Powiat jest pod ścianą, czyli... dyskusje radnych powiatowych z Szydłowca o bezrobociu (zdjęcia)

Podczas sesji Rady Powiatu 27 marca sprawozdanie z działalności Powiatowego Urzędu Pracy w Szydłowcu składał jego dyrektor Tadeusz Piętowski. Jak podawał, na koniec 2014 roku w urzędzie zarejestrowanych było 5219 osób, 2405 to kobiety. Bezrobocie w powiecie oscyluje wokół 35 procent, co daje mu miejsce w niechlubnej czołówce w kraju.
W ubiegłym roku do PUP wpłynęło 118 ofert zatrudnienia, głównie dla spawaczy, fryzjerów, kucharzy, tokarzy, frezerów. Pozytywnie rozpatrzono 108 wniosków o dofinansowanie własnej działalności gospodarczej, na ten cel "pośredniak" przeznaczył około dwóch milionów złotych.
Opozycyjny radny Piotr Kornatowski próbował od dyrekcji wydobyć więcej informacji o przyczynach tego stanu rzeczy niż tylko statystyki. - Miast takich jak Szydłowiec jest w Polsce kilkaset, ale tak wysokie bezrobocie występuje tylko u nas. Dlaczego? - pytał.
"Do tablicy" wywołał nowych członków zarządu powiatu - Karola Siebyłę oraz Pawła Zawodnika. Żaden nie zabrał jednak w tej sprawie głosu.

ZAWSZE BYŁO ŹLE...

Piętowski odparł: - Problemem jest brak pracodawców bądź zbyt mała ich liczba. Z czego to wynika - trudno powiedzieć. Zawsze tu było pod tym względem źle. W okresie dwudziestolecia międzywojennego, czy zaraz po 1945 roku i wreszcie po transformacji polityczno-gospodarczej. Kiedy na przykład działała cementownia w Wierzbicy, dla szydłowieckich pracowników tej firmy wybudowano osiedle przy ulicy Wschodniej. Zakładu już nie ma, ale ludzie z problemem zostali. Należy rozpocząć dyskusję z udziałem większego gremium na temat bezrobocia - zaznaczał Piętowski.

EKSPERCI TEŻ SIĘ PODDALI

Odwoływanie się do historii było popularne. Zamiast nowych reprezentantów zarządu głos zabrał starosta szydłowiecki Włodzimierz Górlicki.
- Przez lata Szydłowiec był "sypialnią" dla różnych branż - zbrojeniówki w Skarżysku i Radomiu, mieszkańcy znajdowali zatrudnienie w tych miastach, w takich zakładach jak Fosko, Radoskór, ale też w miejscowej Spółdzielni Samopomoc Chłopska. Po transformacji firmy te upadły, zostali mieszkańcy, którzy mieli kłopot ze znalezieniem zatrudnienia. Bez zaangażowania władz centralnych nie sposób problemu rozwiązać - tłumaczył Górlicki.
Starosta mówił, że rolą samorządowców będzie przekonywanie ministrów do tego, aby z większą aktywnością walczyli z bezrobociem w powiatach, które ono najbardziej dotyka. - Pięć lat temu marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik powołał ekspertów, którzy mieli badać przyczynę wysokiego bezrobocia w Szydłowcu. Po kilku dniach przyszli do mego gabinetu i… poddali się - wspominał.
Tłumaczył, że Urząd Pracy nie rozwiąże problemu bezrobocia, on tylko łagodzi jego skutki. - Jeśli na programy aktywizujące bezrobotnych dostajemy trzy miliony złotych, możemy wykorzystać dwa, bo nie ma więcej chętnych beneficjentów. Doszliśmy do ściany, którą ciężko przebić.
Wybrano dwóch samorządowców do Powiatowej Rady Rynku Pracy. Dostali się do niej popierani przez koalicję: Janina Bodo i Kazimierz Nędzka. Kandydat opozycji Sławomir Nojek nie zyskał wystarczającego poparcia.
Ten ostatni pytał, czy rada rynku pracy ma faktycznie posłuch w zarządzie powiatu. - Nie po to ją powołujemy, żeby potem nie brać pod uwagę jej głosu - przekonywał starosta Górlicki.

Oferty pracy z Twojego regionu