W piątek rano właściciel firmy znajdującej się przy ulicy Kozienickiej w Radomiu zawiadomił policjantów z Komisariatu II o rozboju, którego ofiarą miał paść jeden z pracowników ochrony. Ochroniarz twierdził, że w czwartek około godziny 21 podczas obchodu firmy nagle podszedł do niego obcy mężczyzna, który przydusił go. Stracił przytomność na około 2 godziny, a kiedy się ocknął zauważył, że w siedzibie firmy otwarta jest szafa pancerna, w której nie było pieniędzy.
To, że nie powiadomił od razu o zdarzeniu właściciela firmy, ani policji i zrobił to dopiero rano ochroniarz tłumaczył szokiem.
- Operacyjni z "dwójki" od samego początku mieli wątpliwości, szczegółowo rozpytywali rzekomego pokrzywdzonego, a ten coraz bardziej plątał się w zeznaniach. W końcu przyznał, że ma duże długi i dlatego zabrał kilka tysięcy złotych z nie zamkniętej szafy pancernej w biurze. Jak się jednak okazało skradzionymi pieniędzmi nie spłacił długów. W chwilę po kradzieży wyszedł z pracy i udał się do salonu gier na osiedlu Gołębiów, gdzie w ciągu kilku godzin przegrał całą kwotę, po czym wrócił do pracy - mówiła nam Katarzyna Kucharska, oficer prasowy radomskiej policji.
Mężczyzna odpowie teraz za kradzież.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?