Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Witek z Atlantydy... mieszka w Radomiu

Tomasz DYBALSKI [email protected]
Niedawno pan Witek koncertował w klubie Nasza Szkapa. - Sercem mieszkam w Radomiu – powiada gość z Atlantydy.
Niedawno pan Witek koncertował w klubie Nasza Szkapa. - Sercem mieszkam w Radomiu – powiada gość z Atlantydy. Tomasz Dybalski
W połowie lat dziewięćdziesiątych pan Witek spod Tarczyna trafił do Radomia. Pracował tutaj przez dłuższy czas. Wtedy niemal codziennie po pracy, szedł na dworzec i grał w tunelu. Tak zaczęła się jego wielka przygoda, która trwa do dziś.

Pan Witek pochodzi z Prac Małych, to wieś niedaleko Tarczyna. Miał tam swoje gospodarstwo ogrodnicze, założył rodzinę. Jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych grał w klubowym zespole Wieśniacy z Prac Małych. W swoim gospodarstwie uprawiał rośliny ogrodowe, ale również aranżował ogrody, potrafi też rzeźbić w drewnie.

RUSZYŁ W POLSKĘ

Któregoś dnia jego żona stwierdziła, że nie chce mieszkać na wsi. Ale pan Witek nie chciał do miasta, więc żona pojechała sama.

- Zostałem sam, od roboty dostałem garba. Wtedy się wkurzyłem, sprzedałem gospodarstwo, ruszyłem w Polskę i tak to się zaczęło - opowiada gość a Atlantydy.

Lubił grać na sopockim Monciaku. Tam dostrzegł go Krzysztof Skiba z zespołu Big Cyc i w 1993 roku zaprosił do swojego telewizyjnego programu "Lalamido".

PRACA W RADOMIU

Około 1995 roku pan Witek mieszkał na radomskim Południu, gdzie miał swój ogród i domek, o którym mówi "rupieciarnia". Wtedy stał się w mieście znany.

- Do dziś, kiedy jestem w Radomiu, słyszę na ulicach: "dzień dobry, panie Witku". To bardzo miłe, zresztą w Radomiu nadal mam dużo znajomych - opowiada. - Mieszka tutaj mój brat, który także gra i ma swój zespół.

MIŁOŚĆ Z RADOMIA

Pan Witek zdradza, że z Radomia pochodzi jego wielka, ale niespełniona miłość. Ona była damą, on prostym chłopakiem, nie udało się. - Ale sercem mieszkam w Radomiu - powiada pan Witek.

Gość z Atlantydy przyznaje, że Radom jest jedynym miastem, z którym jest tak naprawdę związany.

- Ludzie pytają: Witek, Witek, ty tam mieszkasz koło mnie, koło Szczecina. Odpowiadam, że nie, że tylko tam grałem. Jestem włóczykijem, mieszkam praktycznie wszędzie. Ale wszystko to ma sens, robię to co chcę - mówi.

ZAGRAŁ NA WOODSTOCKU

Gość z Atlantydy grał wiele koncertów, między innymi w Jarocinie, ale prawdziwa popularność przyszła w 2002 roku. Wtedy pan Witek wystąpił na głównej scenie na Przystanku Woodstock. Koncert nie był planowany, ale były jakieś problemy techniczne.

- Wtedy Owsiak wysłał mnie na scenę - przypomina sobie pan Witek. - Udało mi się rozbawić tysiące młodych ludzi.

Pan Witek zaśpiewał wtedy "Nie płacz, kiedy odjadę", a razem z nim zaśpiewało sto tysięcy młodych ludzi. Niezapomniane przeżycie! "Ludzie, to jest artysta!" - krzyczał ze sceny Jurek Owisiak po występie pana Witka. Publiczność zgotowała mu długą owację. - Tego się nie zapomina. To był mój prawdziwy debiut artystyczny - mówi dziś pan Witek.

GITARA ZA 300 EURO

Muzyk odwdzięczył się, przekazując swoją gitarę na licytację w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Była warta może z 50 złotych, a ktoś kupił ją za 300 euro. Ludzie zaczęli krzyczeć: oddajcie Witkowi gitarę! Ten pan, który ją kupił wziął mnie na bok i zapytał, na czym będę grał. Uśmiechnąłem się głupio: no nie będą grał, bo nie mam gitary. Tan facet wrzucił do puszki 300 euro i oddał mi gitarę - wspomina.

Od tej pory zaczęły się telefony, kontakty i duże koncerty. Na przykład trzy razy w katowickim Spodku, czy w programie Kuby Wojewódzkiego, na swój recital zaprosiła go Maryla Rodowicz.

- A tak naprawdę ja nie umiem grać, jestem samoukiem, uczyłem się, grając w szkolnym zespole - śmieje się gość z Atlantydy. - Uczę się cały czas, a jak oglądam swoje występy sprzed lat, to sam się śmieję z tego jak grałem - opowiada.

ŻYCIE JEST PIĘKNE

Od kilku lat pan Witek zwiedza świat. Grał w Dublinie, półtora roku spędził w Irlandii i Holandii. - Najchętniej gram jednak w Polsce - przyznaje.

Pan Witek, mówi, że nie rozumie ludzi, którzy nie cieszą się życiem.

- Jeśli ktoś nic nie robi, to jest największa głupota. Życia jest tak piękne, że trzeba się cieszyć nawet drobnymi rzeczami. Chociaż przyjść do Naszej Szkapy, porozmawiać ze znajomymi, pobawić się. Każdy ma problemy życiowe, ale ciągłe zamartwianie się to jest marnowanie życia - uważa.

Jeśli ktoś ma szczęście, może ciągle spotkać gościa z Atlantydy, kiedy gra i śpiewa w Radomiu. Pan Witek mówi, że lubi wracać do Radomia.

- Bawię się z wami, kiedy tylko mam okazję - zapewnia. - Lubię wracać do Radomia, a "Szkapa" to trochę mój dom. Zaczepiłem o Radom, ale tylko na chwilę, bo zaraz jadę do Zakopanego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie