Policjant pokazywał giwerę i... postrzelił znajomego

16 sierpnia 2008 roku w jednej z miejscowości w gminie Skaryszew kilka osób wypoczywało, szykując między innymi grila. Po pewnym czasie dołączył do nich funkcjonariusz pracujący wówczas w Zakrzewie.

Przyjechał prosto ze służby, więc miał ze sobą służbowy pistolet P-83. Jak twierdzi prokuratura, dał broń jednemu z uczestników zabawy, wcześniej wyjmując jednak z niej magazynek. Potem, gdy ponownie miał pistolet w ręce, załadował magazynek i oddał strzał w powietrze. Drugi strzał miał nastąpić w momencie, gdy zamierzał włożyć go do kabury. Pocisk trafił uczestnika imprezy, raniąc go w przedramię i nogę.

Policja dowiedziała się o sprawie od pracowników szpitala, w którym udzielano poszkodowanemu pomocy. Rana na szczęście nie okazała się zbyt groźna, jednak w tej sprawie wszczęte zostało śledztwo.

Prowadziła je najpierw w radomska, a potem lipska prokuratura. Policjantowi postawiono zarzut udostępnienia broni nieupoważnionej osobie, a także nieumyślnego spowodowania obrażeń ciała. Jest to zagrożone kara do roku pozbawienia wolności.
BEZ BRONI

Policjant przyznał się jedynie do postrzelenia kolegi. Jak twierdził doszło do tego przypadkiem, gdy usuwał zacięcie w pistolecie.
Jak nas poinformował Rafał Jeżak, z zespołu do spraw komunikacji społecznej Komendy Miejskiej Policji w Radomiu wszczęte zaraz po zdarzeniu wobec policjanta postępowanie wewnętrzne wstrzymano na czas śledztwa.

- Policjant w momencie postawienia mu zarzutów został zawieszony w pełnieniu obowiązków na dwa tygodnie, obecnie pracuje w Komendzie Miejskiej Policji na stanowisku, na którym nie nosi broni służbowej - powiedział nam Rafał Jeżak.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu. Jeśli zapadnie prawomocny wyrok skazujący, policjant straci pracę.