Radom. Minister Ewa Kopacz namawiała do przekształcenia w niepubliczne szpitali w Pionkach i Iłży

Minister poprosiła nawet o zwłokę w rozpoczęciu sesji, ponieważ chciała uczestniczyć w całej debacie. Do pomocy w przekonywaniu radomskich samorządowców miała prezesa niepublicznego szpitala w Zamościu, placówki, która powstała na gruzach szpitala - bankruta, a obecnie przynosi zyski.

- Od 1998 roku działają już w Polsce niepubliczne zakłady zdrowotne, I proszę mi wierzyć - a mówię to z pełną odpowiedzialnością - żaden z nich nie przekształcił się w pieczarkarnię, ani w lodowisko, ani w klub nocny. Tam dalej przyjmują pacjentów.

Różnica między tym co się tam dzieje, a co się działo do tej pory polega na tym, że personel zarabia tam pieniądze, a pacjenci wychodzą zadowoleni z takiego szpitala, niekiedy nie wiedząc nawet, że byli w szpitalu niepublicznym - powiedziała minister Ewa Kopacz.

Dodała, że szpitale, które szybko nie skorzystają z tak zwanego placu "B", który polega na pomocy finansowej państwa dla placówek, które chcą się przekształcić i przejść pod skrzydła samorządu mogą mieć ogromne problemy w przyszłości.

Rząd chce wydać aż 2,7 mld złotych na pomoc dla takich szpitali, a Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia będzie miał obowiązek przez 5 lat nie zmniejszać zamówień w świadczeniu usług.

Minister zapewniła, że nie będzie już prostego oddłużania szpitali. - W 2008 roku wpompowano w ochronę zdrowia o 8 mld złotych więcej niż w roku poprzednim. Czy przełożyło się to na satysfakcję pacjentów ? Niestety nie - powiedziała Ewa Kopacz.
Radni, zwłaszcza z opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości zadawali wiele pytań dotyczących ewentualnych zmian właścicielskich w szpitalach. Zbigniew Dziubasik zaniepokojony był ewentualnym zagrożeniami dla pracowników szpitali.

Stwierdził, że w dzisiejszych czasach związki zawodowe nie "kopią dołków" pod swoimi firmami i że prawdziwym problemem szpitali w Iłży i Pionkach jest brak specjalistów lekarzy.
Krzysztof Murawski pytał co się stanie jeśli nagle wszystkie szpitale w Polsce zechcą się przekształcić. Zaniepokojony był też sytuacją ludzi, których nie stać na wykupienie dodatkowych świadczeń medycznych. Z kolei Tadeusz Nowicki z Sojuszu Lewicy Demokratycznej pytał o tak zwany koszyk świadczeń medycznych.

Oba szpitale w regionie radomskim - Iłżecki i pionkowski są dość znacznie zadłużone, ale ich dyrektorzy zgodnie twierdzą, że ich placówki nie są zagrożone bankructwem. - Nasze zadłużenie nie jest niebezpieczne dla funkcjonowania placówki. Powiem jednak szczerze, że jako dyrektor placówki jestem zainteresowany zmianami. Dały by nam one znacznie lepsze możliwości zarządzania szpitalem, bo dziś nie mogę nawet sam zdecydować o zakupie lampy rentgenowskiej - powiedział Aleksander Gawlik, dyrektor szpitala w Pionkach.

Zbigniew Deja stwierdził, że jego placówka co prawda zanotowała w ubiegłym roku stratę, ale pozytywne jest to, że szpital z roku na rok generuje coraz mniej strat.