Radomianka, pani Anna, ma dwoje dzieci. Jej syn chodzi do podstawówki, a córka do liceum.
- Nie wiem, czy moje dzieci będą się uczyć w szkołach od 1 września, a chciałabym to wiedzieć. Gdy w marcu zamykano szkoły, było o wiele mniej zakażeń niż teraz. W marcu zakazywano wchodzić do parków, lasów, zamykano szkoły. Teraz mamy 2-3 razy więcej zachorować i ponoć mamy posyłać swoje dzieci na lekcje do szkół - dziwi się radomianka.
Czekają na decyzje
W takiej sytuacji, jak pani Anna, są tysiące rodziców w Radomiu i w całym regionie. Niektórzy z nich muszą już teraz sobie przeorganizować pracę, by choć trochę mieć kontroli nad dzieckiem w domu.
- Jeśli dowiem się, że mój synek będzie od 1 września sam siedział w domu bez opieki, to nie wiem, jak sobie poradzi. Kierownictwo mojej firmy nie pozwoli mi pracować z domu - dodaje jeden z ojców.
Brakiem jakichkolwiek decyzji sa zaniepokojone także władze samorządowe Radomia.
- Nadal nie wiemy, jak ma wyglądać nauka w szkołach od 1 września. Czasu jest coraz mniej, a powinniśmy znać zasady, jak powinna wyglądać nauka w reżimie sanitarnym. Czekamy na decyzje Ministerstwa Edukacji Narodowej - mówi wiceprezydent Radomia Katarzyna Kalinowska, odpowiedzialna między innymi za sprawy oświaty.
Pani prezydent dodaje, że otwarcie szkół, to nie tylko samo prowadzenie lekcji, ale także praca stołówek szkolnych, zajęć na salach sportowych, a także organizowanie oddziałów przedszkolnych w budynkach szkół - bo takie są w Radomiu.
Nauczyciele są gotowi
Na decyzje władz rządowych czekają nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele. Wielu z nich twierdzi, że nauka zdalna jest jednak gorszą formą kształcenia.
- Nauczyciele w większości jednak tylko się przyglądają na ten bałagan i czekają, co postanowi władza. Będą albo uczyć zdalnie albo przyjdą do szkół. Nie rozmawia się teraz o tym, bo w wakacje nie ma nawet z kim - mówi jeden z nauczycieli radomskich.
Z kolei przedstawiciele związków zawodowych w oświacie podkreślają, ze najważniejsze jest opanowanie samej epidemii.
- Liczy się przede wszystkim zdrowie uczniów i nauczycieli. Wiem, że nauczyciele chcą bardzo wracać do szkół, wielu uczniów też tego chce, ale jeśli epidemia będzie się rozszerzać, jak to widzimy teraz, to nie można narażać na niebezpieczeństwo wielu, często setek osób, jakie przebywają w szkole - uważa Tomasz Korczak, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Radomiu.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski przyznał w poniedziałek w radiowym wywiadzie, że można zdecydować, by to szkoły w powiatach, zależnie od stanu epidemicznego, mogły reagować inaczej. Szkoły mogłyby na przykład wprowadzić mieszaną edukację zdalną w klasach czy dla pewnych grup, gdzie to jest łatwiejsze.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?