Pamiętali o poległych mieszkańcach Sadku

Uroczystość poprzedziła Msza Święta z udziałem rodziny zamordowanego Jan Bąka, mieszkańców Sadku i pocztów sztandarowych i kombatantów.

MATKA JAK OJCZYZNA

Podczas homilii proboszcz parafii Sadek, ksiądz Zenon Ociesa przywołał historię matki, łączniczki Armii Krajowej, która otrzymując rozkaz o przetransportowaniu ważnego meldunku przez linię wroga, musiała zostawić swoje dzieci.

- Wiara tej kobiety sprawiła, że kazała swoim pociechom modlić się pod krzyżem stojącym obok domu za jej szczęśliwy powrót. Na wypadek, gdyby nie wróciła kazała modlić się pod tym krzyżem, bo z pewnością ktoś po nich przyjdzie i zaopiekuje się nimi. Nazajutrz matka nie wróciła a dziećmi zaopiekowali się ludzie z ich miejscowości - mówił proboszcz. - I choć ta krótka historia z czasów wojny wydaje się być gorzka, to tkwi w niej niewyobrażalna siła. Matka idzie wykonać rozkaz w służbie ojczyźnie. Nie podrzuca swych dzieci sąsiadowi. Zostawia je w opiece Chrystusowego Krzyża. To dzięki takim właśnie rodzicom jak ta matka, wyrosła dzisiejsza wolna Polska.

POŚWIĘCILI KRZYŻE

Po mszy uczestnicy uroczystości udali się do Sadku Podlas, gdzie w miejscu śmierci Jana Bąka i Aleksandra Szymańskiego, żołnierzy Armii Krajowej został poświecony nowy krzyż.
Następnie uroczystość przeniosła się na skraj lasu w Sadku Małym, w miejsce, w którym polegli dwaj żołnierze Września 1939. Tu również został poświęcony nowy krzyż oraz odprawiono krótkie nabożeństwo modlitewne.

Wartę honorową zaciągnęli funkcjonariusze placówki Straży Granicznej z Kielc. Jeden z krzyży ufundowała Anna Korba, córka Jana Bąka, drugi Piotr i Marek Sokołowski z firmy COMES, którzy wykonali oba krzyże.
Na zakończenie Marek Sokołowski przypomniał historię walk żołnierzy 36 Dywizji Piechoty rezerwowej.