Od lipca nie kupimy leków ze zniżką? Co tym razem?!

Apel o nie podpisywanie umów z NFZ

Plenum Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Lekarskiego zwołane 19 maja w Ostrołęce zaapelowało do lekarzy. Chodzi o nie podpisywanie indywidualnych umów z Narodowym Funduszem Zdrowia w wersji proponowanej przez Fundusz jako niezgodnych z obowiązującym prawem.

Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej o receptach od 1 lipca: 1. Uznanie dla lekarzy, którzy do 31 maja tego roku nie podpisali aneksów do umów z NFZ na wystawianie recept na leki refundowane; 2. Nadzieja, że w czerwcu NFZ zaproponuje nowe zasady dotyczące wystawiania recept zgodne z oczekiwaniami lekarzy; 3. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, po 1 lipca wszyscy lekarze wypisywać będą pacjentom recepty na sto procent, bez względu na rodzaj zatrudnienia i miejsce wykonywania zawodu.

- Protest o którym mowa dotyczy umów, które otrzymali lekarze do podpisu. (stare, na wypisywanie recept na leki refundowane tracą ważność 30 czerwca) Są niezgodne z prawem, dlatego nie mogą być przyjęte przez środowisko medyczne - mówi Mieczysław Szatanek, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.

Główny postulat lekarzy jest cały czas ten sam. Domagają się usunięcia przepisów przewidujących wysokie kary jeśli wypiszą lek osobie, która nie powinna go otrzymać.

- Zadaniem lekarza jest leczyć pacjentów, nie zaś dochodzić czy jest on ubezpieczony i jaka przysługuje mu z tego tytułu zniżka - zaznacza Mieczysław Szatanek.

Lekarze zrzeszeni w Naczelnej Izbie Lekarskiej uważają, że Narodowy Fundusz Zdrowia blokuje podpisanie wspomnianych umów. - Mają wady prawne, przekraczają dobre obyczaje i wszelkie normy przyzwoitości - twierdzą medycy.

Jeśli Fundusz nie przygotuje nowych umów, od 1 lipca wszyscy lekarze, także ci zatrudnieni w szpitalach i przychodniach, wystawiać będą recepty według zalecanego przez Naczelną Rade Lekarską wzoru. Tak, by nigdzie nie znalazła się wzmianka o wysokości refundacji.

To wprowadza niepokój aptekarzy.

- Powtórzy się sytuacja, która miała miejsce zimą, ludzie będą domagać się tańszych lekarstw, a my nie będziemy mogli ich sprzedać - mówi jedna z radomskich farmaceutek.

Sto procent ceny dla wielu pacjentów oznacza dramat.

- Nas nie interesują wymysły funduszu i protesty lekarzy, chcemy wykupić leki ze zniżką. Nie może być tak, że ktoś płacił kilkanaście złotych za lekarstwo, a zaraz kilkaset. To wielki uszczerbek dla domowego budżetu zwłaszcza dla emeryta i rencisty- mówi Marian Głogowski.

Żeby uniknąć gniewu pacjentów, i poinformować ich, że odpowiedzialność spoczywa na Narodowym Funduszu Zdrowia, środowisko lekarskie przygotowuje specjalne ulotki. Mają one informować chorego by zgłosił się po receptę na lek refundowany już teraz.

"(...) Po pierwszym lipca możesz być zmuszony do wykupienia leku za sto procent jego ceny" - czytamy we wzorze ulotki.

Czy ulotki tej treści trafią do pacjentów w Radomiu i regionie?

- Nie wiem czy tak się stanie, mam nadzieję, że nowemu prezesowi NFZ, uda się zakończyć całą sprawę, tak by pacjenci mogli kupić swoje leki ze stosownymi zniżkami, a lekarze zająć się ich leczeniem, a nie wykonywać pracę kontrolera, do czego zmusza ich Fundusz - mówi Mieczysław Szatanek.

O tym, czy protest dojdzie do skutku i jaka dokładnie będzie jego forma zdecydują 22 czerwca członkowie Naczelnej Izby Lekarskiej.