Gospodynie były zdecydowanymi faworytkami pojedynku. Rywalki są w trudnej sytuacji, dlatego trener Krzysztof Białczak spodziewał się, że nie poddadzą się bez walki. Ekipa z Łasku walczyła jednak tylko w pierwszych częściach każdej z trzech partii. W trzecim secie nawet prowadziła. Radomianki nie pozwoliły jednak przeciwniczkom na zbyt wiele. W każdej z odsłon potrafiły w decydującym momencie uporządkować szyki, zdobyć kilka punktów z rzędu i utrzymać przewagę do końca seta. Najwięcej emocji dostarczyła ostatnia odsłona. Przez dłuższy czas przyjezdne prowadziły 2-3 punktami. Radomiankom udało się wyrównać na 16:16. Chwilę później po atakach Anny Gnyś i Iwony Lachowskiej oraz punktowej zagrywce Gnyś wyszły na prowadzenie i szybko doprowadziły do piłki meczowej. Rywalki zdołały obronić trzy meczbole, jednak po przerwie na żądanie trenera Białczka, gospodynie zablokowały atak rywalek zdobywając decydując o zwycięstwie punkt.
- Liczyłem na naszą równiejszą grę - przyznał po meczu trener Białczak. - Myślałem, że dziewczyny zagrają bardziej widowiskowo. W każdym secie wynik przez długi czas oscylował wokół remisu, dopiero w końcówkach zdobywaliśmy przewagę. Teraz najważniejsze, żeby dopisywało nam zdrowie. Gramy w "dziesiątkę" i każda kontuzja lub choroba jest dla nas problemem. W sobotę zagramy z liderem, Legionovią Legionowo. Mam nadzieję, że z tak silnym przeciwnikiem pokażemy cały swój potencjał.
AZS Politechnika Radomska - ŁMLKS Łask 3:0 (25:17, 25:19, 25:21).
Politechnika: Karbowska, Lachowska, Pasieczna, Mazur, Michalska, Kucharska - Guzikiewicz (libero) oraz Gnyś, Sojka, Dobosz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?