Modlili się za Artura Ziętka i inne ofiary katastrofy (zdjęcia)

Rodzina Artura Ziętka, żołnierze i radomianie wzięli udział w niedzielnej mszy świętej za tych, co zginęli w katastrofie prezydenckiego samolotu.

Msza odbyła się w kościele garnizonowym przy placu Konstytucji 3 Maja. Grała orkiestra wojskowa, śpiewał chór Sancti Casimiri Cantores Radomienses - chór Miasta Radomia.

Ofiary katastrofy tragicznego lotu do Katania wspominał ksiądz pułkownik Janusz Radzik.

- Zbieramy się tu, żeby się modlić w naszej rodzinie osieroconej przez śmierć prezydenta Polski i jego małżonki, ministrów i parlamentarzystów. Osieroconej przez śmierć żołnierzy, przez śmierć biskupa polowego wojska polskiego, przez śmierć dowódcy Sił powietrznych - wyliczał ksiądz Radzik. - Jesteśmy osieroceni przez odejście naszych kolegów lotników, w stalowych mundurach. Odszedł Artur Ziętek, oficer, pilot, który służył w Radomiu.

- Naszym współczuciem ogarniamy ich rodziny - kontynuował ksiądz Radzik. - Ogarniamy rodzinę Artura. Jego mamę Jadwigę, tatę Mieczysława i siostrę Renatę, którzy są dziś z nami. Jego żonę i dzieci, które czekają w Warszawie.

Ksiądz Janusz Radzik wspominał lata nauki Artura Ziętka, najpierw w liceum lotniczym, a później w dęblińskiej Szkole Orląt.

- W tym liceum go poznałem, byłem jego katechetą - mówił ksiądz Radzik.

Ksiądz Radzik tłumaczył, że każda śmierć czegoś nas uczy. Karze spojrzeć na życie tych, których nie ma i dostrzec w nim Boży plan.

- Dla Artura tym planem była służba - powiedział ksiądz Radzik. - Dziś wspominamy ten ostatni lot. Wystartowaliście z warszawskiej ziemi w swój ostatni lot. Życzymy wam, by Bóg was przyjął i poprowadził do świetlanego hangaru.

Po nabożeństwie w kościele garnizonowym koncert dała Radomska Orkiestra Kameralna.

Po jego zakończeniu część uczestników przeszła pod Urząd Miejski przy ulicy Żeromskiego, aby zapalić znicze. W katastrofie pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, wszyscy lecieli na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej.