Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomscy działacze i sportowcy wspominają Piotra Nurowskiego byłego prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego

Jerzy Stobiecki, Włodzimierz Łyżwa
Prezes Piotr Nurowski.
Prezes Piotr Nurowski. Łukasz Wójcik
W opinii działaczy i sportowców z regionu radomskiego, polski sport stracił nie tylko prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ale jednego z najsprawniejszych działaczy.

- Piotr Nurowski leciał do Katynia, po to, aby oddać hołd polskim olimpijczykom, którzy zginęli tam 70 lat temu - wyjaśnia Marek Łuczyński, wieloletni współpracownik i przyjaciel tragicznie zmarłego w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Sportowcy i działacze z regionu radomskiego zgodnie przyznają, że takiego szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego będzie trudno zastąpić, a w ich wspomnieniach pozostanie ob-raz mądrego, pomocnego człowieka sportu.

NIE BAŁ SIĘ TRUDNYCH SPRAW

- Piotr Nurowski był przede wszystkim człowiekiem sportu - przyznaje Łuczyński, były dyrektor Kozienickiego Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji. - Był zakochany w sporcie. Dopiero w dalszej kolejności był politykiem, biznesmenem.

Łuczyński poznał się z Nurowskim w 1972 roku, gdy trafił, jako absolwent Akademii Wychowania Fizycznego do pracy w Polskiej Federacji Sportu, której szefem był Nurowski. Od tamtej pory pracowali razem. Za prezesury Nurowskiego w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, Łuczyński był szefem wyszkolenia. Działali w stowarzyszeniach wspierających i promujących sport.

- Był nieprawdopodobnie pomocny, nie bał się trudnych spraw - wspomina Łuczyński. - Aby oddać jego charakter przytoczę anegdotę. Po igrzyskach olimpijskich w Montrealu, ich złoty medalista, Tadeusz Ślusarczyk nie miał gdzie mieszkać w Warszawie. Piotr postanowił przekonać ówczesnego prezydenta miasta, że warto, aby Warszawa "przygarnęła" Ślusarskiego. Używał różnych argumentów. Prezydent miasta mówi w końcu, że rozumie, ale jest jeden problem, nie ma wolnego lokalu, na co Piotr zadał pytanie "a wie pan ile on musiał pokonać problemów, żeby zdobyć ten złoty medal?" Sprawę załatwił.

Dla Piotra Nurowskiego nie było problemów nie do rozwiązania. Na organizowanych przez niego spotkaniach jednoczyli się politycy różnych opcji. Potrafił porozumieć się z każdym.
- Nie wierzę w to, że go nie spotkam, wciąż jestem w szo-ku - kończy Łuczyński.

BYLI UMÓWIENI NA CZWARTEK

Podobne zdanie o Nurowskim ma Zygmunt Malinowski, prezes Radomskiego Okręgowego Związku lekkiej Atletyki, któ-ry w czwartek miał się spotkać z prezesem PKOl.
- Troszczył się w szczególny sposób o lekką atletykę, tak-że w naszym regionie - przyznaje Malinowski. - Mieliśmy 15 kwietnia rozmawiać o tegorocznych mityngach dla młodych lek-koatletów, "Olimpijskie Nadzieje", których był patronem hono-rowym. Pracowaliśmy także w Mazowieckim Stowarzyszeniu Lekkiej Atletyki.

Zdaniem Malinowskiego, Nurowski był jednym z najlep-szych prezesów Polskiego Komitetu Olimpijskiego w historii i niesamowicie aktywnym, autentycznym działaczem sportowym. Bardzo liczył na jego obecność na otwarciu stadionu lekkoatle-tycznego w Radomiu, którego pomysł budowy wspierał.

- Będę wspominał go bardzo mile. Nie wiem, czy pogrzeb odbędzie się w Warszawie, czy w rodzinnym mieście, Sandomierzu, ale przypuszczam, że się na niego wybiorę - dodaje Malinowski.

KAŻDEMU PO IMIENIU

Włodzimierz Trzeciak, trener kick boxerów Kick Sportu Radom bardzo dobrze znał byłego już prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

- Kiedy się spotykałem, czy to prywatnie, czy służbowo zawsze żartował, "Włodek jak chcesz pojechać na letnie igrzyska olimpijskie, to musisz się przebranżowić" (kickboxing nie jest dyscypliną olimpijską) - tak wspomina byłego prezesa PKOL radomski szkoleniowiec.

Ostatni raz trener reprezentacji Polski juniorów z prezesem Piotrem Nurowskim spotkał się przed jego wylotem na zimowe igrzyska olimpijskie do Vancouver w lutym tego roku.

- Było to spotkanie bardziej prywatne - mówi Włodzimierz Trzeciak. - Służbowo to podczas spotkania na warszawskim Torwarze, kiedy otrzymywałem nagrodę od pana prezesa - dodaje trener.
Jakim był człowiekiem Piotr Nurowski? - Był niesamowitym człowiekiem, wielkim pasjonatem sportu.
Do każdego umiał dotrzeć, każdego pogodzić, każdemu mówił po imieniu. Wybieram się na pogrzeb pana prezesa - kończy trener Trzeciak.

Czekamy na Wasze wspomnienia, opowieści, zdjęcia z Parą Prezydencką i tymi, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. Przysyłajcie je na adres [email protected]. Uczcijmy wspólnie ich pamięć…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie