MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podpalacz zawsze traci dwa razy

/jp/

Aż 272 pożary traw od początku roku, a 32 tylko jednego dnia we wtorek ugasili strażacy w powiecie radomskim. Pożary wzniecają sami właściciele pól i łąk nie zważając, że dzięki temu mogą utracić unijne dopłaty bezpośrednie. Głupota kończy się też czasami poparzeniami ludzi, albo dużymi stratami finansowymi.

Najbardziej może dziwić to, że ogień na swoich polach podkładają - chcąc się pozbyć zeschłych traw i roślin - sami rolnicy. Grozi im za to nie tylko mandat, a nawet sprawa karna przed Sądem Grodzkim, ale też utrata unijnych dopłat bezpośrednich. - Palenie traw powoduje jałowienie gleby, a poza tym dochodzi do niszczenia wszelkich organizmów żywych, co prowadzi do zachwiania równowagi ekologicznej. Dlatego wypalanie traw jest zabronione przez Unię Europejską - mówi Mariusz Lęgowski z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - Jeśli na polu są ślady podpaleń dopłata nie jest jednak cofana automatycznie, ale ten fakt może mieć wpływ na ocenę rolnika i na wstrzymanie wypłat.

Problem jednak w tym, że niewielkie są szanse na to, by złapać rolnika - podpalacza za rękę. W ubiegłym roku agencja przeprowadzała kontrole na polach od czerwca do września, w czasie kiedy rzadziej niż na wiosnę podkładany jest ogień. Kontrolerzy sprawdzą w całej Polsce 5,5 procent gospodarstw, w tym roku kontrole mają objąć 6,4 procent gospodarstw.

Z 272 pożarów traw jakie wybuchły od początku roku, 107 miało miejsce w samym Radomiu, a 66 w gminie. W samym mieście najczęściej ogień podkładany jest na terenach wzdłuż torów kolejowych, wzdłuż ulicy Warszawskiej, w Kosowie. Czasami zabawa z ogniem na polach i łąkach kończy się tragicznie. Przed świętami w jednej z gmin w powiecie kozienickim poparzeniom uległa kobieta, która prawdopodobnie sama podłożyła ogień. Pożar przeniósł się na stodołę. Rok temu w gminie Jedlińsk śmiertelnemu zatruciu tlenkiem węgla, jaki powstał od pożaru trawy uległ mężczyzna. Niedługo później w tej samej gminie ktoś podpalił łąkę, a od ognia zajął się stojący niedaleko zabudowań samochód.

Strażacy wyliczyli, że jeden wyjazd do pożaru łąk lub pól kosztuje około 500 złotych, roczny koszt gaszenia traw idzie więc w setki tysięcy złotych. Zauważono, że ogień wybucha najczęściej pomiędzy godz. 10 a 14 oraz po 16. Strażacy żartują, że dzieje się tak dlatego, iż podpalacze nie chcą zrezygnować z obiadu. Fachowcy od spraw pożarniczych nie mają bowiem złudzeń, że grubo ponad 90 procent pożarów traw to celowe podpalenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie