Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Wiktoria i jej niepełnosprawna córka zostawione jak jakieś rzeczy (video, zdjęcia)

/wit/
- Może jakoś będzie się tu nam żyło – mówi z nadzieją w głosie pani Wiktoria.
- Może jakoś będzie się tu nam żyło – mówi z nadzieją w głosie pani Wiktoria. Tadeusz Klocek
Eksmitowane kobiety dostały lokal na peryferiach miasta.

[galeria_glowna]

Wzruszająca historia

Wzruszająca historia

O trudnej sytuacji życiowej Wiktorii Markiewicz, która od lat opiekuje się niepełnosprawną córką pisaliśmy w wydaniu internetowym i papierowym "Echa Dnia".

Kobieta dostała wyrok eksmisji, na skutek dużych zaległości w płatnościach za mieszkanie. - Nie płacę nie dlatego, że nie chcę, po prostu nie mam z czego - szlochała.

Pani Wiktoria długo nie dopuszczała myśli o eksmisji. - Nie myślę o sobie, ale o 42- letniej córce Ewie, która od dziecka chora jest na porażenie mózgowe. Ona boi się wszystkiego, nie mogę zostawić jej nawet na chwilę samej. Często krzyczy, tak głośno, że słychać ją w całym bloku - mówiła nam pani Wiktoria.

- Jak będzie po eksmisji, ulica Marii Gajl, to odległe miejsce, wszędzie daleko, kto zajrzy do córki jeśli ja wyjdę coś załatwić? - zastanawiała się kobieta.

Wiktoria Markiewicz z córką opuściły zajmowane od lat mieszkanie przy 1905 Roku w Radomiu. Eksmisja miała miejsce w poniedziałek rano. Obie kobiety trafiły do lokalu socjalnego przy Marii Gajl. Zabrały ze sobą rzeczy osobiste, psa, klatkę z kanarkiem i wspomnienia.

Eksmisji nie udało się zapobiec. W poniedziałek rano obie radomianki opuściły lokal przy 1905 Roku.

- Ta pani razem z córką zostały przewiezione do mieszkania socjalnego. To nowy budynek przy ulicy Marii Gajl. Lokatorka nie robiła trudności, prosiła by córka miała opiekę lekarską od momentu opuszczenia zajmowanego od lat mieszkania aż po dotarcie w nowe miejsce. Tak też się stało - powiedział obecny na miejscu eksmisji komornik sądowy Marek Wtorkiewicz.

Osobiste rzeczy obydwu kobiet służby pakowały w worki i pudła. W pakowaniu pomagał Andrzej Grzyb, sąsiad kobiet.

- Przykro patrzeć na to wszystko. Pani Wiktoria to uczciwa kobieta, ale życie ma ciężkie. Na nowym miejscu nie będzie jej dobrze, bo trafi w nieznane, "ciężkie" środowisko. Tu wszyscy ją znali, mogła wyjść do sąsiadki, albo do sklepu, tu Ewa czuła się bezpiecznie - tłumaczy sąsiad.

Większość zniszczonych rzeczy, klatkę z kanarkiem i wierną sukę, którą nazwały Lalka przewieziono do mieszkania socjalnego.

NA KOŃCU KORYTARZA

W poniedziałek późnym popołudniem odwiedziliśmy obie panie.

- Tu trafiają wszyscy, którzy nie płacą - powiedział nam spotkany na klatce chłopak.

Długim korytarzem doszliśmy do jednego z wielu mieszkań. To tu eksmitowano matkę z dorosłą, niepełnosprawną córką. Kobieta otworzyła drzwi pokazując nowe mieszkanie.

- Część rzeczy od razu wyrzuciłam, ale resztę wzięłam, bo trzeba coś mieć - pokazała stertę zajmujących cały pokój zniszczonych przedmiotów.

- Nowa jest kuchenka i ściany czyste - pokazała ręką. Córka leży na łóżku, tylko muszę prosić sąsiadów żeby mi szafki zawiesili - opowiada.

Kobieta obawia się, że trudno będzie jej przyzwyczaić się do nowego miejsca. Ulica Marii Gajl, to peryferie miasta, daleko stąd do sklepu, kościoła i urzędu. - Może jakoś będzie się tu nam żyło - mówi z nadzieją w głosie pani Wiktoria.

NASZ KOMENTARZ

Spakowali, przewieźli, zostawili. Jak rzecz

Pani Wiktoria i jej niepełnosprawna córka trafiły do mieszkania socjalnego. Wyrok eksmisji okazał się nieodwołalny. Na miejscu pojawili się strażnicy miejscy, policja, komornik, i przedstawiciel MZL. Służby zajęły się transportem, była też opieka medyczna, na wypadek problemów zdrowotnych córki i ewentualnej nerwowej reakcji związanej ze zmianą jedynego znanego jej, bezpiecznego miejsca pobytu. Wszystko zgodnie z przepisami, z wpisem do protokołu i przy udziale wielu osób. Kobiety trafiły do wymalowanego na biało widnego mieszkania a zaraz potem przywieziono ich dobytek i służby szybko odjechały. Szkoda, bo nikt nie pomyślał, by niezaradnej życiowo, zmęczonej ciągłą opieką nad chorą córką kobiecie pomóc w rozpakowaniu rzeczy. Nikomu nie przyszło do głowy zawieszenie szafek ani karnisza z firanką. Nikt też nie zapytał czy w starej lodówce znajduje się coś do jedzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie