Promocja Radomia za 300 tysięcy złotych... to kasa wyrzucona w błoto?

Po artykule na temat kampanii informacyjnej dotyczącej marki Radomia i hasła "siła w precyzji", otrzymaliśmy listy od naszych czytelników. Ich zdaniem, władze miasta zaczynają promocję "od końca".

- Jeśli zaczęlibyśmy reklamować proszek do prania nazywając go herbatą to i tak nikt by w to nie uwierzył, więc najpierw zróbmy Radom miastem precyzyjnym, a później zacznijmy go reklamować - uważa Adam Hildebrand. - Trzeba zacząć od siebie, ale, niestety, wizerunku nie zmienia się wyłącznie spotami, ale ciężką pracą i konsekwencją. W Radomiu te słowa powinni wziąć do siebie głównie rządzący naszym miastem - uważa radomianin.

JEŚLI PROMOWAĆ, TO NA ZEWNĄTRZ

Mężczyzna uważa także, że lepiej byłoby, gdyby promowano Radom w innych rejonach Polski. - W Radomiu zamiast inwestować w promocję miasta na zewnątrz wydaje się pieniądze na przekonywanie ludzi, że nie jest tak źle, jak jest w rzeczywistości. Ludzi już tu mieszkających i borykających się z problemami życia codziennego i bardzo dużym bezrobociem - pisze Adam Hlidebrand.

LOKALIZACJĘ MAMY ŚWIETNĄ

W podobnym tonie wyraża się Marcin Nawrocki. - Uważam że dużo lepszym rozwiązaniem byłaby praca nad tym aby sami ludzie doszli do tego wniosku. Może lepiej było by sprowadzanie inwestorów - pisze pan Marcin. - Radom ulokowany jest w takim punkcie że tu inwestorzy powinni się pchać drzwiami i oknami. Bliskość Warszawy, Lublina i Łodzi. Ulokowany przy trzech ważnych drogach krajowy 7, 9 i 12, linia kolejowa numer 8, lotnisko. Cudowne miejsce na inwestycje. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego miasta jak Gliwice, Poznań walczą o inwestycję a Radom z pokorą czeka aż ktoś się zainteresuje i je odkryje - komentuje radomianin.

POTRZEBNE DZIAŁANIA

- Nie mam przekonania że uda się kogoś z mieszkańców przekonać do siły precyzji tkwiącej w nas, jeśli nie będzie to poparte faktycznymi działaniami, a nie tylko pustym marketingiem - podsumowuje mężczyzna