Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w autobusie! Pasażer gasił, kierowca stał... (video, nowe fakty)

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
Kard z filmu: kierowca dzwoni po pomoc, gaśnicę zabiera mu z rąk i uruchamia jeden z pasażerów.
Kard z filmu: kierowca dzwoni po pomoc, gaśnicę zabiera mu z rąk i uruchamia jeden z pasażerów. internauta
Dlaczego ludzie nie mogli wyjść z płonącego wozu?

Pasażerowie autobusu miejskiego, który zapalił się we wtorek w Radomiu sami sforsowali zablokowane drzwi i dzięki temu wydostali się na zewnątrz. Gdyby nie to, mogłoby dojść do ogromnej tragedii.

Pierwsze informacje w tej sprawie i film internauty AZI

SPONTANICZNA AKCJA

Dalsza akcja działa się już na zewnątrz autobusu. Opuszczony pojazd obejmowały coraz większe kłęby wydobywającego się z tyłu pojazdu dymu. Na filmie nakręconym przez naszego czytelnika widać kierowcę, który w jednej ręce trzyma telefon komórkowy i próbuje z niego rozmawiać, a w drugiej gaśnicę.

Uruchomił ją jednak dopiero przechodzień, który od razu też przystąpił do gaszenia ognia. Film pokazuje też, jak mężczyzna bezskutecznie próbuje rozbić gaśnicą zamknięte drzwi.

- W tej pierwszej, spontanicznej akcji zużytych zostało chyba z pięć gaśnic, w tym przeniesionych przez
kierowcę innego autobusu. Potem sprawą zajęli się już strażacy - informował nas Wiesław Mizerski.

WSZYSTKO DZIAŁAŁO?

W środę uszkodzony autobus był poddawany szczegółowym oględzinom w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym. Zdaniem Krzysztofa Kowala, dyrektora do spraw techniczno-eksploatacyjnych MPK trwa wyjaśnianie, co było przyczyną awarii i pożaru.

- Na razie mogę stwierdzić, że sprawny był system awaryjnego otwierania drzwi, bo to już sprawdziliśmy. Znajduje się on nad każdym drzwiami pod plastikową plandeką, na której są czerwone napisy z odpowiednimi informacjami. By otworzyć drzwi trzeba tylko przekręcić zawór - stwierdził dyrektor.

LUDZIE MOGLI SIĘ UDUSIĆ

Według niego w autokarze były także młoteczki do rozbijania okien, które nie zostały jednak wykorzystane.
Wiesław Mizerski próbował to zrobić, ale jak mówi nie udało mu się to.

- I ja i inni czuliśmy się jak w klatce. Gdyby nie wspólna akcja pasażerów ludzie mogliby się podusić od dymu, mogłoby też dojść do niebezpiecznego pożaru w samym centrum Radomia. Oby z tej historii ktoś wyciągnął wnioski - dodał Wiesław Mizerski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie