Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Stanisław Góźdź przeżył śmierć kliniczną. Poruszające słowa dyrektora Świętokrzyskiego Centrum Onkologii

Paulina Baran
Paulina Baran
Wideo
od 16 lat
Ma 75 lat, a od ponad trzydziestu z wielkim zaangażowaniem kieruje Świętokrzyskim Centrum Onkologii. Ludzie mówią o nim „anioł, a nie człowiek”, niewielu jednak wie, że w ubiegłym roku serce profesora Stanisława Góździa zatrzymało się podczas operacji, a to, że zaczęło bić ponownie, sam dyrektor nazywa cudem. Zobaczcie poruszającą rozmowę z dyrektorem Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, profesorem Stanisławem Góździem, którego życiową misją jest pomoc drugiemu człowiekowi.

Profesor Stanisław Góźdź i jego wspaniała misja

Niewiele jest takich osób jak dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, profesor Stanisław Góźdź. W rozmowie z "Echem Dnia" żartobliwie mówi o sobie "dziadek Staś" i podkreśla, że dopóki będzie żył to będzie pomagał innym ludziom. Niektórzy mówią o nim "anioł", ale on sam zaznacza, że jest zwykłym człowiekiem, takim jak każdy z nas. Chociaż ma już 75 lat to z pracy rezygnować nie zamierza, bo... nawet nie ma czasu pomyśleć o emeryturze.

Profesor Stanisław Góźdź przeżył śmierć kliniczną

Na co dzień to on pomaga chorym, ale w lutym 2022 roku sam był na granicy życia i śmierci. W związku z problemami z sercem profesor musiał poddać się ablacji, czyli wydawałoby się małoinwazyjnemu zabiegowi, którego celem było wyeliminowanie zaburzeń rytmu serca. Niestety doszło do komplikacji, a w pewnym momencie serce 74 - letniego ówcześnie profesora przestało bić.

- W trakcie ablacji doszło do perforacji serca, doszło do tamponady i śmierci klinicznej. Koledzy w Ochojcu przywrócili mnie na ten świat, to był 22 luty 2022 roku - dzień, kiedy pan Jezus objawił świętej Faustynie swój obraz Jezusa Miłosiernego - wspomina profesor Góźdź dodając, że on uznaje to zdarzenie za cud, bo zatrzymanie akcji serca w jego wieku jest naprawdę bardzo niebezpieczne.

Profesor był operowany w Górnośląskim Centrum Medycznym - w Szpitalu w Ochojcu. Jak wspomina śmierć kliniczną?

- Czułem tylko takie miękkie lądowanie gdzieś, na czymś. Później słyszałem już głosy, że trzeba zmniejszyć presory, ale nie wiedziałem komu, później słyszałem: "on zaczyna walczyć z rurką", bo byłem zaintubowany - wyjaśnia.

To nie był jednak koniec walki o zdrowie profesora, konieczne okazało się bowiem oczyszczanie jego serca ze zrostów, tym razem zabieg przeprowadził profesor Piotr Suwalski ze Szpitala Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie.

Profesor Stanisław Góźdź: "Jestem szczęśliwym człowiekiem, mam drugie życie"

Dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii zdradził nam, że teraz obchodzi urodziny dwa razy, bo 22 lutego narodził się ponownie. Ja mogę tylko powiedzieć, że jestem szczęśliwym człowiekiem, widzę pacjentów, robię to co kocham - uśmiecha się Stanisław Góźdź.

"Najważniejsza jest dla mnie pomoc drugiemu człowiekowi"

Na nasz komentarz, że ludzie nazywają go aniołem, bo bezinteresownie pomaga innym, profesor delikatnie się tylko uśmiechnął, machnął ręką i stwierdził, że "przesadzają".

- Jestem zwyczajnym, normalnym człowiekiem, jak każdy przeciętny człowiek na ulicy, a z racji mojego zawodu i charakteru najważniejsza jest dla mnie pomoc drugiemu człowiekowi. To jest mój cel życia i tym się kieruję, bo to daje w zasadzie najwięcej satysfakcji i radości. Móc pomóc człowiekowi, szczególnie w mojej specjalności to wyjątkowe zadanie. Często nasze rozpoznanie pacjent odbiera jak wyrok śmierci, to jest też szczególne przeżycie, świadomość trwania w tym momencie nieszczęścia, w którym znajduje się człowiek. Ale dzisiejsza medycyna, dzisiejsza onkologia już coraz więcej potrafi, jesteśmy w stanie wyleczyć coraz więcej ludzi, a efekt jest taki, że nasze choroby na szczęście stają się chorobami przewlekłymi - zaznacza.

Siłę daje mu rodzina

Siłę i energię do podejmowania nowych wyzwań profesorowi daje rodzina. Pokój Stanisława Góździa jest pełen zdjęć czwórki jego wnucząt o których mówi z wielką miłością. Dumą napełniają go również synowie, którzy jednak nie poszli w ślady taty.

-Obecność tutaj moich wnuków jest dla mnie takim przerywnikiem, że mogę się oderwać, spojrzeć na ich radosne buźki. To dodaje siły i daje taką chwilę relaksu w ciągu całego dnia, dlatego cały czas są ze mną - uśmiecha się profesor i dodaje, że jeżeli chodzi o synów to najprawdopodobniej z uwagi na to, że widzieli, jak długo tata pracuje, nie zostali lekarzami. - To ich wybór. Jeden jest adwokatem, drugi menadżerem także spełniają się w innych specjalnościach, a to jest najważniejsze, że robią to co lubią - zaznacza.

"Dostałem drugie życie, nie mam czasu myśleć o emeryturze"

Profesor Stanisław Góźdź kocha swoją pracę i na szczęście dla pacjentów nie zamierza z niej rezygnować.

- Myślę tak, że do póki mam marzenia i udaje się te marzenia realizować, dotąd człowiek żyje. Patrząc na rozwój medycyny są coraz nowsze wyzwania i dzięki Bogu i mojemu drogiemu zespołowi te marzenia udaje nam się realizować. Mogę więc powiedzieć, że jestem dopiero w trakcie realizacji kolejnych marzeń i tak to jest, że jedne się zaczynają, a już drugie się rodzą. Pan Bóg dał mi drugie życie, a ile będzie? Nie chcę tracić żadnego dnia. Ja podchodzę do życia tak, że od 1978 roku, czyli od czasu kiedy związałem się z onkologią w różnych formach, przychodzę zawsze na jeden dzień do pracy, bo nie wiem, czy szef da drugi - uśmiecha się profesor dodając, że w taki sposób minęło mu już 45 lat pracy.

A pracy i wyzwań w Świętokrzyskim Centrum Onkologii jest mnóstwo.

-Tu nie ma nawet chwili nudy. Są przede wszystkim pacjenci, ale jest też zespół, który cały czas pracuje nad nowymi wyzwaniami, który się tymi radościami i problemami ze mną dzieli, także w tej sytuacji nie mam czasu myśleć o emeryturze - uśmiecha się profesor i dodaje, że praca absolutnie go nie męczy. - Jeżeli robisz to, co kochasz, co lubisz to cie to nie męczy - zaznacza.

Nowoczesne terapie, świetny zespół specjalistów Świętokrzyskiego Centrum Onkologii

Nie byłoby takich sukcesów w leczeniu raka, gdyby nie fantastyczna załoga Świętokrzyskiego Centrum Onkologii z której profesor Stanisław Góźdź jest niezwykle dumny. O nowoczesnych metodach leczenia dyrektor mógłby mówić godzinami. Wielką nadzieją dla chorych na raka, którzy wyczerpali już wszelkie metody leczenia jest nowoczesna terapia CAR-T, która wykorzystuje układ odpornościowy pacjenta i zaawansowaną inżynierię genetyczną. Niedawno w Świętokrzyskim Centrum Onkologii otwarto laboratorium i pracownię, w których będzie odbywała się produkcja "żywego leku". Ta metoda nazywana jest „świętym graalem” medycyny i daje szansę na wyleczenie pacjentów, którzy stracili nadzieję.

- To nowa era leczenia onkologicznego. To coś fantastycznego, że za dwa lata nasi pacjenci będą mogli korzystać z najnowocześniejszych terapii, jakimi dysponuje współczesna onkologia. Jestem szczęściarzem, że mogę współuczestniczyć w przygotowywaniu takich terapii, mając znakomity zespół biologów molekularnych i lekarzy - zaznacza profesor dodając, że jego nowe życie jest pełne radości związanej z tym, że Świętokrzyskiego Centrum Onkologii może jeszcze lepiej leczyć i dać ludziom szansę na wyleczenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Profesor Stanisław Góźdź przeżył śmierć kliniczną. Poruszające słowa dyrektora Świętokrzyskiego Centrum Onkologii - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie