MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Quentin Tarantino z "Bękartami wojny" zagościł w kinie Helios

/pok/
- To był jednocześnie i ten sam Tarantino, z charakterystycznymi dla niego pomysłami,  ale z drugiej strony również i nowy – mówiły Katarzyna Włodarczyk (z lewej)  i Ewa Frynas
- To był jednocześnie i ten sam Tarantino, z charakterystycznymi dla niego pomysłami, ale z drugiej strony również i nowy – mówiły Katarzyna Włodarczyk (z lewej) i Ewa Frynas Piotr Kutkowski
Czy niesforny duch Quentina Tarantino może nas czymś jeszcze zaskoczyć? Wystarczy pójść do radomskiego kina Helios na film "Bekarty wojny", by przekonać się, że tak.

Pamiętacie "Pulp Fiction" z kultowymi już scenami i dialogami? Albo krwawe dwie części "Kill Bill" czy "Grindhouse"? Wszystkie te filmy są dziełem Quentina Tarantino - reżysera, który bywa równie często krytykowany jak i uwielbiany, ale obok którego dokonań nigdy nie można pozostać obojętnym.

Do realizacji "Bękartów wojny" szykował się bardzo długo, ale po tym poszło już bardzo szybko - film był gotowy w 9 miesięcy. Film - jak zwykle u Tarantino "zakręcony", albo jeszcze bardziej zakręcony niż zwykle to u niego bywało. Tytułowe "Bękarty wojny" to grupa żydowskich bojowników, którzy pod wodzą amerykańskiego porucznika Aldo Raine - w tej roki Brad Pitt - bezlitośnie mszczą się na hitlerowskich oprawcach. Niemcy zabijani są strzałami z broni palnej, bagnetami i pałką bejsbolową a zabitym zdziera się skalpy. Ten watek splata się z wątkiem żydowskiej dziewczyny, która jako jedyna z rodziny ocalała z niemieckiej egzekucji i poprzysięgła zemstę. Groza miesza się z groteską, krwawe sceny następują po zabawnych dialogach, a realistyczne do bólu kadry z kompletnie odlotowymi pomysłami reżysera. Tarantino jak zawsze bawi się formą, stosuje pastisze, co podkreśla nawet znakomita muzyka.

Zwraca uwagę kapitalna gra Chtristopha Waltza w roli cynicznego pułkownika SS Hansa Landy, za którą dostał nagrodę dla najlepszego aktora na tegorocznym festiwalu w Cannes.

"Bękarty wojny" miały już swoją premierę w radomskim kinie Helios. Katarzyna Włodarczyk i Ewa Frynas przyszły na ten film sprawdzić, czy znany im dobrze Tarantino jest jeszcze w stanie je czymś zaskoczyć.
Po seansie przyznały, że tak.

- To był jednocześnie i ten sam Tarantino, z charakterystycznymi dla niego pomysłami, ale z drugiej strony również i nowy, chociażby poprzez tematykę - mówiły po obejrzeniu filmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie