Przedstawiciele magistratu uspokajali, że nie trzeba likwidować interesu, a przenieść go na inne targowiska w Radomiu, gdzie jest wciąż dużo wolnych miejsc.
Dzikie targowiska
Handlujący na targowiskach, które nie są wpisane do rejestru takich miejsc, czyli przy ulicy Nowogrodzkiej na parcelach aż do Czachowskiego, a także przy ulicy Grzybowskiej nie zgadzają się z wysokimi opłatami, wprowadzonymi przez Radę Miejską.
- Jak to jest, że inni płacą 40 groszy za jeden metr kwadratowy, a my mamy płacić po 15 złotych za ten sam metr? Gdzie tu jest sprawiedliwość? - dziwił się Sławomir Panek, jeden z protestujących kupców.
Jego koledzy przekonywali z kolei, że proponowanych miejsc na legalnych targowiskach nie ma, albo są zbyt małe.
- My zarabiamy na życie uczciwie i legalnie, mamy zarejestrowaną działalność i umowy z właścicielem terenu - mówił Krasimir Nikolow.
A gdzie papiery?
Wiceprezydent miasta Konrad Frysztak próbował studzić gorącą dyskusję w sali obrad Urzędu Miasta i namawiał do przestrzegania prawa.
- Przecież na Grzybowskiej ma powstać budynek mieszkalny i w planach nie ma tam targowiska. Zostaliście wymanewrowani przez właściciela terenu - powiedział wiceprezydent.
Z kolei Henryk Dudek, prezes radomskiej spółki kupieckiej Feniks, zaapelował o normalne zasady konkurencji.
- Mamy miejsca dla kupców, ale chcemy zobaczyć wasze wpisy o prowadzeniu działalności gospodarczej, kasy fiskalne, papiery na pochodzenie towaru - wyliczał prezes Dudek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?