"Murzyn" i "Gruby" grozili nożem swoim ofiarom

Pod koniec 2009 roku do grójeckiej policji zaczęły nadchodzić zgłoszenia o dwóch młodzieńcach, którzy dokonują napadów na kobiety. Jedno z takich zdarzeń miało miejsce 3 grudnia. Kobieta została zaatakowana przez zamaskowanego kapturem napastnika, który przystawił jej nóż do gardła a potem zabrał torebkę. Straciła pieniądze, dokumenty, kartę bankomatową.

Gdy bandyta uciekł poszkodowana szybko skontaktowała się z policją. Funkcjonariusze zaczęli wspólnie z kobietą patrolować okolice rozboju. Efektem tych działań było zatrzymanie 20-letniego mieszkańca Grójca. Kobieta nie była jednak pewna, czy to on rzeczywiście napadł na nią, dlatego po spisaniu danych młodzieniec został wypuszczony.

W kolejnych dniach grójeccy policjanci otrzymywali kolejne zgłoszenia o rozbojach. Poszkodowanymi były zwykle kobiety, ale wśród ofiar znalazł się także mężczyzna, któremu bandyci zabrali w okolicach dworca autobusowego pieniądze, dokumenty i telefon. 1700 złotych straciła kobieta, której przestępcy ukradli torebkę z samochodu w pobliżu sklepu "Cegiełka".

Kłopoty skończyły się wraz z zatrzymaniem w lutym 2010 roku tego samego mężczyzny, który był już zatrzymany 3 grudnia 2009 roku. Nosił pseudonim "Murzyn" W czasie przesłuchania przyznał się nie tylko do tego i kilku innych rozbojów, ale i do takich, o których policjanci nawet nie wiedzieli. Wskazał także, z kim tych rozbojów dokonywał. Miał to być jego kumpel "Gruby", który z każdego łupu wydzielał mu małą część jako zapłatę.

Policjanci zatrzymali "Grubego", który podobnie jak i "Murzyn" trafił do aresztu. Zdaniem prowadzących śledztwo obaj mają na koncie co najmniej 9 rozbojów. "Murzyn" kilka razy zmieniał swoje wyjaśnienia, "Gruby" w ogóle nie przyznał się do winy. Pomimo tego obaj teraz staną przed Sądem Okręgowym w Radomiu jako podejrzani o dokonywanie napadów z użyciem noża. Grozi im do 12 lat więzienia.