Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Glinicach zwyrodnialec strzelał do zwierząt "dla zabawy"

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
Mruczek miał 5 lat
Mruczek miał 5 lat archiwum
W Radomiu na Glinicach ktoś zrobił sobie z udomowionego kota strzelnicę. Ciężko ranne zwierzę nie miało szans na przeżycie. Trzeba było je uśpić.

Iza i Grzegorz Mróz są rodzeństwem, mieszkają w domu na Glinicach. Kot nazywał się Mruczek, w ich rodzinie był od 5 lat. Miał swoje stale miejsca w domu i nie zdarzało mu się na dłuższy czas z niego znikać. Dlatego zdziwili się, gdy w sobotę 3 września zaginął

- Po dwóch dniach rozpoczęłam poszukiwania w najbliższej okolicy, bez skutku - relacjonuje Iza Mróz - We wtorek zadzwoniłam do schroniska dla zwierząt. Okazało się, że jest tam leczony kot, dostarczony po interwencji mieszkańców z rogu ulicy Odrodzenia i Tadeuszowskiej. To około 300 metrów od mojego domu. Znalazły go małe dzieci, który poinformowały o tym rodziców. Kot miał niewładną tylną część ciała, podejrzewano, ze nastąpiło to po wypadku samochodowym.

W schronisku nie ma aparatu RTG, więc po odebraniu stamtąd kota zalecono mi wykonanie prześwietlenia. Udaliśmy się z Mruczkiem do weterynarza na ulicy Wolności. Na zdjęciu RTG okazało się, że kot ma 3 postrzały ze śrutu, w tym jeden w rdzeniu kręgowym, co nie daje żadnych szans na wyleczenie. Zapadła decyzja o uśpieniu kota.

Ponieważ kot miał jeszcze minimalne czucie w łapach jego właściciele pojechali do jeszcze jednej przychodni weterynaryjnej. Rozważano operację, ale po wykonaniu kolejnego zdjęcia okazało się, że śrut tkwi dokładnie w samym centrum rdzenia kręgowego i to właśnie spowodowało całkowity, nieodwracalny paraliż. Kot został uśpiony.

- Zawiadomiłam policję, straż miejską. Sama też szukałam świadków, lecz nikt z sąsiadów nic nie widział, nic nie wie na temat strzałów, oddanych bądź co bądź w mieście, w "biały dzień". Dla mnie jest to sprawa oburzająca, bulwersująca. Cały czas mam świadomość, że osoba która strzelała, to ktoś z bliskiego otoczenia, sąsiedztwa. Sprawa dotyczy wprawdzie "tylko" kota, ale nasuwa się pytanie i obawa, czy ktoś kto strzela do kota, a mając świadomość swojej bezkarności nie posunie się dalej strzelając tym razem do ludzi ? - pyta Iza Mróz.

- Oddanie do kota co najmniej trzech strzałów z wiatrówki, którą trzeba przecież za każdym razem przeładowywać świadczy o tym, że sprawca działał z pełną premedytacją - dodaje Grzegorz Mróz.
I on i jego siostra proszą o kontakt ewentualnych świadków zdarzenia na numery telefonów 605438794, 601 324 080 lub pisząc na skrzynkę mailową [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie