MKTG SR - pasek na kartach artykułów

NASZ ROK w zjednoczonej Europie

Izabela KOZAKIEWICZ, Janusz PETZ, Andrzej SAŁATA
Wojciech Pysiak, rolnik ze Zdziechowa
Wojciech Pysiak, rolnik ze Zdziechowa Andrzej Sałata

Za nami rok w Unii Europejskiej. Przez ten czas nie brakowało narzekań na unijną biurokrację i nie zawsze sprawiedliwy podział pieniędzy. Ale nie da się ukryć, że z pomocą Unii zbudowaliśmy nowe drogi i sale gimnastyczne. Skorzystali też rolnicy - na ich konta wpłynęły pierwsze dopłaty.

Wszystko wskazuje na to, że do grupy miast obdarowanych przez unijne fundusze będzie można zaliczyć Radom. Już dziś wiadomo, że dostaniemy 26 milionów euro na rozbudowę miejskiej sieci wodociągowej i kanalizacji. Powstaną nowe ujęcia wody, wymieniona będzie licząca nieraz 100 lat sieć wodociągowa. Unijne pieniądze pójdą również na modernizację ulicy Starokrakowskiej i Krychnowickiej oraz na budowę Publicznej Szkoły Podstawowej numer 20.

- Bez pieniędzy z Unii moglibyśmy pomarzyć tylko o wielu inwestycjach. Przecież tylko na budowę zakładu utylizacji odpadów komunalnych na Wincentowie dostaniemy - w zależności od kursu euro - do 140 do 160 milionów złotych. To 40 procent naszego budżetu z ostatniego roku - mówi Andrzej Banasiewicz, wiceprezydent Radomia.

Jednak jego zdaniem musimy jeszcze wiele uczyć się od krajów "starej unii". - Weźmy jeden przykład. Po otwarciu granic nasz kraj zalała rzeka złomu samochodowego. Teraz na jego utylizację wydamy majątek. Firmy produkujące samochody w Polsce i dealerzy nowych aut ponieśli milionowe straty. Na ulicach jest pełno wraków samochodowych, które zagrażają bezpieczeństwu wszystkich. Musieliśmy znieść cła? W porządku, ale czy ktoś zastanowił się, dlaczego złom jedzie z Niemiec do Polski, a nigdy w odwrotnym kierunku? Po prostu kraje "starej unii" znalazły sposoby, by na pozornie wolnym rynku chronić swoich producentów, handlowców, dealerów - mówi Banasiewicz.

Nie tylko na truskawki

Po wejściu do Unii niektóre kraje otworzyły przed Polakami swoje rynki pracy. Nasi budowlańcy, elektrycy, kierowcy znajdują legalne zatrudnienie w Anglii, Irlandii lub na Cyprze. Bezrobotni mogą wyjechać do pracy na plantacjach szparagów lub ogórków w Niemczech albo na zbiór truskawek w Hiszpanii. Niewiele mówi się natomiast o nowych możliwościach, jakie otworzyły się przed specjalistami wysokiej klasy. 30-letni radomianin Konrad Różycki jest informatykiem. Formalnie jest zatrudniony w firmie cypryjsko-angielskiej. Na co dzień pracuje w jej warszawskiej filii, ale bardzo często wyjeżdża służbowo do Londynu, gdzie wykonuje zlecenia dotyczące napraw nowoczesnych systemów komputerowych. Czasami wyjeżdża też do Aten i Nikozji. Do tego, w co drugą sobotę prowadzi zajęcia ze studentami w Wyższej Szkole Biznesu w Radomiu.

- Zafundowałem sobie dość stresujący sposób zarabiania pieniędzy. Bardzo częste podróże, ciągłe zmiany środowiska to wszystko jest męczące. Ale z drugiej strony mam możliwość pracować na najnowocześniejszym sprzęcie, poznawać najnowsze rozwiązania informatyczne, szlifować język. By to wszystko mieć, kiedyś musiałbym wyemigrować, a ja przecież teraz mieszkam w Polsce. Mam na dodatek pewien komfort. Jeśli nie będzie pracy w Warszawie, to znajdzie się dla mnie zajęcie w Anglii, na Cyprze albo w innym kraju Unii - mówi Konrad Różycki.

Dotacje na certyfikat

Od roku strumyk unijnych pieniędzy powoli dociera także do przedsiębiorców. Najwcześniej z takiej pomocy - głównie z funduszu Sapard - skorzystały firmy związane z przetwórstwem rolnym: mleczarnie, masarnie, przetwórnie owoców.

- Trudno nie zauważyć, że tak naprawdę na razie górą są rolnicy, którzy dostali do ręki żywą gotówkę. Większość przedsiębiorców musi jeszcze na to poczekać - twierdzi Janusz Kalotka, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Ziemi Radomskiej.

Niewielkie pieniądze dotarły też do firm budowlanych, metalowych i chemicznych. - Tyle tylko, że były to pieniądze, których wydatkowanie może zaprocentować w przyszłości. Dotacje szły bowiem zazwyczaj na inwestycje ekologiczne lub szkolenia, uzyskiwanie certyfikatów, wyrabianie znaków towarowych. Nikt nie mówi, że są to rzeczy niepotrzebne, ale na efekty tych inwestycji trzeba poczekać - mówi Kalotka.

Po pierwsze, drogi

Rok temu za wejściem do Unii było 60 procent mieszkańców Zakrzewa. Teraz jest to jedna z gmin w Radomskiem, które najbardziej skorzystały na akcesji.

- Od początku byłem "za". Podczas studiów, jeszcze w latach osiemdziesiątych, miałem okazję zwiedzić kilka krajów zachodniej Europy i już wtedy wydawało mi się, że musimy podążać tym krokiem - mówi wójt Zakrzewa Sławomir Białkowski.

Pierwsze dwa wnioski gmina złożyła już dwa lata temu. Ponieważ był to pionierski okres zmagań z unijną biurokracją, w ich przygotowaniu pomagali specjaliści Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Za pieniądze z funduszu Sapard wybudowano drogę Taczów-Zakrzew oraz kanalizację w miejscowościach Bielicha i Wacyn.

Rok temu Sapard dofinansował cztery wnioski - na trzy drogi i modernizację stadionu klubu Wulkan Zakrzew. W tym roku gmina złożyła kolejne trzy wnioski "drogowe" oraz na budowę szkoły podstawowej w Dąbrówce Podłężnej. Niestety, na ten ostatni zabrakło pieniędzy, chociaż został sklasyfikowany na wysokim 11 miejscu. Prawie gotowe są następne, miedzy innymi na chodniki, parkingi i miejsca wypoczynku. Wszystkie zostały przygotowane przez Urząd Gminy własnym nakładem sił.

- Jeśli są pieniądze do wzięcia, to staramy się po nie sięgać - mówi wójt Białkowski. - Oczywiście, wypełnianie wniosków nie jest proste, trzeba je uzupełniać, nie na wszystkie wystarcza pieniędzy, ale ja nie narzekam. Nie zbudowalibyśmy tylu dróg, nie podłączyli tylu gospodarstw do kanalizacji i nie wybudowali stadionu, gdyby nie wsparcie z Unii.

Na traktorze "lamborghini"

W pobliskim Zdziechowie większość mieszkańców była przeciwko Unii. - Bali się unijnej biurokracji i kontyngentów na dostawy żywności. Teraz, kiedy otrzymali dopłaty, część uznała, że nie taki diabeł straszny... Choć nadal są tacy, którzy uważają, że dopłaty to tylko forma znieczulenia przed eutanazją polskiego rolnictwa - mówi Wojciech Pysiak, właściciel 13-hektarowego gospodarstwa wyspecjalizowanego w hodowli świń.

On sam nigdy nie miał wątpliwości. Może dlatego, że sporo podróżował i nie bał się Europy. Na Unię postawił już kilka lat temu. Podczas pobytu na Zachodzie podpatrzył, że tamtejsi farmerzy sami przerabiają wieprzowinę na mięso i wędliny i sprzedają we własnych sklepach. W ten sposób omijają pośredników, z którymi musieliby się dzielić zyskiem.

Wojciech Pysiak postanowił skopiować ten pomysł u siebie, w Zdziechowie. W 2002 roku wziął kredyt na budowę chlewni. Wybudował obiekt, który spełnia wszystkie unijne normy sanitarne - z podgrzewaną podłogą, sterowaną komputerowo wentylacją i specjalnymi, wyłożonymi płytkami komorami dla świń zamiast zwykłych kojców. Potem dokupił świnie najlepszych klas, a w Radomiu otworzył trzy stoiska z mięsem i wędlinami.

Kiedy 14 lat temu przejmował gospodarstwo po ojcu, miał tylko kilkadziesiąt świń. Teraz hoduje jednorazowo kilkaset. Jesienią ubiegłego roku kupił wóz asenizacyjny do wyciągania gnojowicy i traktor marki "lamborghini" za 230 tysięcy złotych. Połowa pieniędzy pochodziła z funduszu Sapard. Przy wypełnianiu wniosku pomogli pracownicy ośrodka doradztwa rolniczego - Nie powiem, żeby był prosty, ale warto było! - mówi bez wahania.

Bo też włoski traktor to prawdziwe cacko. Ma skomputeryzowaną kabinę i mnóstwo funkcji. W dodatku jest znacznie tańszy w eksploatacji niż nasz poczciwy "ursus". - Zanim go kupiłem, wiosenne prace polowe zajmowały mi tydzień - opowiada. - Teraz zrobiłem to w dobę i jeszcze pomogłem koledze.

Po roku stał się lokalnym "unijnym" autorytetem. Wielu znajomych przychodzi do niego i prosi o radę. Pytają go, jak sięgnąć po pieniądze z Unii, jak wypełnić wniosek? Czy może im pomóc? - I co odpowiadam? - chwilę się zastanawia. - Mówię: sięgaj po te pieniądze, póki jesteś młody i masz chęć coś zrobić. Inaczej nie masz szans na lepsze życie.

Są sposoby

Rolnicy szybko dostosowali się do nowej sytuacji i masowo sięgają po pomoc. Z kolei ze strony przedsiębiorców ubiegających się o dotacje z Unii bardzo często można usłyszeć utyskiwania na skomplikowane procedury dotyczące składania wniosków, ogłaszania przetargów i rozliczenia się z wydanych pieniędzy. Okazuje się jednak, że dla wielu firm nie było to aż takie trudne. - Rzeczywiście sam wniosek jest objętości książki i bez doświadczenia trzeba się natrudzić, by przez to przebrnąć. Ale od czego są firmy, które wyspecjalizowały się w udzielaniu pomocy przedsiębiorcom? Za nas wniosek wypełniała zewnętrzna firma i wcale nie kosztowało to tak drogo - mówi Andrzej Nowocień, współwłaściciel firmy wędliniarskiej "Nowopol" z Garbatki Letnisko.

Firma złożyła wniosek do funduszu Sapard o 300 tysięcy złotych na zakup linii technologicznej do produkcji wędlin. W trzy miesiące udało się załatwić wszystkie formalności i kupić zamówiony sprzęt. Pieniądze zostały bardzo szybko przelane na konto firmy. - Wydaliśmy duże pieniądze na rozbudowę zakładu i w pewnym momencie stanęliśmy przed dylematem braku pieniędzy na nowoczesne maszyny. Bez pomocy z Sapardu była by inwestycja niedokończona.

"Nowopol" złożył kolejny wniosek do innego, uruchomionego już po wejściu Polski do Unii funduszu. - Pojawiły się pewne problemy, bo okazało się, że z funduszu tego nie mogą korzystać spółki jawne. To jest jakiś błąd w ustawie i myślę, że posłowie zdołają go szybko naprawić - mówi Andrzej Nowocień.

Wojciech Pysiak, rolnik ze Zdziechowa

Na zdjęciu z "lamborghini" - włoskim cudem za unijne pieniądze. Kupił go jesienią ubiegłego roku razem z wozem asenizacyjnym za 230 tysięcy złotych. Połowa pieniędzy pochodziła z funduszu Sapard. Przy wypełnianiu wniosku pomogli pracownicy ośrodka doradztwa rolniczego - Nie powiem, żeby był prosty, ale warto było! - mówi bez wahania.

Sławomir Białkowski, wójt gminy Zakrzew

Rok temu za wejściem do Unii było 60 procent mieszkańców Zakrzewa. Teraz jest to jedna z gmin w Radomskiem, które najbardziej skorzystały na akcesji. - Od początku byłem "za". Podczas studiów, jeszcze w latach osiemdziesiątych, miałem okazję zwiedzić kilka krajów zachodniej Europy i już wtedy wydawało mi się, że musimy podążać tym krokiem. Dzięki Unii mogliśmy zmodernizować stadion Wulkana Zakrzew i wykonać wiele innych inwestycji.

Unia rolnikom

W tym roku po raz pierwszy polscy rolnicy dostali unijne pieniądze z dopłat bezpośrednich. Na polską wieś trafiły miliony euro z kasy Brukseli. Na konta właścicieli gospodarstw z byłego województwa radomskiego wpłynęło w sumie ponad 113, 5 miliona złotych. Odebrało je 41.785 rolników z ośmiu powiatów. W tym roku wniosków będzie więcej, bo po pieniądze sięgną także gospodarze, którzy przed rokiem nie skorzystali z tej możliwości. Dopłaty to jedno ze źródeł, z których unijne pieniądze popłynęły na polską wieś. Rolnicy mogą między innymi od ubiegłego roku przechodzić na renty strukturalne, ruszył program pomocy dla gospodarstw niskotowarowych. Z kasy unijnej korzystają też młodzi rolnicy.

Na wodociągi, drogi i szkoły

Samorządom, szkołom, uczelniom i szpitalom z regionu radomskiego przyznano pieniądze z kasy Unii Europejskiej w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Do regionu radomskiego powinno trafić ponad 50 milionów złotych, między innymi na: budowę nowych dróg, kanalizacji, wodociągów, rozbudowę i budowę szkół oraz hal sportowych, a także na unowocześnianie na przykład oddziałów szpitalnych. Dofinansowanie z tego programu dostały gminy: Zwoleń, Mirów, Garbatka-Letnisko, Kowala, Przytyk, Borkowice, Przysucha, Kozienice, Odrzywół, Zakrzew i Jedlińsk. Skorzystały także powiaty przysuski i zwoleński. Pieniądze przyznano poza tym Politechnice Radomskiej, Radomskiemu Szpitalowi Specjalistycznemu, Zakładowi Opieki Zdrowotnej w Nowym Mieście nad Pilicą i Zakładowi Opieki Zdrowotnej w Lipsku. Po pieniądze unijne sięgnął także Radom. Trwa właśnie przebudowa ulicy Starokrakowskiej i Krychnowickiej, dofinansowanie z Unii Europejskiej wynosi prawie 4,5 miliona złotych. Radom dostał ponad 4,4 miliona złotych na budowę szkoły podstawowej numer 20 przy ulicy Malenickiej. Inwestycji, za które samorządy chciałyby płacić pieniędzmi unijnymi jest znacznie więcej. Plany trzeba jednak odłożyć, bo kasy już nie ma. Bruksela przekazała Polsce kwoty w euro - walucie europejskiej. Wtedy 1 euro kosztowało 4,7 złotego, teraz już 4,1 złotego. Góra unijnych pieniędzy stopniała.

Co dała nam Unia Europejska?

Zbigniew Kuźmiuk, poseł do Parlamentu Europejskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego: - Generalnie, bilans naszej obecności w Unii jest pozytywny, choć mówię to bez nadmiernego optymizmu. Przede wszystkim nie sprawdziły się przepowiednie pesymistów, że będziemy więcej wpłacać do budżetu Unii niż z niego dostaniemy. Na koniec ubiegłego roku mieliśmy bowiem "górkę" w wysokości 1,5 miliarda euro. Po raz pierwszy od wielu lat mamy też dużą nadwyżkę w eksporcie artykułów żywnościowych do krajów "starej" Unii. To bardzo dobra perspektywa dla rolnictwa. Ale były też minusy. Zaraz po wejściu do Unii nastąpiła podwyżka ceny żywności, którą odczuli głównie najbiedniejsi. Wzrosły także ceny nawozów i środków ochrony roślin. To z kolei osłabiło osłonowy skutek działania dopłat dla rolników.
Dariusz Grabowski, eurodeputowany Ligi Polskich Rodzin: - Przed wejściem do Unii byłem sceptykiem i teraz jestem jeszcze większym, bo przybyło mi argumentów. Przede wszystkim nastąpił spadek poziomu życia Polaków. To efekt podwyżki cen żywności, nałożenia podatku VAT na wiele produktów i dostosowania naszych cen do unijnych. Z kolei rolnicy dostali dopłaty, ale zostały one "zjedzone" przez podwyżkę cen środków produkcji. Dramatycznie spadły tez ceny zbóż. Pocieszające jest natomiast to, że jakoś radzą sobie przedsiębiorcy oraz Polacy, którzy wyjechali do pracy na Zachód. Ci drudzy pozbyli się kompleksów. Przekonali się, że nie są gorsi. Pokazali, że potrafią dobrze, wydajnie pracować.
Andrzej Banasiewicz, wiceprezydent Radomia: - Pomimo różnych obaw bilans jest oczywisty. Z kasy Unii uzyskaliśmy dwa razy więcej pieniędzy niż tam wpłaciliśmy.
Janusz Kalotka, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Ziemi Radomskiej: - Na razie przedsiębiorcy uzyskali z Unii głównie "miękkie" pieniądze - na szkolenia, wyrabianie certyfikatów, znaki towarowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie