Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niekompetencja urzędników przyczyną wielomilionowych strat szpitala?

ik
Z 30 milionów złotych dla radomskiego szpitala zostało 13 milionów złotych. Pieniędzy może być jeszcze mniej. Urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością. Doszło nawet do politycznej awantury podczas sesji Rady Miejskiej.

Zapłaciło miasto

Budowa pawilonu ginekologiczno - położniczego radomskiego szpitala znalazła się na tak zwanej liście projektów kluczowych Regionalnego Programu Operacyjnego.

Oznacza to, że lecznica nie musiała startować w konkursie, a mimo to miała zagwarantowaną unijną dotację. W pierwszej wersji było to ponad 30 milionów złotych. Pawilon powstał na bazie stojącego od kilkunastu lat żelbetowego szkieletu.

Prace budowlane już się zakończyły. Trwa wyposażanie pawilonu. Pierwsze pacjentki będą przyjmowane w pierwszym kwartale przyszłego roku. Za budowę zapłaciło miasto, unijna dotacja ma być refundacją kosztów.

Dlaczego pieniędzy jest coraz mniej

Dlaczego pieniędzy jest coraz mniej

Na to, że na radomski pawilon ginekologiczno - położniczy pieniędzy jest coraz mniej składają się dwie rzeczy. Po pierwsze dotację zmniejszono o ponad milion złotych, bo szpital popełnił błędy w przetargach na budowę. Poza tym systematycznie spada kurs euro. Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych dostaje pieniądze w euro, wypłacając dotacje przelicza je na złotówki. Przeliczanie odbywa się, co miesiąc. W lipcu okazało się, że dla Radomia zostały 23 miliony złotych, w sierpniu było tylko 13 milionów.

Unijną dotację szpital ma dostać na pawilon ginekologiczno - położniczy. Budynek już stoi, zapłaciło za niego miasto. Wsparcie z Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych miało być refundacją kosztów.

CHODZI O CZAS

Teraz strony przerzucają się odpowiedzialnością za topniejące miliony. Przyczyny są dwie. Po pierwsze dotację zmniejszono, bo szpital popełnił błędy w przetargach, a po drugie spada kurs euro. Każdy miesiąc zwłoki oznacza mniejsze pieniądze. I właśnie o czas finalizacji umowy rozgorzała awantura.

- W czerwcu dostaliśmy projekt umowy, była w nim mowa o 28,6 miliona złotych dotacji - mówi Ryszarda Kitowska z biura prasowego radomskiego magistratu. - Prosiliśmy o jej podpisanie, ale do tego nie doszło.

Jak mówi Ryszarda Kitowska, w lipcu marszałek Mazowsza Adam Struzik zadzwonił do prezydenta Andrzeja Kosztowniaka z informacją, że Radom może liczyć już tylko na 23 miliony złotych.

- 2 sierpnia odpisaliśmy i zaproponowaliśmy, żeby w takim razie podpisać umowę na 23 miliony złotych, a na resztę pieniędzy poczekamy - twierdzi Ryszarda Kitowska. - Przyszła odpowiedź odmowna.

Później do magistratu dotarło pismo od Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych, że propozycja marszałka o 23 milionowym wsparciu była aktualna tylko w lipcu. W sierpniu miasto może dostać już tylko 13 milionów złotych, bo kurs euro znowu spadł.

Kto zawinił? Dlaczego nie podjęto działań w odpowiednim momencie? Czytaj o sprawie w środowym Echu Dnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie