"Biało-czerwoni", których stawiano przed tym meczem w roli minimalnych faworytów (pokonali Islandię i na mistrzostwach świata, i we Wrocławiu - w kwalifikacjach do igrzysk), nie prowadzili w tym spotkaniu ani raz.
- Przegraliśmy sami z sobą. Brakowało nam konsekwencji i komunikacji na boisku - mówił potem Artur Siódmiak.
BIDA Z NĘDZĄ
Nasz zespół zaczął bardzo spokojnie w ataku, nawet za spokojnie, zbyt statycznie. Mimo to nie udało się Polakom uniknąć błędów, a Islandczycy są jedną z tych drużyn, które grają świetnie kontratakiem. Po jednej z nich w 8 minucie wygrywali 5:2. - Wyszliśmy na boisko jacyś tacy strasznie spięci - analizował potem Bogdan Wenta. Nasi zawodnicy mieli momentami potężne problemy z pokonaniem świetnie spisującego się w islandzkiej bramce 23-letniego Bjorgvina Palla Gustavssona.
Nasi obrońcy wprawdzie uważnie pilnowali najgroźniejszej "strzelby" Islandii Olafura Stefanssona, ale zapominali, że za swoimi plecami mają obrotowego rywala. Z tej pozycji tracili mnóstwo bramek. - Nasza obrona w pierwszej połowie to była "bida z nędzą" - mówił Bartosz Jurecki.
PRAWIE REMIS
Strach przed przegraną sprawił, że nasi zawodnicy wyszli na drugą połowę agresywniejsi. Lepiej zaczął bronić Sławomir Szmal. Mimo to w 33 minucie przegrywaliśmy już 16:21. Wenta próbował na środku rozegrania trzeciego już w tym meczu zawodnika (po Grzegorzu Tkaczyku i Bartłomieju Jaszce był nim Krzysztof Lijewski). Nasi zawodnicy powoli zaczęli odrabiać straty. W 43 minucie na 22:23 trafił skuteczny wczoraj Mateusz Jachlewski i po świetnej interwencji Szmala mieliśmy piłkę na remis, ale bezsensowny rzut przywrócił ją rywalom i dał im kolejną bramkę. Gol na 23:24 znów był autorstwa "Siwego" i znów nasi zawodnicy pospieszyli się z rzutem (konkretnie Karol Bielecki).
- Zabrakło w tym momencie gry zespołowej, poszliśmy w indywidualne akcje, niepotrzebnie, bo żeby doprowadzić do tej piłki walczyliśmy 40 czy 50 minut. Tym właśnie różniliśmy się od Islandczyków, którzy zawsze grają kolektywnie - narzekał po meczu Wenta.
Po rzucie karnym obronionym przez Szmala, ładną akcją popisał się Jaszka i znów tylko jednego gola brakowało do remisu (26:27, 54 min.). Ale Islandczycy pokazali, że potrafią grać pod presją, spokojnie rozgrywali i natychmiast reagowali na najmniejszy błąd naszych obrońców, dogrywając piłką na czystą pozycję, dzięki czemu w końcówce cały czas wygrywali jedną lub dwiema bramkami.
GRUPA PRZYJACIÓŁ W PÓŁFINALE
- Jesteśmy na boisku grupą przyjaciół, dlatego nasze morale jest wysokie. My się bawimy w piłkę ręczną, nic nie musimy, ale za to bardzo chcemy - tłumaczył sukces swojej reprezentacji Snorri Steinn Gudjonsson. - Wyciągnęliśmy wnioski z porażki we Wrocławiu i z gry Polaków tutaj, w Pekinie. Wiedzieliśmy, że w słabszej formie jest Bielecki, że kontuzjowany jest (Marcin) Lijewski - dodał Gudjon Valur Sigurdsson.
Polakom pozostaje gra o miejsca 5-8. - Nie o tym marzyliśmy - mówił Mateusz Jachlewski.
Polska - Islandia 30:32 (14:19).
Polska: Szmal (13), Wichary (1) - Jaszka 4, K. Lijewski 2, Jachlewski 6, Tkaczyk 6, Bielecki 3, Siódmiak, B. Jurecki 3, Jurasik 4, Tłuczyński 2 (2), M. Lijewski. Kary: 6 min.
Islandia: Gustavsson (21) - Geirsson 4, Sigurdsson 1, Hallgrimsson, Atlason 3, Sigurdsson 5, Gudjonsson 5 (1), Stefansson 4 (1), Petersson 6, Jakobsson, Gunnarsson 3, Ingimundur Ingimundarson 1. Kary: 16 min.
Sędziowali: G. Bord i O. Buy (Francja). Widzów: 5000.
Przebieg: 0:1, 1:1, 1:3, 2:3, 2:4, 2:5, 3:5, 3:6, 4:6, 4:7, 6:7, 6:8, 7:8, 7:11, 8:11, 8:12, 9:12, 9:13, 10:13, 10:14, 11:14, 11:16, 12:16, 12:17, 13:17, 13:18, 14:18, 14:19; 16:19, 16:21, 18:21, 18:22, 19:22, 19:23, 22:23, 22:24, 23:24, 23:25, 24:25, 24:27, 26:27, 26:29, 27:29, 27:30, 28:30, 28:31, 29:31, 29:32, 30:32.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?