Radni Szydłowca przegłosowali likwidację straży miejskiej

Rajcy dopięli swego

26 października urzędnicy z ratusza i radni otrzymali od komendanta wojewódzkiego policji w Radomiu opinię w sprawie likwidacji. Była negatywna. Szkopuł w tym, że jego stanowisko nie było dla rajców wiążące.

Szydłowiecki samorząd w tym roku po raz trzeci podchodził do likwidacji straży i teraz dopiął swego.

Jawnie oraz imiennie

Przed głosowaniem opozycja zarzucała burmistrzowi Arturowi Ludewowi, że chcąc zlikwidować straż przeczy własnemu programowi z kampanii wyborczej z ubiegłego roku. Jako kandydat na włodarza zapowiadał wówczas m.in.... doposażenie straży. Burmistrzowi wytknął to radny Krzysztof Gula z klubu Wspólnoty Ziemi Szydłowieckiej.

- Mój program obejmuje jeszcze wiele innych spraw, na realizację których potrzeba pieniędzy z oszczędności, stąd zmiana mojego stanowiska w sprawie straży - tłumaczył burmistrz. Dodał, że zaproponował dwóm strażnikom zatrudnienie w strukturach Urzędu Miasta od początku nowego roku. Dla pozostałych czterech nie ma dziś żadnej alternatywy...

Paweł Bloch ze Wspólnoty wnioskował o głosowanie jawne imienne. Reszta przychyliła się do tego. Obradowało 13 osób. Za likwidacją straży było ośmioro radnych z koalicji popierającej burmistrza: Dorota Jakubczyk, Marek Koniarczyk, Dorota Pęksyk, Adam Pietras, Marek Plewa, Tadeusz Rut, Arkadiusz Sokołowski oraz Paweł Surdy. Przeciw głosowali: Bloch, Gula, Maciej Kapturski oraz Agnieszka Ślizak. Wstrzymał się Józef Jarosiński.

Niepotrzebni, ale... potrzebni

- Ironia polega na tym, że z jednej strony jesteśmy niepotrzebni, z drugiej natomiast mamy jeszcze... regulować ruchem przed cmentarzem w czasie Wszystkich Świętych - komentował głosowanie rozgoryczony Krzysztof Boruń, pełniący obowiązki komendanta strażników.

- To dla naszej załogi ciężka sytuacja. Posiadamy rodziny na utrzymaniu, każdy z nas zastanawia się nad przyszłością... - mówi.