Trzy lata temu Daniel Wall przeszedł pieszo całe Bieszczady. Teraz zawiesił sobie wysoko poprzeczkę. Przeszedł północną Szwecję.
- Pierwszy raz spacerowałem po tak bezludnym i dzikim terenie. Góry, jeziora i lapońska tundra a do najbliższej wioski często było około 50 km. Na trasie znajdują się schroniska. Niestety albo stety były jeszcze zamknięte. To samo było z przeprawą przez 6 dużych jezior. Motorówki i promy zaczynają sezon letni tak samo jak schroniska. Pierwsze jezioro na wielkim farcie pokonałem helikopterem. Trzy następne udało się przepłynąć dzięki uprzejmości przypadkowo spotkanych ludzi. Sammowie którzy tu mieszkają to bardzo serdeczni ludzie. Takiej pogody jaka była o tej porze roku nie pamiętają ludzie z którymi miałem przyjemność się spotkać. Poza trzema pierwszymi dniami kiedy padło i wiało jak cholera a temperatura odczuwalna była w granicach zera stopni. Następne dni to ponad 20 stopni, bezchmurne niebo i brak wiatru. Dzięki dniom polarnym można było się opalać o 1 w nocy - opowiada na swoim facebooku Daniel Wall.
W sumie radomski koszykarz podsumował, że przeszedł pieszo 417 kilometrów, łądką przepłynął 20 kilometrów, helikopterem dwa kilometry, a 30 kilometrów przemierzył stopem. W mięzyczasie zdołał utopić jeden telefon. Jego plecak na początku podróży ważył 24 kilogramy, a potem już tylko 17.
- Już nigdy nie będę narzekał w Polsce na komary, bo tam to dopiero była masakra. To były niesamowite widoki i dzika natura. Polecam każdemu, komu nie chce się czekać w kolejce na Giewont - dodaje kapitan Hydrotrucku.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?