Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomianie na potęgę biorą antybiotyki. W wielu przypadkach niepotrzebnie

/wit/
- Wszyscy nadużywamy antybiotyków, ja też - mówi Iwona Kępas z Radomia.
- Wszyscy nadużywamy antybiotyków, ja też - mówi Iwona Kępas z Radomia. Tadeusz Klocek
Łamie mnie w kościach, mam gorączkę i fatalnie się czuję, dlatego poproszę lekarza o antybiotyk. Taka myśl przyświeca wielu z nas. Narodowym Funduszu Zdrowia karci: to błędne koło i odradza lekarzom bezpodstawną antybiotykoterapię pacjentów.

Antybiotyki tylko zgodnie z zaleceniem lekarza

Antybiotyki tylko zgodnie z zaleceniem lekarza

Teodora Słoń, lekarz internista: Nie należy przerywać leczenia antybiotykiem w połowie, nawet gdy poprawa stanu zdrowia jest zauważalna. Wszystkie zarazki trzeba bowiem zlikwidować, a nie tylko przytłumić ich aktywność. Leczenie tradycyjnymi antybiotykami nie powinno trwać krócej niż 5 -7 dni. Stosuje się je zgodnie z zaleceniem lekarza i wskazaniami producenta. Ważne są godziny przyjmowania leku. Odradzam samowolne sięganie po antybiotyk. Często pacjenci mówią, że wzięli te co były w szufladzie, kiedyś pomogły któremuś z domowników i trochę jeszcze zostało.

Co drugi pacjent zgłaszający się do lekarza w radomskich przychodniach wychodzi z receptą na antybiotyk. Pięciokrotnie jak wynika z oceny farmaceutów na przestrzeni sześciu ostatnich lat w naszym kraju wzrosła sprzedaż antybiotyków. Okazuje się, że leczona jest nimi znaczna ilość infekcji.

Zgodnie z obowiązującymi normami medycznymi antybiotyk należy stosować przy infekcjach bakteryjnych. Gdy pacjent przychodzi do lekarza ze zwykłym przeziębieniem mocne farmaceutyki nie są konieczne.

- Analizując sytuację na przestrzeni ostatnich lat mogę powiedzieć, że faktycznie lekarze wypisują więcej antybiotyków - mówi Teodora Słoń, lekarz internista z radomskiej przychodni "Południe".

Tymczasem ich nadużywanie może prowadzić do uszczerbku na zdrowiu oraz uodpornienia się na ich działanie.

- Coraz częściej do przychodni zgłaszają się pacjenci z przechodzonymi infekcjami. Nie pomagają już lekarstwa dostępne w aptekach bez recepty i trzeba podać coś silniejszego - antybiotyk - mówi Teodora Słoń.

Jeśli nie wyleczymy choroby do końca, to po pewnym czasie znów da o sobie znać.

-Mam takich pacjentów, którzy przychodzą z przeziębieniem i nawet nie chcą słyszeć o zwolnieniu lekarskim, bo to nie spodoba się szefowi. Idą do pracy a za jakiś czas znów przychodzą ze spotęgowanymi objawami- opowiada lekarka i dodaje, że to błędne koło.

Zwłaszcza pediatrzy chcieliby mieć stały dostęp do testów które pomogą określić, jaka bakteria spowodowała infekcję gardła (najczęstszy powód wizyt u lekarza z dziećmi do 14 roku życia) i czy powinien zostać zastosowany antybiotyk.

- To bardzo pożyteczne narzędzie, trzeba jednak pamiętać, że jego też nie trzeba używać bez ograniczeń, bo najpierw należy ocenić objawy kliniczne choroby, wtedy może się okazać, że stosowanie testu, który kosztuje od 20 złotych wzwyż nie będzie potrzebne - sygnalizują urzędnicy z NFZ.

Lekarze podkreślają, by absolutnie nie wiązać sezonu grypowego z terapią antybiotykową.

-Bo antybiotyki w walce z grypą, wywoływaną przecież przez wirusy, a nie bakterie, na nic się nie zdadzą. Trzeba je zachować na wypadek ewentualnych powikłań pogrypowych. A w walce z grypą sezonową najlepiej sprawdza się szczepionka - mówi Stanisława Szcześniak - Mazur, lekarz pediatra z Radomia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie