Po co jest Straż Miejska? Sprawdzamy jak ta służba działa w naszym regionie

Ile kosztuje Straż Miejska?

Gmina Roczny koszt Roczne wpływy do budżetu gminy
Grójec 926 tysięcy złotych 100 tysięcy złotych
Pionki 347 tysięcy złotych 10 tysięcy złotych
Pniewy 1 milion złotych 2,65 miliona złotych
Radom 4,71 miliona złotych 901 tysięcy złotych
Szydłowiec 447 tysięcy złotych 26 tysięcy złotych

Radni w Pionkach zadecydują dzisiaj, czy z ulic tego miasta zniknie Straż Miejska. Ma to przynieść oszczędności, a bezpieczeństwo mieszkańców wcale ma się nie pogorszyć. Czy w takim przypadku ta służba jest nam w ogóle potrzebna?

Po likwidacji Straży Miejskiej, w Pionkach Powstanie wydział, którego pracownicy mają zajmować się monitoringiem i ochroną majątku po byłych zakładach Pronit. Kierownikiem tego wydziału ma zostać dotychczasowy komendant Straży Miejskiej, Piotr Pasek. Te zabiegi mają przynieść miastu roczne oszczędności rzędu 100 tysięcy złotych. Do tej pory za samą ochronę na terenie Pronitu pionkowski samorząd płacił 7 tysięcy 600 złotych miesięcznie.

W 2012 roku utrzymanie Straży Miejskiej w Pionkach kosztowało prawie 350 tysięcy. Wpływy, między innymi z mandatów, były na niskim poziomie. Założono około 10 tysięcy złotych z tego tytułu.

EDUKACJA, NIE KARY

Do funkcjonowania tej służby dokładamy niemal wszędzie. Tak jest w Radomiu, Grójcu i Szydłowcu. Ale w tych miastach przekonują, że o likwidacji tej formacji nie ma mowy, bo Straż Miejska się sprawdza. - Nasza Straż Miejska nie jest głównie po to, żeby karać, ale żeby edukować - mówi Andrzej Jarzyński, burmistrz Szydłowca.

- Moi strażnicy proawdzą zajęcia z dziećmi w przedszkolach i szkołach, spotykają się z mieszkańcami, współpracują ze służbami komunalnymi, a teraz na przykład kontrolują odśnieżanie dachów - wylicza burmistrz.

Jarzyński dodaje, że strażnicy z Szydłowca nie będą nękać mieszkańców mandatami, bo on sam jest tego przeciwnikiem. - Ludzie trzeba edukować, a nie karać. Jeśli się nauczą, że pewnych rzeczy robić nie wolno, to karanie nie będzie potrzebne - uważa.

20 TYSIĘCY ZŁOTYCH

W Szydłowcu pracuje 6 strażników i komendant. Radomska Straż Miejska zatrudnia 72 funkcjonariuszy. Piotr Stępień, rzecznik Straży Miejskiej w Radomiu ich zadania wylicza jednym tchem. - Przede wszystkim realizujemy zadania własne gminy, dbamy o czystość, porządek, kontrolujemy umowy śmieciowe, prowadzimy wiele akcji interwencyjnych i edukacyjnych - mówi.

Jak mówi, to, że są w Radomiu potrzebni, pokazuje liczba interwencji. - W ubiegłym roku było ich ponad 20 tysięcy, w tym 16 tysięcy zgłoszonych od mieszkańców - mówi Piotr Stępień.

JEST BEZPIECZNIEJ

Jedyną strażą, która gminie nie przynosi strat jest Straż Gminna w Pniewach w powiecie grójeckim. W 2013 roku jej utrzymanie będzie kosztowało milion złotych, a radni założyli, że ten koszt się zwróci i to z dwuipółkrotną nawiązką. To przede wszystkim efekt posiadanego przez strażników fotoradaru, który dał się we znaki wielu kierowcom.

Wójt Pniew, Wiesław Nasiłowski przyznaje, że przejeżdżający kierowcy pewnie nie są zadowoleni, ale mieszkańcy - już tak. - Odkąd mamy fotoradar, liczba wypadków znacznie się zmniejszyła. Na drodze numer 50 w naszej gminie w 2011 zginęło sześć osób, a w 2012, kiedy stawiamy tam fotoradar, już tylko jedna - wylicza wójt.

Fotoradar stoi często w Karolewie. - Tam jest szkoła, chodzą małe dzieci, a fotoradar łapał tam kierowców, którzy pędzili 140, a nawet 160 kilometrów na godzinę - mówi Wiesław Nasiłowski. Zresztą, jak mówi wójt, strażnicy nie zajmują się tylko obsługą fotoradaru. - Kontrolują umowy śmieciowe, udało im się złapać kilka osób wyrzucających śmieci do lasu, a nawet udaremnili próbę włamania do domu - przekonuje Nasiłowski.