Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne kuligi również w naszym regionie

Antoni SOKOŁOWSKI [email protected]
sxc.hu
Dziesięciolatek zginał, a jego młodsza siostra walczy o życie po przejażdżce za autem na Śląsku. U nas takie zabawy też są popularne.

Dzieci jeździły na sankach przyczepionych do samochodu, którym kierował ich ojciec. - Niestety, takie zabawy są organizowane również na ulicach Radomia, a ten proceder jest praktycznie nie do wykorzenienia - mówią mundurowi.

Każdej zimy na osiedlowych uliczkach Dzierzkowa, Idalina, czy innych dzielnic, można spotkać kuligi: do samochodu osobowego są podczepione dwie, trzy, a czasem i więcej par sanek. Pozornie jest wszystko pod kontrolą: samochody jeżdżą po ustronnych uliczkach, gdzie nie ma innych aut. Samochód ciągnie sanki powoli, by dzieciom się nic nie stało. Ale to tylko pozorny spokój.

FRAJDA NA ZAKRĘCIE

Udało się nam porozmawiać z jednym z organizatorów takich zabaw. Woli pozostać anonimowy.

- Jak byłem mały, ojciec sam podczepiał sanki do malucha i brał jeszcze na kulig dzieci sąsiadów. W tej zabawie chodzi o to, by jak najbardziej rzucało po całej drodze. Najwięcej frajdy ma ten ostatni, bo co chwilę spada z sanek, ląduje w rowie, śmiechu jest co niemiara - opowiada.

Mężczyzna dodaje, że teraz też tak się bawi ze swoimi dziećmi, ale robi to rzadko i na polnych drogach.

DZIWIĄ SIĘ RODZICOM

- To nieodpowiedzialne zachowanie. Wiemy, że niektórzy radomianie urządzają takie niebezpieczne kuligi, na przykład na ulicy Północnej. Uważana jest za bezpieczna, ale to nieprawda, bo zawsze może się zdarzyć coś nieprzewidywalnego. O wypadek naprawdę nietrudno. Niestety, zanim radiowóz dojedzie na miejsce, organizatorzy kuligu znikają - opowiada Ryszard Soczówka, kierownik II referatu Straży Miejskiej w Radomiu.

ŚNIEG JAK BETON

Policja również przestrzega przed kuligami na ulicach i nieodpowiedzialnym zachowaniem dorosłych.

- Przecież w każdej chwili na taki kulig może najechać inny samochód i tragedia gotowa - mówi podinspektor January Majewski z zespołu prasowego mazowieckiej policji.

Są też i inne niebezpieczeństwa: sanki wiozące dzieci nie mają hamulców. Gdy dzieci próbują hamować nogami, może dojść do urazów, a nawet wybitych stawów w kolanach czy stopach. Upadek może się skończyć fatalnie, gdy dziecko uderzy głową o zmarznięty śnieg, który przy nawet małej prędkości staje się twardy jak beton.

- Jest w mieście wiele innych miejsc, gdzie bez problemów można bawić się na śniegu. Są parki, lodowiska, zabawa jest zorganizowana i bezpieczna. O kuligach lepiej zapomnieć - dodaje January Majewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie