Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oczyszczanie atmosfery

Piotr KUTKOWSKI

* Kierownikowi Katedry Wychowania Technicznego Politechniki Radomskiej zarzuca się zrobienie habilitacji na podstawie pracy, która była wcześniej przedmiotem doktoratu. Recenzent profesor Włodzimierz Białczyk nazwał to wprost "autoplagiatem". Władzom uczelni znana jest ta opinia, pomimo tego kierownik w żaden sposób nie został ukarany. Dlaczego?

- Przypomnijmy, że sprawa zaczęła się od publikacji Marka Wrońskiego. Później głos zabrał też profesor Białczyk, który był recenzentem rozprawy habilitacyjnej doktora Andrzeja Słomki. Wydał on ubiegającemu się o habilitację laurkę, teraz natomiast twierdzi, że zrobił to, nie wiedząc o poprzednich pracach doktora Słomki. Możemy się tylko zdziwić, bowiem recenzent powinien zapoznać się z dorobkiem naukowym ocenianej osoby chociażby po to, żeby sprawdzić, czy nie dopuściła się ona plagiatu. Profesor Białczyk tego nie zrobił, czyli nie dopełnił podstawowego obowiązku. Spuszczam na to oczy. Co ja zrobiłem w momencie, gdy dano mi do porównania dwie książki z informacją, że są one tożsame? Skierowałem sprawę do rzecznika dyscyplinarnego uczelni i do prokuratury. Ta nie znalazła podstaw do wszczynania postępowania, uznając, że autor prac mógł sobie z nich wzajemnie korzystać. Wystąpiłem też do pani profesor Siemak-Tylikowskiej, prodziekana Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego, o wydanie jeszcze jednej opinii.

* A co z rzecznikiem dyscyplinarnym?

- Rzecznik dyscyplinarny zbiera w tej chwili materiały, jednym z kluczowych będzie opinia pani profesor Siemak-Tylikowskiej. Jeśli otrzymam od rzecznika taki wniosek, rozpocznę dalszą procedurę dyscyplinarną i powiadomię o wszystkim Departament Szkolnictwa Wyższego Ministerstwa Edukacji.

* Marek Wroński zarzuca panu, że nie zdecydował się pan na zastosowanie przepisów z 2005 roku dotyczących plagiatów.

- Takie zapisy rzeczywiście noszą datę 2005 roku, tyle tylko, że pan Wroński najwidoczniej nie doczytał, że wchodzą one w życie dopiero we wrześniu 2006 roku. Dlaczego dopiero wtedy? Nie wiem. Zresztą na pewno całej tej sytuacji sprzyjał bałagan prawny, jaki u nas panuje. Polska miała podpisanych szereg umów międzynarodowych, na podstawie których nasi naukowcy mogli zdobywać tytuły za granicą. Odbywało się to na podstawie różnych wymogów formalnych, niekoniecznie takich samych jak w Polsce. Kiedyś, by zdobywać tytuł naukowy za granicą trzeba było otrzymać skierowanie ze swojej uczelni, dostać stypendium, przejść odpowiednie procedury, potem takich wymogów już nie stawiano. Wystarczyło, że jakiś naukowiec pojawił się na zagranicznej uczelni i wyraził gotowość obrony pracy i zapłacenia za to. Niestety, wiele uczelni decydowało się na taki układ ze względów komercyjnych. A Polska była w obowiązku uznawać zdobyte w ten sposób tytuły.

* Zanim sprawa doktora Słomki ujrzała światło dzienne, głośno było o innym zarzucie popełnienia plagiatu, jaki Marek Wroński sformułował wobec doktora Henryka Budzenia. Pracował na Politechnice Radomskiej do czerwca ubiegłego roku, a potem, gdy sprawa została nagłośniona, przeszedł do Akademii Świętokrzyskiej. Tam cieszy się tytułem profesora, pod jego okien zdobywa się doktoraty. Czy nie dowodzi to bezkarności ?

- Po konsultacji z Ministerstwem Edukacji i Nauki zebrałem wszystkie materiały na ten temat i przekazałem je ówczesnemu rektorowi Akademii Świętokrzyskiej, bowiem to on już wówczas był pracodawcą doktora Budzenia. W tej chwili toczy się postępowanie dyscyplinarne, przedstawiciele komisji niedawno byli u nas i przesłuchiwali trzech naszych pracowników.

* Czy pańskim zdaniem osoba, która dopuściła się takich nadużyć powinna nadal pełnić funkcję nauczyciela i wychowawcy młodzieży?

- Odpowiedź chyba jest jasna.

* Proszę jej udzielić.

- Nie, nie powinna. Ale zastrzegam, najpierw musi to zostać jednoznacznie ocenione przez powołane do tego organy.

* Niedawno prokuratura zajęła się następną, trudną dla uczelni sprawą. Wykładowca z katedry wychowania fizycznego doktor Olena B. jest ścigana listem gończym. Powód to zarzuty dotyczące pisania prac licencjackich za pieniądze. Ona sama była promotorem kilku takich prac, promotorem była także jej matka, która jest kierownikiem katedry. Zarzuty dotyczą tylko córki, ale sprawa ma na pewno również wydźwięk etyczny. Czy nie powinna ona zostać rozstrzygnięta już na tym etapie?

- To trudna sprawa. Pani doktor przebywa od kilku miesięcy na płatnym urlopie zdrowotnym, ciążą na niej poważne zarzuty, ale my nie mamy możliwości z nią porozmawiać. Póki człowiekowi nie udowodniono winy i nie został on osądzony, to w świetle prawa jest niewinny. Jeśli chodzi o kierownika katedry to odbyłem długą rozmowę z panią profesor Bullicz. Stwierdziła, że cała akcja wynika z jakiegoś szumu robionego wokół niej przez określone osoby, natomiast ona nie czuje się w żaden sposób winna. Kolejnym moim krokiem było zwrócenie się do dziekana Wydziału Nauczycielskiego, żeby ta sprawa została przedyskutowana na Radzie Wydziału i przez ten wydział rozstrzygnięta. Na początku grudnia spotkałem się z Kolegium Dziekańskim, a rozmowy dotyczyły nie tylko tej sprawy, ale też katedry matematyki, której pracownicy są podejrzanymi o branie łapówek, katedry wychowania technicznego i katedry wychowania fizycznego. Nie chcę stosować ręcznego sterowania, moim zdaniem, to same władze wydziału powinny podejmować decyzje i oczyścić atmosferę.

* Czy Politechnika podjęła jakieś decyzje wobec studentów, którzy zdawali egzaminy za łapówki albo uzyskiwali tytuły licencjackie, płacąc pieniądze za ich napisanie?

- Na razie nie podjęła, bo nie mogła podjąć. My nadal nie wiemy, kim są ci studenci. Takich informacji nie dostaliśmy do tej pory z prokuratury. Poznam te nazwiska wtedy, kiedy sprawa trafi do sądu z aktem oskarżenia. Jeśli chodzi o czynnych studentów, będę chciał, aby zostało w stosunku do nich wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Może się ono zakończyć w różny sposób, chociażby unieważnieniem nieuczciwe zdanych egzaminów, a nawet relegowaniem z uczelni. W przypadku osób, które broniły licencjatów na podstawie niesamodzielnie napisanych prac, przyznały się do tego i ukończyły studia, będę musiał wszcząć procedurę zmierzającą do unieważnienia dyplomów.

* A co z kolejną sprawą: braniem pieniędzy przez poprzednie władze uczelni za nadzór nad studiami podyplomowymi?

- W grudniu zamierzam wydać nowe zarządzenia dotyczące zasad organizacji studiów podyplomowych i pobierania z tego tytułu profitów. Nie ma co ukrywać, że takie studia są przedsięwzięciem komercyjnym, finansowanym z pieniędzy uczestników, ale zasady finansowe powinny być jasne, czytelne i z góry określone. Wszystko powinno odbywać się przy otwartej kurtynie, przy wcześniejszej zgodzie senatu uczelni. Być może do tej pory była w tej materii luka w przepisach, sprawdzi to jednak Najwyższa Izba Kontroli, która pojawi się u nas w styczniu.

I jeszcze jedno: od września tego roku zostało zmienione kierownictwo studium dokształcania i doskonalenia nauczycieli na Wydziale Nauczycielskim.

* Spodziewa się pan kolejnych rewelacji ze strony prokuratury?

- Nie, bo jestem w ścisłym kontakcie z prokuratorami i z nimi współpracuję.

* Co Politechnika robi, by zmienić swój obraz ?

- Działa w środowisku radomskim, znajduje się w świetle jupiterów, ale takie problemy, jakie u nas występują, są też na innych polskich uczelniach, nawet tych największych i najbardziej znanych. Takie są koszty transformacji. Co zamierzamy zrobić? Wprowadzamy system kontroli zewnętrznej i wewnętrznej. Ta ostatnia będzie obejmowała nadzór nad kadrą przez dziekanów oraz kierowników katedr. Wprowadzimy również spójny system ankietowania studentów. Takie systemy działają w innych, rozwiniętych krajach i przynoszą doskonałe efekty.

* Czy w tych ankietach będą też pytania dotyczące wymuszania łapówek?

Będzie szereg standardowych pytań, na które student zakreśli odpowiedzi. Ma to sprzyjać komputerowej analizie. Ale oprócz tego w ankiecie znajdzie się też rubryka, w której można będzie się dzielić swoimi spostrzeżeniami. Oczywiście opracowanie i wdrożenie tego systemu wiąże się z ogromnym nakładem pracy i różnymi kłopotami, ale jesteśmy zdeterminowani, aby ankiety się pojawiły i to w możliwie jak najszybszym czasie. Opracowujemy także nowy statut uczelni. Tam również znajdą się systemy oceny kadry i studentów.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie