Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tropach stalinowskich zbrodni w Radomiu

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
- Ciała grzebano w okolicach tego miejsca – pokazuje Alfred Staniszewski.
- Ciała grzebano w okolicach tego miejsca – pokazuje Alfred Staniszewski. Piotr Kutkowski
Tajemnice cmentarza przy ulicy Limanowskiego.

Szukają świadków

Marcin Sołtysiak, pracownik Instytutu Pamięci Narodowej: - Te informacje są dla nas bardzo cenne. Będziemy je sprawdzać, spróbujemy też dotrzeć do kolejnych świadków i zapoznać się z dokumentami cmentarza. Apelujemy też do osób, które mogłyby coś nowego powiedzieć na ten temat o kontakt z nami.

- Ta tabliczka jest jeszcze jedną wskazówką – twierdzi Alfred Staniszewski.
- Ta tabliczka jest jeszcze jedną wskazówką – twierdzi Alfred Staniszewski.

- Ta tabliczka jest jeszcze jedną wskazówką - twierdzi Alfred Staniszewski.

Na terenie cmentarza, w miejscu zwanym potocznie "Wisielakiem", Urząd Bezpieczeństwa Publicznego potajemnie chował zabitych przez siebie żołnierzy podziemia antykomunistycznego. To, co było przez wiele lat skrywaną tajemnicą, teraz zaczyna być wyjaśniane dzięki świadkom.

Alfred Staniszewski ma 75 lat, mieszka w Radomiu, a tradycje kamieniarskie zakładu, który prowadził sięgają 1900 roku. Podobny zakład prowadził także jego stryj, a po nim dwaj synowie stryja, Czesław i Edward. Mieścił się on tuż obok muru cmentarza od strony ulicy Dębowej.

ODWAŻYŁ SIĘ MÓWIĆ

Przez długie lata pan Alfred nosił w sobie informacje, które znali tylko jego nieżyjący już stryjeczni bracia oraz on sam. O tym, by podzielić się z nimi z innymi zadecydował się dopiero teraz, uczestnicząc w spotkaniu Klubu Historycznego imienia generała Grota Roweckiego w Radomiu.

- W 1945 roku chodziłem na zajęcia prowadzone przez siostry Felicjanki na Borkach - wspomina Alfred Staniszewski - Podobnie jak i inni chłopcy interesowałem się wszystkim, co mnie otaczało. Również tym, co działo się na cmentarzu, w pobliży którego mieszkałem i przez który przechodziłem praktycznie każdego dnia. Opowiadali mi o tym głównie moi stryjeczni bracia.

DRAMATYCZNE RELACJE

Według Alfreda Staniszewskiego, były to bardzo dramatyczne relacje. Wynikało z nich, że nocami i nad ranem na teren cmentarza przyjeżdżali samochodem funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy przywozili tam ciała zabitych żołnierzy podziemia antykomunistycznego.

- Były one skrycie grzebane w miejscu zwanym potocznie "Wisielakiem". Mieściło się ono w obrębie ówczesnych cmentarnych murów, ale na jego południowych peryferiach od strony Dębowej - twierdzi Alfred Staniszewki. - Był to podmokły teren, potem leżały tam ceramiczne sączki do jego osuszania. Znajdowały się tam także groby najuboższych osób czy też samobójców. Po pochówkach żołnierzy nie było jednak żadnych widocznych śladów. Starali się już o to ubecy. Groby zasypywano i zrównywano z ziemią. Ja sam tylko raz byłem bezpośrednim świadkiem tego, co tam się działo. Widziałem jak z ciężarówki wynoszono na marach ciało mężczyzny.

NOWI ŚWIADKOWIE

Alfred Staniszewski przypomina sobie, że dozorcą cmentarza był wtedy mężczyzna o nazwisku Gutkowski, a grabarzem Wójcik. Jak twierdzi, obaj mieli doskonałą wiedzę na temat tego, co wyprawiają "tajniacy" i jeden z nich, najprawdopodobniej dozorca, pomimo związanego z tym niebezpieczeństwa, decydował się niekiedy na pomaganie rodzinom zmarłych.

- W latach 60-tych, prowadząc zakład kamieniarski, otrzymałem zlecenie wykonania pomnika na grób jednego z żołnierzy, który został tam pogrzebany - opowiada - Zleceniodawcą był ojciec zmarłego. Udało mu się zaraz po pochówku w porozumieniu z dozorcą potajemnie odkopać ciało i wywieźć wozem pod stertą słomy na cmentarz pod Radomiem.

NA TROPACH ZBRODNI

Alfred Staniszewski podzielił się już swoją wiedzą z Krzysztofem Busse i Marcinem Sołtysiakiem, pracownikami radomskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej, a jednocześnie założycielami Klubu Historycznego. Obaj nie ukrywają, że były to dla nich szalenie cenne informacje.

- Według naszych ustaleń z rąk UB-owców zginęło w regionie radomskim od 250 do 300 żołnierzy - wylicza Marin Sołtysiak - Byli oni zabijani w walce, skrytobójczo, w katowniach, również po wyrokach sądowych. Ślady tego, co się później działo z ciałami urywają się w urzędach bezpieki lub w kostnicy szpitala świętego Kazimierza

- Istnieją jedynie przypuszczenia co do kilku miejsc tajnych pochówków zabitych żołnierzy. Jednym z nich jest cmentarz przy ulicy Limanowskiego - dodaje Krzysztof Busse - Teraz mamy kolejną wskazówkę, że tak właśnie mogło być.

WSKAZÓWKI

Według niego pierwszą wskazówką, że tam właśnie UB grzebał swoje ofiary, może być historia Antoniego Sobóla "Dołęgi", którego zwłoki udało się rodzinie odnaleźć i przenieść do normalnego grobu. Jest też druga wskazówka: umieszczona na murze cmentarnym metalowa tabliczka z nazwiskiem Bogusława Brzozowskiego z informacją, że mając 22 lata zginął w 1951 roku z rąk stalinowskich oprawców. Kto ją umieścił i gdzie spoczywa ciało zmarłego - tego już nie wiadomo.

W miejscu zwanym "Wisielakiem" dziś stoi wiele zwykłych grobów. Jest ponoć jeszcze jeden ślad: mają być nim zapisy w księgach kancelaryjnych cmentarza. Ponoć każda wizyta ubeków z ciałami zmarłych była tam odnotowana z podaniem liczby zmarłych, ale bez ich nazwisk.

JESTEŚMY TO IM WINNI

Dla Marcina Sołtysiaka to sygnał, by zapoznać się z tymi dokumentami. Cmentarzem zarządza ksiądz Piotra Zamaria. Słysząc prośbę Marcina Sołtysiaka wyraża zgodę, ale po warunkiem spełnianie wymogów formalnych oraz podaniu przybliżonych dat pochowków.

- Zrobimy takie zestawienie, a potem przeprowadzimy kwerendę - zapowiada Marcin Sołtysiak.

Alfred Staniszewski zapowiada, że on również dalej będzie się angażował w wyjaśnienie tych tajemnic, docierając do ludzi, którzy mogli coś na temat wiedzieć.

- Myślę, że tej sprawie warto poświęcić dużo czasu i energii. Jesteśmy to winni tym, których zabito - dodaje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie