MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Naiwne tłumaczenie zdrady

Beata Alukiewicz
Dla drugiej osoby wielomiłość jest to ewidentna zdrada i tylko proces terapeutyczny, może ten związek uratować.
Dla drugiej osoby wielomiłość jest to ewidentna zdrada i tylko proces terapeutyczny, może ten związek uratować.
Wielomiłość to zwykła zdrada, a według niektórych seksuologów jest zjawiskiem zbliżonym do erotomanii czy nimfomani.

- Kocham moją żonę, mamy dwoje dzieci i jest nam dobrze w łóżku. Nie chciałbym się z nią rozstawać, ale czuję się też spełniony z dwoma innymi kobietami. Sypiam z nimi, ale nie traktuję tego jako zdrady - po prostu taki już jestem, że jedna kobieta cieleśnie mi nie wystarcza - takie zwierzenie usłyszał niedawno jeden z kieleckich psychoterapeutów rodzinnych.

Zapewne ten pan usłyszał i poczytał sobie o poliamorii czyli w wolnym tłumaczeniu wielomiłości. Terminem tym określa się konieczność czy przyzwolenie na obcowanie zarówno cielesne jak i emocjonalne z wieloma partnerami. Jej zwolennicy uważają, że nie jest to zdrada, nie oszukuje się bowiem współmałżonka.
Jednak seksuolodzy i psychologowie stawiają sprawę jasno: wielomiłość, to nic innego, jak usprawiedliwienie zdrady, w które może uwierzyć jedynie naiwny partner.

- Oczywiście, że jest to zdrada - mówi prof. Lew Starowicz, znany seksuolog. - I tak jak w każdej innej zdradzie, partnerowi chodzi o szukanie nowych wrażeń seksualnych, nabycie nowych doświadczeń erotycznych. Znam nawet panów, którzy idąc do agencji towarzyskiej tłumaczą się: przecież nie robię nic złego, nie porzucam żony, nie przestaje z nią sypiać. Ja po prostu nie zostałem stworzony, by być monogamistą.

Prof. Lew Starowicz, seksulolog

Prof. Lew Starowicz, seksulolog

- O wielomiłości czyli fachowo poliamorii mówimy, kiedy na przykład mężczyzna ma trzy żony, wszystkie kocha i ze wszystkimi jest w stałym związku. Tak jak jest to w krajach muzułmańskich czy u mormonów. Natomiast w świecie, gdzie przyjęta jest monogamia, wielomiłość nie jest niczym innym, jak zwyczajną zdradą, poszukiwaniem nowych wrażeń seksualnych, zaspakajaniem się w innym związku.

Kielecki seksuolog, Paweł Grynad dodaje.
- Wielomiłość jest zjawiskiem zbliżonym do erotomanii czy nimfomani. Osoba taka ma wzmożone libido seksualne i posiadanie kilku partnerów to libido rozładowuje. Poza tym polimorista czy polimoristka stale musi rozwijać swoją sztukę miłosną, ciągle szuka nowych wrażeń, a jego czy jej praktyki seksualne są coraz bardziej urozmaicone. Dlatego, nawet jeżeli jest w stałym związku, ma poczucie, że musi też być z kimś innym. Czasami ma nawet kilku partnerów w tym samym czasie - tylko to ich zaspakaja jej tożsamość seksualną.

Psychologiczne podłoże
Jednak pojęcie poliamorii może właściwie funkcjonować jedynie w krajach o zupełnie innej kulturze, jak np. w państwach arabskich. Tam zwyczajowe jest posiadanie kilku żon, otaczanie każdej takimi samymi względami i w zasadzie wspólna koogzystencja.

Powstaje jednak pytanie: czy tylko uwarunkowania kulturalne są przyczyną, że jednym wystarczy stała partnerka, a inni mają potrzebę utrzymywania kilku związków? Chyba nie.

- Wielomiłość wynika z pewnych zaburzeń natury psychologicznej - uważa Paweł Grynda. - Zazwyczaj "popadają" w nią osoby zakompleksione, o poczuciu niższej wartości wobec grupy rówieśniczej. Uprawiając seks z kilkoma partnerami mają poczucie, że rekompensują sobie własne niedoskonałości, nawet jeżeli naprawdę ich nie mają.

Zgadza się z tym psycholog, Małgorzata Kaleta.
- Tak zwana wielomiłość nie jest niczym innym jak nieumiejętnością podejmowania tylko jednej roli partnerskiej - wyjaśnia psycholog. - Osoba taka ma problemy osobowościowe i szuka spełnienia u kilku partnerów. I najczęściej jej stały związek się rozlatuje. Bo dla drugiej osoby jest to ewidentna zdrada i tylko długi proces terapeutyczny, może ten związek uratować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Naiwne tłumaczenie zdrady - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie