Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Jadaru

Jerzy STOBIECKI <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Grzegorz Kokociński (na zdjęciu w ataku) zdobył pierwszy punkt dla Jadaru w Polskiej Lidze Siatkówki.
Grzegorz Kokociński (na zdjęciu w ataku) zdobył pierwszy punkt dla Jadaru w Polskiej Lidze Siatkówki. P. Mazur

Niespodzianki nie było. Jadar Sport SA Radom w pierwszym meczu w Polskiej Lidze Siatkówki uległ 0:3 mistrzowi Polski, Skrze Bełchatów.

Po czterech latach nieobecności, radomianie ponownie znaleźli się w gronie najlepszych zespołów w kraju. W inaugurującym rozgrywki ekstraklasy spotkaniu zmierzyli się z najlepszym polskim zespołem.

Mimo transmisji telewizyjnej, niemal trzy tysiące osób chciało zobaczyć ten pojedynek na żywo, wierząc, że będą świadkami wspaniałego widowiska.

LANIE NA POCZĄTEK

Goście rozpoczęli w mistrzowskim stylu. Przy stanie 0:4 Dariusz Luks poprosił o pierwszy czas, chwilę później, na przerwę techniczną stremowani radomianie schodzili przegrywając już 0:8. Gdy na tablicy pojawił się wynik 0:10, pozostało jedynie wierzyć w jak najmniejszy rozmiar porażki w tej partii. Pierwszy punkt dla naszego zespołu zdobył po ataku z krótkiej Grzegorz Kokociński, ale chwilę później zepsuł zagrywkę, oddając punkt rywalom. Efektownymi atakami popisywali się wicemistrzowie świata, Mariusz Wlazły i Piotr Gruszka. Z naszej strony, po dwa skuteczne ataki przeprowadzili Kokociński, Dallas Soonias i Marcin Kocik. Seta zakończył atakiem Wlazły.

ZWIERAMY SZYKI

W drugim secie przewaga bełchatowian nie była już tak miażdżąca. Bardzo długą wymianę przy stanie 9:10, zakończył Soonias, doprowadzając do wyrównania po 10. Z drugiej linii często skutecznie punktował kapitan naszej drużyny, Maciej Pawliński. Jednak radomianie popełniali w dalszym ciągu błędy, zarówno w ataku, jak i w zagrywce, dzięki czemu goście bez wysiłku zyskiwali punkty, powiększając w drugiej części tej odsłony przewagę. Przy stanie 17:20, Kokociński najpierw zepsuł zagrywkę, następnie radomscy siatkarze popełnili błąd ustawienia i po dwóch blokach na Pawlińskim i Sooniasie, goście stanęli przed pierwszą szansa na zakończenie seta. W drugim podejściu partię zakończył atakiem Fin, Janne Heikkinen.

EMOCJE NA KONIEC

Trzecią partię, radomianie rozpoczęli w zmienionym ustawieniu. Na rozegraniu, w miejsce Tomasa Malcika, pojawił się Jarosław Macionczyk, a na przyjęciu, Kocika zastąpił Sebastian Pęcherz. Gra podopiecznych Luksa zaczęła się układać i nawiązali wyrównaną walkę. W pierwszych minutach Soonias popisał się atakiem, a chwilę później pierwszym punktowym blokiem dla radomian, zatrzymując Gruszkę. Mistrzowie kontrolowali jednak przebieg wydarzeń na boisku. Przy stanie 16:21, wiele osób, zaczęło szykować się do wyjścia, ale to wtedy zaczęły się emocje. Dwa ataki Kokocińskiego i zagrywka Pawlińskiego, z którą nie poradził sobie libero gości, Krzysztof Ignaczak, dodały naszym zawodnikom skrzydeł. W następnej akcji, kapitalną obroną ataku Wlazłego popisał się radomski libero, Premysl Obdrzalek, a punkt atakiem zdobył Pęcherz, zmniejszając stratę do jednego punktu. Radomianie w końcówce, po ataku Krzysztofa Makaryka, zdołali wyrównać na 24:24, ale po ataku Gruszki i bloku na Pawlińskim musieli uznać wyższość mistrzów.

Dariusz Luks, trener Jadaru:

- Graliśmy z mistrzem, który postawił nam twarde warunki. Nie ukrywam, że trochę ułatwiliśmy bełchatowianom zadanie, popełniając wiele błędów. Z tak dobrym zespołem, nie można psuć zagrywek. W trzecim secie walczyliśmy, z czego jestem zadowolony. Nie mam wielkich pretensji do zawodników. Malcik i Kocik zeszli z boiska po dwóch partiach, ponieważ nie były najlepsze zawody w ich oraz pozostałych zawodników, wykonaniu. Są częścią zespołu, jeśli im "nie idzie" wchodzą inni. Jeśli poprawimy zagrywkę oraz przyjęcie i będziemy walczyć od początku do końca, to w kolejnych spotkaniach będą lepsze wyniki.

Daniel Castellani, trener Skry:

- Pierwszy mecz w nowym sezonie był dla nas bardzo ważny. Inauguracji rozgrywek zawsze towarzyszą nerwy. Chcieliśmy dobrze rozpocząć sezon i udało się. Mariusz Włazły kończył mniej piłek, bo mniej ich otrzymywał. Jeśli mamy dobre przyjęcie, można zagrać do innych zawodników. Wlazły jest w formie, ale trochę zmęczony. Nie tylko on, wszyscy uczestnicy mistrzostw świata. Myślałem, że wrócą z Japonii w gorszym stanie. Pamiętajmy, że Skra gra przez najbliższe trzy miesiące w każdą środę i weekend, czasem niektórzy zawodnicy, będą więc odpoczywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie