ilości energii, za jaką zapłacono. Dobrym pomysłem było też wprowadzenie przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej dla części osób zasiłków w postaci dotacji za prąd. Pieniądze te spływają do naszego zakładu.

"Należy mi się"

Lokatorzy mieszkań socjalnych kojarzą się w Zarządzie Lokalami Miejskimi również z licznymi interwencjami. Do legendy przeszedł już telefon od osoby, która domagała się przepchania zlewu w kuchni.

- Wiele osób prezentuje postawy roszczeniowe typu "należy mi się" - mówi Andrzej Kałowski. - Niedawno był u mnie mężczyzna, któremu zmarła matka. Domagał się, byśmy ten lokal przepisali na niego i gruntownie go pomalowali. Kiedy zapytałem, kiedy ostatni raz robił w mieszkaniu remont, odpowiedział, że w 1972 roku. Nie mógł zrozumieć, kiedy nie chciałem spełnić jego żądania i wręcz oświadczyłem mu, że może mieć kłopoty związane z dewastacją mieszkania.

Dyrektor wyraźnie rozgranicza tych mieszkańców lokali socjalnych, którzy uczciwie żyją i starają się regulować rachunki od ludzi z "marginesu".

- Nie może być tak, że wrzucamy wszystkich do jednego worka - uważa. - Trzeba prowadzić politykę zakwaterowań w taki sposób, by nie tworzyć skupisk osób, które nie szanują mieszkań i innych ludzi. Od roku obowiązuje już rozporządzenie umożliwiające przesiedlanie do "pomieszczeń tymczasowych". Inaczej niż w mieszkaniach socjalnych nie trzeba w nich zapewniać dostępu do toalet, wody, ogrzewania. Mowa jest o zapewnieniu dostępu do źródła zaopatrzenia w wodę i ustępu. To duża różnica, bo taka toaleta może znajdować się na zewnątrz.

W Radomiu nie ma jeszcze "pomieszczeń tymczasowych". Dyrektor Kałowski opracowując dla władz miasta koncepcję rozwiązania problemów mieszkaniowych, zamierza zaproponować takie rozwiązanie. Póki co, na tych, którzy niszczą, dewastują i zakłócają spokój innym - praktycznie nie ma sposobu.

- Kierujemy do sądu sprawy o eksmisje z lokali socjalnych, zapadają wyroki, ale ponieważ nie można nikogo wyrzucić na bruk, w orzeczeniach pojawia się znowu formułka: "do lokalu socjalnego". W ten sposób krąg się zamyka. Dochodzi nawet do tego, że eksmitowana osoba dosłownie chce, by ją wyrzucono ze zdewastowanego przez siebie mieszkania i chce dostać przydział do lokalu, który zostanie przez nas wyremontowany. A swoje żądania "podpiera" sądowym orzeczeniem - irytuje się dyrektor.

W budynku na ulicy 25 Czerwca 85 konferencje na klatce schodowej odbywają się od wczesnego ranka do późnej nocy. - Tu jest weselej niż w Sejmie - zauważa jeden z bywalców.

Inny śmiejąc się dodaje: - Podobno mówi się, że mają nas wyburzyć, ale chyba to nie jest prawda. Ponoć ta kamienica jest zabytkowa, a takiego skansenu jak u nas nie zobaczy się nigdzie i za żadne pieniądze.

Ile takich mieszkań?

W Radomiu 1289 mieszkań uznawanych jest za socjalne, faktycznie jednak taką rolę spełnia ponad 700. Pozostałe czekają na regulacje prawne. Miasto dysponuje zarówno pojedynczymi lokalami, jak i całymi kompleksami budynków, jak chociażby na ulicy Odlewniczej. Obecnie oddawane są do użytku budynki przy ulicy Mroza. Standard mieszkań socjalnych jest bardzo różny.

Jak dostać lokal?

Mieszkanie socjalne można dostać na podstawie wyroku eksmisyjnego, w przypadku braku tytułu prawnego do innego mieszkania, w sytuacjach losowych. Podstawowym kryterium są dochody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie