Mogą runąć w każdej chwili, ale...nikt ich nie wymienia. Dlaczego?

Marek Ziółkowski, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu:

- Napowietrzna linia oświetleniowa wzdłuż ulicy Zbrowskiego dopiero niedawno została nam przekazana w utrzymanie. Konieczne jest tam poprowadzenie kabla pod ziemią i ustawienie zupełnie nowych latarń. Na pewno nie wykonamy nowego oświetlenia w tym roku, bo nie ma tego zadania w planie inwestycyjnym.

Mowa o betonowych słupach, które znajdują się wzdłuż odcinka ulicy Zbrowskiego od skrzyżowania ze Struga do Katowickiej. Z betonowych konstrukcji odpadają duże kawałki i betonu, odkrywając przerdzewiałe zbrojenie.

Niektóre słupy są też dość mocno przekrzywione. Jeden z naszych stałych czytelników, twierdzi, że jeśli nie zostaną szybko wymienione, to niebawem któryś z nich może runąć na ruchliwą ulicę.

PRZESTARZAŁE OŚWIETLENIE

Przypomnijmy, że od kilku miesięcy za oświetlenie wszystkich ulic należących do gminy odpowiadają miejscy drogowcy. Bieżące naprawy i konserwacje latarń wykonuje wyłoniona w przetargu prywatna firma z podradomskiego Kosowa. Dlatego w tej sprawie skontaktowaliśmy się bezpośrednio z rzecznikiem prasowym miejskich drogowców.

- Napowietrzna linia oświetleniowa wzdłuż ulicy Zbrowskiego należała do Rejonu Energetycznego, a dopiero niedawno została nam przekazana w utrzymanie. Przez wiele lat nie inwestowano w oświetlenie, stąd taki stan niektórych słupów - mówi Marek Ziółkowski, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu.
PLANUJĄ WYMIANĘ

Drogowcy mają w planach modernizację oświetlenia wzdłuż opisywanego odcinka ulicy Zbrowskiego. Muszą tam poprowadzić kabel pod ziemią i ustawić zupełnie nowe latarnie. Jednak na pewno prace te nie ruszą w tym roku, bo nie zostały przewidziane w planie inwestycyjnym.

- Gdyby któryś z betonowych słupów przy ulicy Zbrowskiego stwarzał realne zagrożenie dla ludzi, to oczywiście wymienimy go na inny. Stare słupy nie są w najlepszym stanie, ale według opinii naszych inspektorów nie ma obaw, że mogą runąć na ulicę - uspokaja Marek Ziółkowski.