Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myśliwi: kozy w Młodocinie zagryzione przez psy. Czyżby?

Janusz PETZ
Aleksander Panek, myśliwy z Radomia uważa, że kozy zostały zagryzione przez dzikie psy
Aleksander Panek, myśliwy z Radomia uważa, że kozy zostały zagryzione przez dzikie psy S.Wykrota
Wciąż nie wiadomo, kto zagryzł zagryzł i zmasakrował cztery kozy i porwał kolejną w Młodocinie Mniejszym pod Radomiem. - Na 90 procent było to dzieło dzikich psów - twierdzi Aleksander Panek, myśliwy Koła Łowieckiego "Łucznik" w Radomiu, który oglądał zabite zwierzęta i szukał śladów drapieżnika.

Zabite zwierzęta oglądał powiatowy lekarz weterynarii Aleksander Socha.

- Możemy tylko tyle stwierdził, że zwierzęta zostały zabite przez zwierzę łowne. Trudno powiedzieć, czy to był pies, czy wilk. Trudno jednak uwierzyć, że pies mógł sam zagryźć cztery zwierzęta i jedną kozę ponieść gdzieś w "nieznane". Moim zdaniem chyba raczej przystąpiłby do "konsumpcji" na miejscu - powiedział Aleksander Socha.

Doświadczeni radomscy myśli, którzy zostali wezwani do Młodocina Mniejszego przez policjantów są jednak zdania, że masakry kóz mógł dokonać pies, a raczej gromada dzikich psów.

Za taką hipotezą przemawia to, że w pobliżu rolnika - właściciela zabitych kóz - jest budynek starej masarni. Psy z przyzwyczajeni mogły wrócić do miejsca - gdzie dawniej można wyczuć zapach krwi, albo znaleźć jakieś odpady mięsne.
Czy jednak pies jest w stanie aż tak zmasakrować kozy - odgryzając na przykład dużą część łba kozy ?

- Oczywiście, że tak. W naszej praktyce widzieliśmy większe zwierzęta zagryzione przez wielkie psy. Pies może zostawić też naprawdę wielkie ślady na ziemi, a także ponieść duże, ciężkie zwierzę - mówi Aleksander Panek, myśliwy z Koła Łowieckiego "Łucznik" w Radomiu.

Nie jesteśmy Indianami

Myśliwi, policjanci i strażacy szukali w okolicy wyraźnych śladów drapieżnika, albo drapieżników. Jednak rano padał deszcz, nie znaleziono nic interesującego.

- Nie jesteśmy Indianami. Proszę nie wymagać od nas, że po złamanych źdźbłach poznamy co to było - mówi Aleksander Panek. Jego zdaniem również wielkie ślady po kłach pozostawionych na zwierzętach mogły być pozostawione właśnie przez psy - powiedział Aleksander Panek.

Dla nas puma nie istnieje...

Radomski myśliwy dodał jednak, że nie można obecnie zupełnie wykluczyć, że kozy stały się ofiarami jakiegoś innego drapieżnika, na przykład dużego kota.
Myśliwi mają nadal penetrować teren i być może przygotują w nocy zasadzkę. Kozy pozostawiono na polu, być może zwierzę znów zjawi się, aby dokończyć ucztę.

- Mamy już pozwolenie na odstrzał psów. Postaramy się pomóc ludziom w tej wsi - mówi Aleksander Panek. A jeśli z zarośli wyłoni się puma ? - Jeśli coś takiego się zdarzy nie możemy strzelać. Puma w ogóle nie istnieje w obowiązujących nas spisach. Dla nas takie zwierzę po prostu nie istnieje - powiedział Aleksander Panek.

Czy zasadzka zastawiona na drapieżnika wypali? Co zrobią myśliwi, jeśli jednak zobaczą pumę - będą strzelać? Sprawdzaj najnowsze fakty - jutro od rana na naszej stronie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie