Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewiarygodne? Eee, tam! Polak potrafi!

JACEK SZYDŁOWSKI / Dziennik Wschodni
Krzysztof M. kompletuje dokumentację fotograficzną aut do sprawy sądowej
Krzysztof M. kompletuje dokumentację fotograficzną aut do sprawy sądowej (Dziennik Wschodni)
Przeciął samochód na pół i przyspawał drugą część… z innego. Za "naprawę" zażądał 16 tysięcy złotych.

WARSZTATY DO NAPRAWY

Ponad 60 proc. przedsiębiorców prowadzących warsztaty samochodowe, które na zlecenie prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów skontrolowała inspekcja handlowa, narusza interesy konsumentów.

Chodzi m.in. o brak informacji o cenach usług oraz problemy z rozpatrywaniem reklamacji.

Dane UOKiK z 2007 roku

W znanym dowcipie facet zanosi zerwaną blachę z dachu do warsztatu, żeby mu ją wyprostowali. Mechanik dzwoni do niego i mówi: "Panie, nie wiem jak żeś pan przywalił tym wozem, ale za tydzień będzie jak nowy!".

W tej historii nie ma nic śmiesznego: klient stwierdził, że jego rozbity samochód został przecięty na pół, a mechanik przyspawał drugą część z innego egzemplarza. Teraz domaga się odszkodowania.

- Linie cięcia idą przez podłogę i słupki. Z dwóch nadwozi zrobiono jedno - mówi Stefan Osuch, rzeczoznawca z Polskiego Związku Motorowego. - Taki samochód nie ma prawa poru-szać się po drogach.

Chodzi o luksusowego Jeepa Grand Cherokee, którego Krzysztof M. z Lublina kupił w ubiegłym roku. Terenówkę i dwa inne samochody sprowadził z USA. Wziął na to 150 tys. zł kredytu. Wszystkie były uszkodzone. Pan Krzysztof chciał auta wyremontować, a potem z zyskiem sprzedać.

- Naprawę zleciłem firmie z podlubelskiego Abramowa - mówi Krzysztof M. - Uzgodniliśmy, że koszt nie przekroczy 9 tys. zł. Miałem tylko dostarczyć części zamienne.

W międzyczasie mechanik oświadczył, że koszty wzrosną do ponad 16 tys. zł. Nasz Czytelnik nie miał takiej kwoty. Odebrał z warsztatu tylko Jeepa i Chryslera. Forda zatrzymał mechanik, do czasu uregulowania wszystkich należności.

Jeep przeszedł pomyślnie badania diagnostyczne i trafił się kupiec. I od razu zauważył to, czego nie dostrzegł ani diagnosta, ani właściciel: terenówkę zespawano z dwóch różnych egzemplarzy.

- Z transakcji nic nie wyszło. Okazało się też, że drugi samochód został naprawiony w podobny sposób - mówi Krzysztof M.

Właściciel warsztatu nie zgodził się na polubowne załatwienie sporu. Zażądał natomiast zapłaty za reperację aut. Nie chciał też rozmawiać z dziennikarzami.

- Według mojego klienta naprawa została wykonana prawidłowo - mówi mec. Przemysław Jarnicki, pełnomocnik właściciela warsztatu. - Jeśli pan Krzysztof ma wątpliwości, to i tak powinien zapłacić za usługę. Dopiero wtedy może składać pozew.

Sprawa trafiła do miejskiego rzecznika konsumentów w Lublinie.

- To kolejna nauczka, że nawet luksusowy samochód może być trumną na kołach - mówi Lidia Baran-Ćwirta, miejski rzecznik konsumentów w Lublinie, która próbowała interweniować w tej sprawie, ale bezskutecznie.

Krzysztof M. postanowił dochodzić swoich praw w sądzie. Czeka na pierwszą rozprawę i na razie spłaca mechanika.

Źródło: Dziennik Wschodni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie