Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomianie pokonali morderczy ultramaraton wokół masywu Mont Blanc

jp
Radomianie na mecie morderczego biegu w Chamonix; od lewej: Grzegorz Baćmaga, Andrzej Myrta i Piotr Stachurski.
Radomianie na mecie morderczego biegu w Chamonix; od lewej: Grzegorz Baćmaga, Andrzej Myrta i Piotr Stachurski. facebook/Andrzej Myrta
145 godzin biegu i wspinaczki w wysokich górach i tylko 12 godzin snu - tak wyglądał o pokonanie najtrudniejszego ultramaratonu górskiego wokół masywu Mont Blanc trzech biegaczy z Radomia Andrzeja Myrty, Grzegorza Baćmagi i Piotra Stachurskiego. Członkowie teamu Ultra Team Radom zajęli 45 miejsce, wśród 120 trzyosobowych drużyn, które w poniedziałek wyruszyły na trasę.

Patronem medialnym morderczej próby była redakcja Echa Dnia. 5-dniowe zmagania biegaczy, w tym trójki z Radomia, można dzięki zainstalowanym na trasie kamerom oraz bieżącej informacji podawanej przez organizatorów oraz lokalizatorom GPS było śledzić na bieżącą na stronach biegu.

Na lodowcu i na graniach

Choć cała trójka ma duże doświadczeniu w biegach wysokogórskich, a Andrzej Myrta jest wybitnym alpinistą, który w swojej karierze pokonał wiele trudnych gór w tym ponad 7-tysięczny Pik Lenina, to w ultramaratonie wokół Masywu Montc Blanc byli debiutantami. Próba jakiej się podjęli była dla nich zaskoczeniem.

- Wcześniej biegaliśmy w górskich biegach, ale bieg wokół Mont Blanc to zupełnie coś innego. Okazało się, że mieliśmy zbyt mało informacji. To była turystyka wysokogórska kwalifikowana. Tutaj mieliśmy lodowiec ze szczelinami, który trzeba było przejść w nocy w rakach. Chodziliśmy po górach w uprzężach. Trzeba było skakać przez szczeliny. Chodziliśmy po graniach na wysokości ponad trzech tysięcy metrów. Trzeba było codziennie wbiegać na trzy tysiące metrów i zbiegać na wysokość 500 metrów. Mieliśmy więc w nogach dziennie 4,5 tysiąca metra przewyższeń w górę i 4,5 tysiąca w dół - opowiada Andrzej Myrta. Uczestnicy biegu mieli do pokonani a tym razem także jaskinię oraz drabinki podobne do tych, które można spotkać na Orlej Perci w Tatrach.

Bardzo mało snu

Uczestnicy biegu sami decydują, kiedy podczas 5-dniowego biegu potrzebny jest im choć krótki odpoczynek, albo trochę snu. Chodzi tylko o to, aby w wyznaczonym czasie meldować się na poszczególnych punktach trasy.

- Mieliśmy 24 godziny ciągłego biegu i wspinaczki, a potem tylko jedną godzinę snu. Pierwszej nocy biegacze z Radomia w ogóle nie spali, we wtorek spaliśmy dwie godziny, potem dwa kolejne dni po cztery godziny i w ostatni dzień tylko godzinę - opowiada Andrzej Myrta. To alpejczyk, który wspinał się już na trudne szczyty w Alpach. Pracuje w radomskiej firmie Durr. 50-letni Grzegorz Baćmaga ma największe doświadczenie w górskich ultramaratonach. Na co dzień jest przedstawicielem handlowym. Mieszkający w Jedlni - Letnisko 33-letni Piotr Stachurski pracuje w radomskiej firmie Stalgast.

MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie