Minister zdrowia potraktowana jak zwykły pacjent. Było niemiło

Minister zdrowia Ewa Kopacz chciała sprawdzić jak wygląda nocna opieka w stolicy. Wybrała się więc na rekonesans do kilku placówek. Podczas wypadu przekonała się, że pracownicy służby zdrowia potrafią być niemili.

Minister Odwiedziła niedawno kilka przychodni. - Zapukałam do drzwi gabinetu i rozległ się taki wrzask, że aż przestraszyłam się - opowiadała Ewa Kopacz. Minister została niemal wygoniona z pomieszczenia. Zachowanie pracownicy placówki zmieniło się dopiero, gdy ta zobaczyła z kim ma do czynienia.

ZBESZTANA

W innym miejscu również spotkała ją nieuprzejmość - została niemal "zbesztana" przez pracownicę recepcji. - Ta pani nie widziała z kim rozmawia, bo widok zasłaniał jakiś plakat. To nie było przyjemne. Pomyślałam sobie, że tak właśnie traktowany jest pacjent, który wchodzi z ulicy i szuka jakiejś pomocy - powiedziała Ewa Kopacz.

Oczywiście w tym przypadku nieuprzejmość również prysła, gdy okazało się, że w roli skromnego pacjenta występuje minister zdrowia.

DZIĘKUJEMY ZA PRACĘ

- Będziemy zmieniać przyzwyczajenia. Pacjent ma być w centrum uwagi. Potrzebuje odrobinę ciepła, zrozumienia. Szpital, przychodnia ma być przyjazna dla ludzi potrzebujących pomocy. Będziemy dziękować za pracę tym, którzy nie wiedzą, na czym tak naprawdę polega ich praca - zapewniała podczas sobotniej konferencji prasowej minister Ewa Kopacz.

Nie powiedziała, czy jakaś reprymenda spotkała osoby w placówkach ochrony zdrowia, które na nią nakrzyczały.

Minister mówiła też o tym, że nie powinniśmy się bać braku fachowców, specjalistów w placówkach ochrony zdrowia. - Czasami słyszymy groźby, że lekarze wyjadą za granicę. Chcę powiedzieć jednak, że dobijają się do nas fachowcy z zagranicy. I nie są to tylko ludzie ze Wschodu - powiedziała Ewa Kopacz.