Jest pan jednym z inicjatorów kąpieli morsów w zalewie w Jastrzębiu. Skąd wziął się pomysł organizacji takich spotkań?
- Działam w klubie Nurt Mostki, w sekcji Morsjanie, który wywodzi się z gminy Suchedniów w województwie świętokrzyskim. Tamtejsza grupa postanowiła pomóc w organizacji kąpieli właśnie w Jastrzębiu. Spotkaliśmy się z przychylnym podejściem ze strony władz gminy Jastrząb. Liczymy na to, że podobne spotkania będą kontynuowane. W planach mamy kąpiel w radomskim zalewie Borki, choć jej termin nie jest jeszcze znany.
Czy po spotkaniach w Jastrzębiu przybyło nowych morsów w sekcji?
- Średnio co tydzień, dwa spotykam się z kolegami-morsami w Mostkach. Na razie sam, ale liczę na to, że dołączą inni mieszkańcy regionu radomskiego.
Kiedy pan wstąpił w szeregi morsów? Co pana do tego skłoniło?
- Działo się to ponad rok temu. Piotr Chmiel z klubu Nurt Mostki organizował w tamtejszym zalewie bicie rekordu Guinessa w liczbie uczestników kąpieli. Namówił mnie do tego, żeby wziąć udział w akcji.
Siarczysty mróz rzadko zachęca do dłuższego wyjścia z domu, zaś widok kąpiących się w lodowatej wodzie mrozi głównie krew w żyłach.
- Na początku najważniejsze jest, aby przełamać właśnie tę barierę psychiczną.
Co można jeszcze poradzić początkującym morsom?**
- Najważniejszy jest czas zanurzenia w wodzie. Początkujący nie powinni przebywać w niej dłużej niż 2-3 minuty. Chodzi o to, aby organizm przyzwyczaił się do lodowatej wody. Zaawansowane stażem morsy wchodzą do niej na dłużej, ale też maksymalnie na dziesięć minut.
Czy zalew w Jastrzębiu jest szczególnie „przyjazny” morsom? Wszak tej zimy spotkaliście się tam już kilka razy.
- Nie trzeba brnąć zbyt daleko w wodzie, aby zanurzyć się powyżej pasa. Odwiedzaliśmy już inne zbiorniki, gdzie było płytko i bardziej czuliśmy się zmęczeni spacerami w wodzie w poszukiwaniu odpowiedniej głębokości. Tu w Jastrzębiu warunki są optymalne.
Jakie korzyści dla zdrowia przynoszą takie kąpiele?
- Organizm uodparnia się na różne choroby, hartuje. Mors rzadziej choruje, a jeśli już „coś” go dopadnie, to lżej przechodzi chorobę.
Do takiej kąpieli trzeba się jednak wcześniej przygotować.
- Tak. Zanim wejdziemy do wody, rozgrzewamy się na brzegu, truchtamy, wykonujemy wymachy, skłony, ale nie do tego stopnia, żeby się spocić. Kąpiel w gronie pozostałych morsów nie ma charakteru jakiejś rywalizacji, to nie jest sport, bicie rekordów, współzawodnictwo, kto dłużej wytrzyma w wodzie itp. Spotykamy się towarzysko, rozmawiamy, miło spędzamy czas. Są wśród nas ludzie w różnym wieku, uczący się, pracujący. Przynależność do morsów integruje. Nie wybieramy natomiast prezesów, zarządów. W lutym wzięliśmy udział w zjeździe morsów w Mielnie nad Bałtykiem. Zainteresowanie było ogromne. Moda na morsowanie dotarła do nas przed laty głównie z krajów Skandynawii i wciąż się rozszerza. Rozwinęła się np. w powiecie skarżyskim, wiem, że w zalewie w swoim mieście kąpie się grupa karateków z Szydłowca.
Czy są jakieś przeciwwskazania, np. choroby, które uniemożliwiają uczestnictwa w takich kąpielach?
- Raczej nie. Wiadomo, że jeśli ktoś cierpi np. na nadciśnienie, musi przed kąpielą ustabilizować je i brać leki.
W jaki sposób można wstąpić w wasze szeregi?
- Najszybciej można skontaktować się z nami za pośrednictwem naszego profilu „Nurt Mostki Morsjanie” na Facebooku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?