Dobra muzyka, niegrzeczne hostessy i ostre konkursy, a do tego tłum ludzi w wieku od 16 do 20 lat, którzy wiedzą, co to dobra zabawa. To dla nich zorganizowano w środę Mads Getto Tour w radomskiej Strefie G-2. Jak mówią uczestnicy imprezy, już nie mogą doczekać się następnej.
Co to jest Mads Getto? To pierwszy projekt, w którym strefa niekontrolowanych emocji i aktywności, przenika się dwukierunkowo z rzeczywistym i namacalnym światem niecodziennych imprez organizowanych w większych miastach. To także internetowe getto społecznościowe adresowane do "zepsutej, żądnej wrażeń i emocji" młodzieży szkół średnich oraz cykl imprez w największych miastach Polski - imprez, jakich ten kraj jeszcze nie widział - szalonych, gorących i zaskakujących jak pomysły licealistów. Tyle o projekcie można znaleźć na jego stronie.
BEZPIECZNIE I EKSCYTUJĄCO
A po ludzku? Tuż przed godziną 21 idziemy do Strefy G-2 przy alei Grzecznarowskiego w Radomiu. Przy wejściu spory tłumek młodych ludzi, ochrona sprawdza wiek wchodzących. Tu zasada jest prosta od 16 do 20 lat. Z wnętrza dochodzi głośna, taneczna muzyka.
Na scenie gra DJ, tańczą "niegrzeczne hostessy" - dziewczyny ubrane w mini i czarne bluzeczki, a atmosferę podkręca Łukasz Skoneczny, współorganizator Mads Getto. Skąd pomysł na tego typu imprezy? - Młodym ludziom też należy się coś od życia. Mads Getto to bezpieczne, ciekawe i ekscytujące imprezy w towarzystwie znajomych - opowiada Łukasz. - To licealiści w swoim gronie informują o imprezie, to dla nich są fascynujące konkursy - dodaje i zapowiada zmagania o tytuł… najbardziej gorący pocałunek.
NIE WSTYDZIMY SIĘ
W szranki staje kilka par. W półfinale zostaje para damska - dwie dziewczyny, które trochę markowały całowanie, i mieszana - Iza Kowalik i Emil Kupisz. Ci ostatni po konkursie dali namówić się na zwierzenia. - Było bardzo fajnie, bo pokazaliśmy, na co nas stać - śmiała się Iza, a Emil dodał: - Nie wstydzimy się swojego uczucia, dlatego taki konkurs to pestka. Poza tym, to najgorętsza dziewczyna imprezy.
MAM SATYSFAKCJĘ
Następne zmagania wymagały innych talentów, w freestylu trzeba było wykazać się weną. Do mikrofonu podeszło kilku facetów, ale rozwalił ich freestyl Karola "Boczka" Borowieckiego, który w finale - jak na bitwę przystało - zmieszał swojego przeciwnika z błotem. - Chodzi o to, żeby pokazać, kto jest lepszy, a mnie się to udało, więc mam ogromną satysfakcję - powiedział "Boczek". - Dostałem się do następnego etapu bitwy i na pewno pojadę powalczyć na finale.
WYPASIONA ATMOSFERA
Także faceci wzięli udział w konkursie picia piwa przez rurę. Tu, oprócz pojemnego gardła, trzeba było mieć dowód osobisty. Zachwyceni obecnością hostess i dopingiem publiki, na czas wlewali w siebie złocisty trunek, a potem zeszli na parkiet, by kibicować tancerzom. Wydawać by się mogło, że wygrają niemal latający B-boye, którzy grawitację mieli w nosie, ale na parkiecie pojawił się Kuba Lucedarski i zdeklasował przeciwników.
- Trafiłem tu przypadkiem, nie wiedziałem, że impreza tak świetnie się rozkręci - opowiada tancerz. - Zawody to jedno, ale fajnie od czasu do czasu potańczyć sobie na luzie i pomieszać style. A ludzie na parkiecie robią wypasioną atmosferę.
Tego samego zdania byli inni uczestnicy imprezy. Wychodząc z klubu G-2 późną nocą, już dopytywali się o następne Mads Getto. - Takie imprezy powinny być częściej. To dla nas i dla naszych znajomych odskocznia, możemy się pobawić przy dobrej muzyce, w fajnym klimacie - powiedzieli Martyna Adamiec i Miłosz Szczodry.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?