Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed sąd za jedno piwo, czyli gorliwość policji z Radomia

/pok/
ilustracja
ilustracja sxc.hu
W Rudzie Wielkiej koło Wierzbicy patrol ukarał osobę, która wezwała go na interwencję - twierdzi czytelnik.

Wersja czytelnika

Wersja czytelnika

Jak twierdzi czytelnik, jeden z klientów baru piwnego został napadnięty w lokalu przez dwóch miejscowych wyrostków. Policja przybyła po godzinie, kiedy nikogo z uczestników zajścia już nie było. Ukarała właściciela baru za picie w miejscu publicznym.

Czy właściciel baru piwnego może pić we własnym lokalu? - zastanawia się nasz czytelnik. Według niego policja chciała ukarać za to tę osobę. Mundurowi przedstawiają zupełnie inną wersję zdarzenia.

Jak twierdzi czytelnik, w nocy z 2 na 3 września jeden z klientów baru piwnego w miejscowości Ruda Wielka koło Wierzbicy został napadnięty w lokalu przez dwóch miejscowych wyrostków.

Godzinę później

- Poszkodowany poprosił właściciela baru o powiadomienie policji oraz wezwanie patrolu. O zdarzeniu powiadomiono również patrol agencji ochrony. Mężczyźni, którzy pobili klienta oddalili się natychmiast po zajściu. Ochrona była na miejscu po 10 minutach od wezwania i zastała właścicieli baru oraz poszkodowanego. Policja przybyła po godzinie od zgłoszenia. W międzyczasie poszkodowany poszedł się do mieszkania, gdyż źle się poczuł. Policjanci po przesłuchali jedynie właściciela lokalu w sprawie zajścia - opowiada czytelnik.

Złośliwa policja?

Według niego, w trakcie składania wyjaśnień właściciel baru siedział na schodkach własnego lokalu, a obok niego stała butelka z piwem. Jak opowiada, policjanci nalegali, aby przyniósł z pobliskiego mieszkania dokument tożsamości. Gdy wrócił z dowodem osobistym dowiedział się, że zostaje ukarany mandatem za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Nie przyjął mandatu i został sporządzony wobec niego wniosek do sądu grodzkiego.

- Mam wrażenie, że policjanci zrobili to po prostu złośliwie. Ktoś przeszkodzi im w odpoczynku, wzywając patrol niby już do niczego, gdyż czas przybycia policji był na tyle długi, że prawie wszyscy zainteresowani oddalili się już z miejsca zdarzenia, a interwencję musieli jakoś rozliczyć, więc znaleźli sobie kozła ofiarnego w osobie Bogu ducha winnego właściciela lokalu, który nawet nie został przebadany alkomatem, ani żadne z policjantów nie zajrzało nawet do butelki stojącej obok czy w ogóle cokolwiek w niej jest - przekonywał.

Wersja policji

Wersja policji

Według policji, mundurowi po przybyciu na miejsce nie zastali ani napastników, ani poszkodowanego, natomiast właściciel pił piwo nie w lokalu, a na ulicy. Jest to wykroczenie ścigane z urzędu i patrol miał obowiązek zareagować.

Wcale tak nie było

Andrzej Lewicki z radomskiej policji przyznaje, że taka interwencja miała miejsce, ale przytaczany przez niego opis zdarzenia jest już zupełnie inny. Według niego, policjanci po przybyciu na miejsce nie zastali ani napastników, ani poszkodowanego, natomiast właściciel pił piwo nie w lokalu, a na ulicy.

- Picie alkoholu w miejscu publicznym jest ścigane z urzędu i policjanci mieli obowiązek zareagować - przekonuje. - Ten pan zachowywał się zresztą niegrzecznie, straszył funkcjonariuszy i chwalił się swoimi znajomościami. Kto miał rację? Niech stwierdzi to sąd - dodaje Andrzej Lewicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie